Scrub do ciała od Babuszki Agafii

Od końca listopada testuję kolejny rosyjski kosmetyk - syberyjski scrub do ciała rosyjska bania z Receptur Babuszki Agafii. Posiadam wersję o zapachu gruszki i agrestu, która jest obecnie niedostępna na stronie sklepu Kalina (skąd ją zamówiłam). Jeśli jesteście ciekawe, co sądzę o tym produkcie, to zapraszam do czytania :). 


Zacznę od wstawienia opisu produktu ze strony: 

"Efekt odmładzający skórę. Scrub do ciała stworzony na bazie oryginalnej receptury Agafii Jermakowej. Scrub jest idealny dla wszystkich typów skóry, w tym dla skóry wrażliwej. Delikatnie oczyszcza pory, nasyca skórę witaminami, substancjami odżywczymi oraz witaminami.  Posiada efekt odmładzający. Stosowanie skrubu pozwala skórze zachować jej młodość i piękno. Efekt działania znacznie wzrasta przy stosowaniu skrubu w łaźni parowej (bania) oraz saunie."

Niestety nie miałam możliwości przetestowania scrubu w bani ani w saunie.

Jeśli chodzi o skład, to mam z nim mały problem ;). Na stronie nie był podany, a na etykiecie jest tylko po rosyjsku i w dodatku dostałam etykietę od wersji ze śmietaną i kukurydzą... Bardzo mi z tego powodu przykro, ale co poradzić. 

Mimo że uwielbiam rosyjskie kosmetyki, to ten mnie bardzo rozczarował. Wizualnie i zapachowo jest fantastyczny - jest kolorowo, owocowo i z tego powodu używanie go jest naprawdę fajne. Jednak jego działanie kompletnie rozminęło się z moimi oczekiwaniami. Myślałam, że babuszka Agafia, jak na rosyjską babcię przystało (w moich wyobrażeniach), da nam jakiś porządny zdzierak, coś konkretnego o odpowiednim stopniu ścierania martwego naskórka. Niestety w tym przypadku ostrość drobinek peelingujących jest znikoma. Produkt określiłabym raczej mianem peelingującego żelu pod prysznic, a nie scrubu. Niestety raczej nie mam czasu na codzienne używanie go, zwłaszcza ze względu na to, że ma takie a nie inne opakowanie. Przy używaniu raz na tydzień jest to ok, przy używaniu codziennym chyba dość męczące. 

Zalety:
+ fenomenalny zapach - na pewno wyczuwam agrest, gruszki raczej nie, według mnie pachnie bardziej zielonym jabłuszkiem - lekko kwaskowato. Mogłabym siedzieć i go wąchać :D 
+ bardzo ładnie się prezentuje w opakowaniu - super kolor skórki zielonego jabłuszka, z jaśniejszymi i ciemniejszymi drobinkami, trochę przypomina strukturę kolorystyczną kiwi. 
+ cena - produktu w opakowaniu jest aż 400 ml, a przychodzi nam zapłacić za niego 22 zł.
+ wydajność - jest ogromna! Minęły 3 miesiące, a ja zużyłam dopiero 1/3 opakowania
+ super doznania podczas aplikacji - naprawdę wszystko pięknie pachnie i wygląda

- zbyt "tępy" - ściera martwy naskórek, ale nie w takim stopniu, jakiego bym oczekiwała. Nie widzę dużej różnicy w kondycji skóry przed i po jego użyciu. Jest gładsza, jednak nie jest to duża zmiana. Minus jest jeden, ale gigantyczny, przynajmniej dla mnie, bo wiem, że niektórzy nie potrzebują ostrych peelingów.

Bardzo żałuję, że ten produkt nie jest taki, jak sobie wyobrażałam :<. Zwłaszcza, że w ogólnym rozrachunku nie jest zły! Tylko niestety nie jako mocny peeling. 

Polecam go osobom, które potrzebują czegoś delikatnie złuszczającego - zapach Was powali!
Ja niestety będę dalej szukać mojego peelingu idealnego. 

Pozdrawiam wszystkich
Asia

8 komentarzy:

  1. kupiłam go wtedy tuż po Twoim poście dla mamy i siebie i mam identyczne odczucia. Jest bardzo kiepski jako zdzierak, przypomina właśnie zwykły żel myjący, już owocowe peelingi z joanny lepiej u mnie działały ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Co za kolor! Patrząc na opakowanie wydaje się, że jest mocny.. Szkoda, bo uwielbiam oss!stre zdzieraki, a z takim kolorem to już wgl :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi jest strasznie żal, że słaby z niego zdzierak :<

      Usuń
  3. Mnie kusi wersja kawowa :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja najbardziej lubię domowe pilingi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jakich używasz? Ja mam w swoich zapasach peeling z nasion truskawki, ale przyznam szczerze - strasznie irytuje mnie wysypywanie ziarenek i mieszanie ich z jakimś olejkiem :<

      Usuń