Zacznę może od zakupów ze Zrób Sobie Kremu, gdyż jest ich więcej. Zamówiłam rzeczy przede wszystkim do pielęgnacji twarzy, ale znalazło się też małe co nieco do włosów :)
A więc oto część mojej małej artylerii do walki z naczynkami, którą zapowiadałam w tym poście (klik):
- macerat z kasztanów
- rafinowany olej z orzechów laskowych
Do tego spirulina, która także może pomóc z naczynkami, poza tym mam nadzieję, że ładnie odżywi skórę i da efekt wow! Smród przeżyję, no bo czego się nie robi dla piękna :D
Ostatnie i najbardziej ekscytujące zostawiłam na koniec. Oto moje totalne uzupełnienie artylerii przeciwnaczynkowej - krem o takimże działaniu z kolorówki. Może następnym razem zdecyduję się na jakiś róż albo miki jako cienie, jednak tym razem poprzestałam na pielęgnacji.
Krem jest do wykonania prostą formułą - bez faz i kąpieli wodnej - na zimno. Zawiera naprawdę bombę przeciwnaczynkową: olej z orzechów laskowych, macerat z zielonej herbaty, (oba zamówiłam też do stosowania solo), macerat z arniki, ekstrakt z kocanki, ekstrakt na rozszerzone i pękające naczynia krwionośne (a w nim: wyciągi z kasztanowca zwyczajnego, oczaru wilgilijskiego oraz arniki górskiej, dodatkowo wzmocnione witaminą C i rutyną).
Produkty na naczynka będę stosować pojedynczo, po kolei, aby sprawdzić, co działa najlepiej.
Lubicie robić zakupy w tych sklepach? Macie ochotę na któryś z tych produktów?
Pozdrawiam
Asia
jak ja nie lubie sie bawic w takie cos;/ masakra, wole gotowe kosmetyki
OdpowiedzUsuńzapraszam na nowe rozdanie na blogu;]
No cóż, ja je kupuję po to, by "bawić się w takie coś" ;)
UsuńŚwietne zakupy. Ciekawa jestem, jak się spisze macerat z kasztana. Teoretycznie powinien być strzałem w dziesiątkę :)
OdpowiedzUsuńTeż mam zamiar zamówić jakiś krem z kolorówki. Myślę nad tym z ekstraktem z wina :)
Teoretycznie to prawda, pokładam w nim duże nadzieje! Na co jest ten krem z ekstraktem z wina? Brzmi bardzo ekscytująco :)
UsuńSzczerze mówiąc to mi zupełnie nie przeszkadza zapach spiruliny. Chyba się już oswoiłam:D L-cysteina też na mnie czeka. Jeszcze nie otworzyłam i nie wąchałam:D
OdpowiedzUsuńKurcze, dla mnie spirulina to horror, a naprawdę zazwyczaj nie zwracam uwagi na zapach tego typu produktów :D
Usuńjestem bardzo ciekawa Twojej walki z naczynkami gdyż ja również takową rozpoczynam...czekam tylko jeszcze na kilka zamówionych drobiazgów i zrobię wpis na blogu...ale życzę powodzenia i mocno trzymam kciuki
OdpowiedzUsuńRównież życzę powodzenia :) Wpadnę na Twojego bloga zobaczyć co tam ciekawego zamówiłaś :)
UsuńO jestem ciekawa maceratu z kasztanów.
OdpowiedzUsuńJa też :)
Usuń