Wczoraj późnym popołudniem w końcu dotarła moja upragniona paczuszka ze sklepu Kalina! Jeśli chcecie zobaczyć, co się w niej znajdowało, to zapraszam do czytania.
Po pierwsze zamówiłam produkt, do którego namawiało mnie wiele z Was. W sumie początkowo byłam sceptyczna, jako że jest to produkt na przyspieszenie porostu włosów - mnie jest to niepotrzebne, zrujnowałabym się na fryzjerze :D. Jednak pisałyście też o tym, że fantastycznie wygładza włosy i dodaje im blasku, więc ostatecznie się skusiłam. Co to za produkt? Oczywiście Drożdżowa maska do włosów Babuszki Agafii!
Zapłaciłam za nią chyba 17 zł, bo była trochę przeceniona :).
Kolejnym produktem jest witaminowy żel pod prysznic z Natury Siberiki. Niestety musiałam odstawić żele Alterry, gdyż masakrycznie przesuszały moją skórę. Do zakupu tego kosmetyku dodatkowo zachęciła mnie ta recenzja Eve, która pisała, że można go używać jako szampon. Na pewno wypróbuję go i w ten sposób.
Duża butla (400 ml) kosztuje 18,50 zł.
Ostatnim kosmetykiem jaki zamówiłam jest glinka anapska. Do jej zakupu skusił mnie fakt, że ma oczyszczać cerę, ma delikatne działanie złuszczające i ma uelastyczniać skórę. Dodatkowo można jej także używać na włosy, działa na nie odżywczo i regenerująco.
Za 100 g zapłaciłam 9 zł.
I to tyle :). Tak właściwie nie potrzebowałam niczego więcej. W najbliższym czasie czeka mnie jeszcze zamówienie z Biochemii Urody i ze Zrób Sobie Kremu, muszę to jednak rozłożyć w czasie, jakoś ostatnio szybko ode mnie odchodzą pieniądze ; p. Ciężkie życie kosmetykomaniaczek - tyle kosmetyków do kupienia, tak mało pieniędzy do płacenia, chlip :<
Mam też dla Was małą ciekawostkę związaną z rosyjskimi kosmetykami. Otóż żeby wspomóc moją naukę rosyjskiego w domu, zapisałam się na kurs na uczelni prowadzony przez przesympatyczną Rosjankę. Wczoraj były pierwsze zajęcia, wiadomo, każdy miał powiedzieć coś o sobie. Zaczęłam mówić o tym, że uwielbiam rosyjskie kosmetyki, że są świetne i mają fantastyczne składy. Inna była tym niesamowicie zaskoczona i powiedziała, że oni tak samo mówią o polskich kosmetykach :D. W sumie to bardzo ciekawe, myślałam, że będzie świetnie znała działanie tych kosmetyków (zwłaszcza że pochodzi z Syberii), a tu niespodzianka :)
Używałyście tych kosmetyków? Których z nich recenzje chciałybyście przeczytać?
Pozdrawiam Was wszystkie
Asia
Ja jestem bardzo ciekawa Twojej opinii o masce, mam nadzieję, że i u Ciebie się sprawdzi:)A glinek rosyjskich jestem bardzo ciekawa, na pewno kiedyś jakąś wypróbuję, bo glinki wszelakie bardzo mi służą.
OdpowiedzUsuńW Rosji widziałam więcej szaf np. marki Bell niż w Polsce:D a Filologia ros. to był mój kierunek, więc fajnie wiedzieć, że jeszcze ktoś z blogosfery uczy się tego języka:)
Też mam taką nadzieję :). Ciekawa sprawa z tym Bell w Rosji, w sumie nie przypuszczałam, że mają polskie kosmetyki normalnie w sklepach (w sumie u nas też nie ma zbyt wielu stacjonarnych z ich kosmetykami). A rosyjski jest super :D
UsuńCzyli nie wie, jakie dobroci miała przed nosem? :D
OdpowiedzUsuńHaha, dokładnie! :D
UsuńCzyli "cudze chwalicie..." ;) Aczkolwiek dziwne, że akurat tych kosmetyków nie znają, w Polsce chyba nie mamy odpowiednika tego typu naturalnych produktów.
OdpowiedzUsuńJa tam lubię zarówno te polskie, jak i rosyjskie, i każdy mój przyjazd do Polski źle się kończy dla mojego portfela :P
Wiesz co, może to jest kwestia tego, że może niekoniecznie wszyscy tam stosują naturalną pielęgnację? Właśnie ciężko porównać, bo większość naszych naturalnych kosmetyków jest bardzo droga (np. Phenome, Pat&Rub).
UsuńA np. marka Organique, która niby oferuje naturalne kosmetyki ma w ofercie tylko kilka prawdziwie naturalnych składników, reszta to standard zaprawiony chemią.
UsuńNo to mam nadzieje, ze u Ciebie tez sie sprawdzi ten zel :D
OdpowiedzUsuńTeż mam taką nadzieję :)
Usuńnie używałam kosmetyków tej firmy, ale jestem ich bardzo ciekawa. Ja poproszę o recenzje każdego z produktów jeśli można :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMyślę, że na pewno prędzej czy później recenzje pojawią się na blogu :) Ale muszę mieć jakiś miesiąc na przetestowanie :)
UsuńDrożdżową maseczkę lubię. Na długość nie widzę efektów działania, więc stosuję na skalp i chyba rzeczywiście troszkę przyśpiesza porost :) od miesiąca stosuję ten witaminowy żel pod prysznicem i lubię, choć bardziej przypadł mi do gustu ten w fioletowej butelce, ujędrniający bodajże :) chętnie poczytam jak się sprawuje stosowany jako szampon :)
OdpowiedzUsuńA rzeczywiście ma działanie ujędrniające? Jeśli tak, to następnym razem zaopatrzę się też w ten :D
Usuńteż ostatnio kupiłam tę maskę drożdżową :)
OdpowiedzUsuńI jak Ci się podoba?
UsuńRosyjski jest piękny! Jak byłam mała, dziadek nauczył mnie cyrylicy i do dzisiaj pamiętam... :) z chęcią poszłabym na kurs rosyjskiego, ale u nas na uczelni był tylko kurs hindi (byłam:D). Maskę mam od niedawna, zapach jest dla mnie do przeżycia, chociaż za pierwszym razem mnie niemal zemdliło od tej słodkości :) Efektu porostowego nie widzę, ale rzeczywiście przyjemnie działa na włosy. Na pewno spróbuję łopianowej i drożdżowej z tej serii jak ta mi się skończy (dla porównania).
OdpowiedzUsuńZgadzam się - jest piękny :). Mnie mój dziadek uczył angielskiego jak byłam mała, głównie słówek - co widać za oknem "red car" itp. :). Teraz boję się powąchać tej maski! :D
UsuńNe bój się, dla mnie jej zapach jest superprzyjemny!:D :D :D teraz mam maskę Kallosa- Latte i ta to dopiero mocno pachnie słodkościami!
Usuńa utrzymuje się na włosach potem? :D
Usuńpo zapachu Babuszkowej nie ma potem na moich włosach śladu, a słodycz z Kallosa...(właśnie niucham swoje końce) czuć trochę:)
UsuńAle na mojej czuprynie w ogóle jakoś nie utrzymują się zapachy kosmetyków.
po zapachu babuszkowej maski nie ma potem u mnie śladu, a po Kallosie... (właśnie niucham swoje końce:D) coś tam zostaje. Generalnie na moich włosach akurat nie utrzymują się raczej zapachy kosmetyków:)
UsuńU mnie się super utrzymuje zapach maski Alterry Granat i Aloes :D tzn. tak na pół dnia.
Usuń