Korektor Clinique All about eyes

Dziś mam dla Was drugą na moim blogu recenzję produktu do makijażu, a mianowicie korektora Clinique All about eyes. Od wielu lat zmagam się z problemem okropnych cieni pod oczami. Przyznam szczerze, że nie wiem jakie ma to podłoże, ale nie znika. Kiedy baaardzo się wyśpię, są trochę mniejsze ;) Zawsze coś. Od jakiegoś czasu co wieczór na górną powiekę i na obszar pod okiem nakładam serum z witaminą C z BU, które ma także działanie rozjaśniające i muszę przyznać, że widać poprawę. Jednak bez korektora ani rusz, bo inaczej wyglądam jak wujek Fester z rodziny Addamsów :). Tak więc jeśli zmagacie się z podobnym problemem albo jesteście po prostu ciekawe tego, co sądzę o tym produkcie - zapraszam do czytania dalej.


Opakowanie
Produkt otrzymujemy w kartoniku o charakterystycznej dla Clinique szacie graficznej. Wybaczcie brak zdjęcia, ale go wyrzuciłam. Sam produkt zamknięty jest w przezroczystej tubce ze srebrną zakrętką. Dozownik ma mały otwór, więc nie wyrzuca za dużo produktu. Zakrętka trochę się maże, ale mi to raczej nie przeszkadza.

Odcień
Posiadam 01 Light Neutral. Jest to ładny naturalny odcień beżu wpadający w żółć. Moje cienie są w kolorze brązowawym, więc dobrze pasuje do ich maskowania. Nadaje się także do maskowania wyprysków.


Cena i dostępność
Korektor kosztuje ok. 80-90zł za 10 ml produktu. Można go na pewno zakupić w Douglasie, myślę, że w Sephorze też, zapewne także w wielu perfumeriach internetowych.


Moja opinia
Na pewno nie jest to korektor w 100% idealny, ale na tę chwilę jest najlepszy. Myślę że gdzieś tam w świecie czeka na mnie taki, który w pełni mnie zadowoli. Ten zadowala mnie myślę, że w 85%, więc jest naprawdę nieźle.
Korektor jest płynnej konsystencji, gęstszej niż u innych korektorów jakich używałam. Dobrze się rozsmarowuje, absolutnie nie jest tępy. Kolor dobrze się dopasowuje do twarzy, nie odcina się od niej. Krycie oceniam na 4 (w skali 1-5). Oczywiście, gdybyśmy nałożyły go bardzo dużo, to byłoby lepsze, lecz wtedy byłby widoczny. Przez pierwszy okres użytkowania popełniałam ten błąd, teraz wolę, żeby sińce trochę prześwitywały, niż żeby z daleka było widać, że coś tam mam. W jakimś stopniu oczywiście wchodzi w zmarszczki, lecz nie jest to ani widoczne, ani uciążliwe.  Jednak jeśli nałożymy go na górną powiekę, to na pewno zbierze się w jej załamaniu. Nie podkreśla zmarszczek (chyba, że nałożymy go za dużo).
Nie zauważyłam jakiegokolwiek wpływu na kondycję skóry pod oczami. Na KWC czytałam, że dziewczyny zauważały jej wysuszenie, u mnie jednak nic takiego nie wystąpiło.
Produkt jest typowo kryjącym korektorem, nie zawiera żadnych drobinek, nie ma działania rozświetlającego. Myślę, że dla osób, które mają niewielki problem z cieniami pod oczami byłby za ciężki i u nich lepiej sprawdziłby się właśnie taki rozświetlający.
Jak na moje potrzeby jest trwały, może nie w niezmienionym stanie, ale nadal w bardzo dobrym.

 po lewej korektor nałożony (nie przypudrowany), po prawej oko saute
korektor nałożony, przypudrowany

Wiadomo, że gdy zrobimy fokus na oczy, to wszystko widać jak na tacy, lecz przy widoku całej twarzy naprawdę wygląda dobrze.

Macie problem z cieniami pod oczami? Walczycie czy zakrywacie?

Pozdrawiam
Asia

3 komentarze:

  1. nawet już po samym kolorze widzę że jest świetny, ale niestety nie na moją kieszeń :( polecam z inglota za 35zł, tyle że słabo kryje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co, używam go od 10 miesięcy i myślę, że na jeszcze jakieś 2 wystarczy, więc jak się tak rozłoży, to w sumie nie wychodzi tak drogo. Poproś w Douglasie o próbkę, to sama zobaczysz czy warto :)

      Usuń
  2. Rzeczywiście masz koszmarne cienie pod oczami...

    OdpowiedzUsuń