Po wizycie u fryzjera

Wiem, że dla wielu osób ten tytuł posta może brzmieć jak z horroru - zarówno ja, jak i większość moich znajomych miała w życiu sytuację, że wracając do domu od fryzjera płakała albo płakała, gdy zobaczyła się w lustrze w domu. Na szczęście ta historia nie jest tragiczna, a wręcz kończy się happy endem.

W poniedziałek w końcu po długim czasie od ostatniej wizyty (chyba w listopadzie!) odwiedziłam fryzjera, standardowo tego samego. Nie wiem jak Wy, ale ja osobiście jestem bardziej zadowolona z usług małych salonów fryzjerskich niż tych niby bardzo profesjonalnych i drogich. W tych mniejszych fryzjer mnie zna, pamięta jak mnie obciąć, a przy tym nie płacę majątku za podcięcie końcówek.

Zawsze chodzę do fryzjera tylko na podcięcie bez mycia, gdyż nie wiem jakie kosmetyki zostałyby użyte.
Tym razem zdecydowałam się na dość spore cięcie - powiedziałam 4 cm z założeniem przeliczenia na cal fryzjerski (czyli mniej więcej dwa razy tyle). Nie mierzyłam włosów przed i po cięciu, więc ciężko mi stwierdzić ile dokładnie centymetrów poszło, ale same ocenicie, czy mało, czy dużo. Osobiście wychodzę z założenia, że mimo wszystko lepiej podciąć trochę więcej, niż mniej (nie dotyczy grzywki :D).


Dodatkowo pani Ewa była taka miła, że zrobiła mi przepiękny warkocz. Aż żal było go rozplatać! Zdjęcia były robione w cieniu, więc i kolor włosów jest trochę przekłamany :). Ale warkocz widać i to najważniejsze :)


A Wy macie jakieś traumatyczne wspomnienia związane z fryzjerem? Albo przeciwnie - przemiłe?

Pozdrawiam wszystkich
Asia

34 komentarze:

  1. Piękne i grube włosy. Uwielbiam je! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja już się żaliłam na wizytę w osiedlowym salonie, gdzie panie specjalistki od wszystkiego (od ciąży też. "Jak jeden papieros dziennie to nie szkodzi.") najpierw spaliły mi włosy suszarką (skoro skóra piekła to co dopiero biedne włosy, które są białkiem) a później zwołały generalne zebranie wokół mojej głowy i było biadolenie jakie mam zniszczone włosy "tragedia, wstyd" oraz inne cudne określenia. Po... to było lato 2011 a wiec po ponad roku włosomaniactwa.
    A więc, żeby ładnie odbudować (!) włosy- serum, kilogram silikonów na 100 ml produktu :D I prostownica! Pomimo wyraźnych protestów. No i może podetniemy końcówki. "Nie." A może jednak.
    Aż się trzęsłam jak stamtąd uciekłam.

    Za to parę dni później, już nie na saunę (to wcześniej to miała być wyłącznie sauna...) tylko na uczesanie, poszłam do salonu Kerastase. Zapłaciłam śmiesznie mało za śliczne uczesanie. I tam ktoś się faktycznie znał na włosach na poziomie wyższym niż skończenie zawodówki bez żadnych szkoleń, żadnego rozwijania się, tylko ciąć i rozjaśniać. Bez dodatkowej zapłaty fryzjerka podumała trochę nad moimi włosami, popatrzyła i uznała, że są suche z natury, ale nie zniszczone i dała mi parę wskazówek pielęgnacyjnych.

    W każdym razie od tego czasu nie byłam u fryzjera. Brrr :) Poza tym niechcianym podcięciem w lipcu 2011 ostatni raz fryzjer ciął moje włosy w styczniu 2010 :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkiem niedawno miałam sytuację, że zostałam poparzona gorącym nawiewem z suszarki. Poszłam do przypadkowego salonu na podcięcie grzywki i najpierw włosy zostały wysuszone suszarką z niesamowicie gorącym nawiewem, który poparzył mi skórę, a potem jeszcze wyprostowane mega gorącą prostownicą! Współczuję stałym klientkom.

      Usuń
  3. Też chodzę do pani Ewy, ostatnio po podcięciu końcówek również zaproponowała, że zaplecie mi warkocz, ale mam odstające uszka i źle bym się czuła w takiej fryzurze :(
    W dodatku sprowadziła mnie na ziemię, kiedy przyszłam pocieniować włosy - odmówiła! Na początku byłam zaskoczona, przyzwyczaiłam się, że fryzjer spełnia moje widzimisię, skoro płacę, a tu proszę :P powiedziała, że mam takie a nie inne włosy, że cudów z nich nie będzie (tzn. są zdrowe i niby gęste, ale tak cieniutkie, że nawet hennowanie niewiele im w tej kwesti pomaga)i najlepsze dla mnie będzie ścinanie ich na prosto, ewentualnie w pół okrąg, a wycięcie połowy włosów nie sprawi, że będą bardziej gęste (no niby logiczne :D) Nie zmienia to faktu, że kilka miesięcy później poszłam do innej fryzjerki, która włosy pocieniowała - oczywiście teraz tego żałuję :/ nigdy nie zdradzę już pani Ewy... :P
    pozdrawiam, Gagarianka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oo, cieszę się, że Ci się spodobało u pani Ewy! Bardzo dobrze Ci doradziła - ja wychodzę z takiego samego założenia. Teraz już wiesz, że pani Ewy lepiej nie zdradzać! :D

      Usuń
  4. Również wolę małe salony :) ja ostatni raz podcinałam końcówki w sierpniu, więc jeszcze gorzej!! Robiłam ostatnio przegląd i znalazłam tylko kilka rozdwojonych, ale muszę się wreszcie wziąć w garść i iść podciąć. Jednak pewnie jak zawsze braknie czasu, bo sesja, bo kolokwia, bla bla bla :D warkocz piękny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też cały czas odwlekałam w czasie pójście do fryzjera z tego samego powodu - sesja, kolokwia itp :D Dziękuję! :)

      Usuń
  5. Warkocz jest super ! Ja nie chodzę do fryzjera :)

    OdpowiedzUsuń
  6. masz zajebiscie gęste i piękne włosy...<3 ja płakałam 2 lata temu po wizycie u fryzjera jak obcieła mi włosy do ramion :Pi od 2 lat juz nie bylam u fryzjera:D

    OdpowiedzUsuń
  7. U mnie pytanie powinno brzmieć czy mam jakieś pozytywne wspomnienia z fryzjerem. :( W zasadzie tylko "małe" salony odwiedzam i za każdym razem inny bo fryzjerki zawsze ponosi i nie wracam jak mi ścina lekko = 15 cm.

    OdpowiedzUsuń
  8. ale masz piękne włosy ,jestem zachwycona i zazdroszczę!

    OdpowiedzUsuń
  9. ale są gęste i taka gładka tafla ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja mam niestety same trumatyczne wspomnienia związane z wizytami u fryzerek. Także włosy sama podcinam.
    Ale Twoja pani fryzjer dała radę!
    Są rówiutkie, a że piękne to chyba nie musze wspominać.. Takie gładkie lśniące i zdrowe.. ehh, coś dla mnei nieosiągalnego..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jaki masz sposób na podcinanie włosów? Ja bym bardzo chciała, szczególnie podcinać sama grzywkę, ale się boję :<

      Usuń
    2. Ja sobie grzywke robilam zawsze sama. Niestety po wyjsciu od fryzjerki nie bylam zadowolona. Chcialam na skos a dostawalam np. asymetryczna ;).

      Usuń
    3. Ja sobie raz podcięłam sama, wyszło tragicznie, poszłam do fryzjera, a fryzjerka mnie zapytała "kto panią tak dziwnie obciął?!" i od tego czasu sama tego nie robię :D

      Usuń
  11. Twoje wlosy sa idealne i strasznie mi sie podobaja. Moim zdaniem nie sciela duzo, ja ostatnio swoje po raz setny znowu podcielam ale na zdjeciach nadal wygladaja na dlugie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eve - od Ciebie komplementy na temat włosów są najwspanialsze! To prawda, ja też nie widzę różnicy w długości :D

      Usuń
  12. Zazdroszczę zaufanej fryzjerki! Dla niej to pewnie sama przyjemność zajmować się tak pięknymi włosami ;) A mogłabyś mi zdradzić, gdzie pracuje pani Ewa? Od dawna poszukuję w Toruniu fryzjera i jakoś żaden dotychczas mnie do siebie nie przekonał.. Z góry dzięki! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam toruniankę! Pani Ewa pracuje w salonie przy Sukienniczej, blisko skrzyżowania z Jęczmienną, obok jest chyba skup podręczników szkolnych czy coś takiego :)

      Usuń
    2. Aaaa, dobrze, wiem, gdzie, jeszcze raz dziękuję! Moje włosy są Ci bardzo wdzięczne! :))

      Usuń
    3. Haha, bardzo się cieszę :D Daj znać jak poszło :D

      Usuń
  13. Moje wizyty u fryzjera zawsze kończą się dobrze :D Co za szczęście.

    Świetny blog, będę wpadać częściej :)

    OdpowiedzUsuń