10 największych modowych grzechów

Wiem, że mój blog nie jest poświęcony modzie (swoją drogą nie przepadam za typowymi szafiarskimi blogami), ale kocham modę i bardzo się nią interesuję, tak więc postanowiłam napisać post z serii "10 grzechów..." także o tym. Mam nadzieję, że czytającym mojego bloga włoso- i urodomaniaczkom spodoba się ten wpis :) Dajcie znać, jeśli chciałybyście poczytać więcej na temat mody na moim blogu.

www.tumblr.com

1. Nieodpowiedni ubiór do okazji
Moda modą, ale są pewne okazje, przy których musimy wyglądać w pewien określony sposób i nie jest to czas ani miejsce na szczególnie wyszukane stroje. Nie mówię, że wtedy nie można wyglądać ładnie, ale na pewno nie wyzywająco czy w sposób, który szczególnie zwraca uwagę. Jakie to sytuacje? Na pewno pogrzeb, matura/egzamin na studiach/obrona, rozmowa kwalifikacyjna.

2. Przekonanie, że żeby wyglądać seksownie, trzeba odsłonić dużo ciała
Myślę, że często podejście kobiet do tego, jak się ubrać, by wyglądać seksownie, zależy od tego, dla kogo chcą tak wyglądać: czy dla swojego faceta, czy np. dla wszystkich facetów. W drugim przypadku dużo kobiet (niestety) decyduje się na wielki kaliber: krótka, obcisła sukienka i duży dekolt, a więc wszystkie "atuty" na tacy. Niestety nie wyglądają wtedy seksownie, raczej wulgarnie i myślę, że nikt, ani mężczyzna, ani kobieta, nie potraktuje takiej pani na poważnie. Dla mnie seksownie = zmysłowo, co może wiązać się z koronką, delikatnymi materiałami, prześwitującymi wstawkami albo nastawieniem na jeden z atutów - dekolt, nogi albo np. plecy. W połączeniu z dobrymi dodatkami i odpowiednim makijażem, no i oczywiście gdy strój jest dopasowany do naszej sylwetki, na pewno uzyskamy pożądany efekt.

3. Nieznajomość swojej sylwetki
Ogólnie rzecz biorąc, istnieją 3 typy sylwetek: gruszka, klepsydra i jabłko, które bazują na proporcjach między ramionami, talią i biodrami. Warto wiedzieć, którym z tych typów jesteśmy, bo dzięki temu będziemy wiedziały, którą część ciała musimy podkreślać, którą chować i jak je korygować, żeby wyglądała na najbardziej proporcjonalną, a więc jak klepsydra. Warto zapoznać się z tym, jak korygować mankamenty swojej figury, gdyż tak naprawdę bardzo często to ważą na tym, jak będziemy w danym stroju wyglądać.

4. Wyrzucanie ubrań tylko dlatego, że są już niemodne
Kojarzycie radę dotyczącą porządków w garderobie, że jeśli nie nosiłyście czegoś przez rok to już pewnie nigdy tego nie założycie? To najbardziej idiotyczna rada, jakiej można udzielić w kwesti ubrań! Ubrania wyrzuca się, gdy są zniszczone, a oddaje się, jeśli już na nas całkowicie nie pasują (w założeniu raczej nie przytyjemy z powrotem tych 10 kg :D). Reszty się nie wyrzuca, tylko przechowuje, bo kiedyś nadejdzie piękny dzień, gdy dany ciuch będzie znowu na czasie. Moda wraca! Ostatnio doszłyśmy z moją mamą do wniosku, że gdyby nie powyrzucała czy nie pooddawała swoich ciuchów sprzed 20 czy iluś lat, to miałybyśmy teraz niesamowicie modne ciuchy. Myślcie o zaoszczędzonych w przyszłości pieniądzach! :D

5. Ślepe podążanie za trendami
Uważam to za jeden z głównych modowych grzechów: noszenie ubrań, które nam się nie podobają tylko dlatego, że są modne. Dla mnie jest to po prostu oznaka braku gustu i w sumie ciężko coś więcej na ten temat powiedzieć.

6. Przekonanie, że czarny wyszczupla
Słuchajcie, rzeczywiście jest tak, że czarne wstawki optycznie zmniejszają dany obszar, przykładowo, gdy pod koszulę w jakimś kolorze włożymy czarny top, a potem rozepniemy kilka guzików, to pomniejszymy optycznie biust, no ale bez przesady. Pani XXL w czarnych legginsach na pewno nie będzie wyglądała szczególnie szczupło. Może rzeczywiście delikatnie szczuplej niż w białych, ale nie może być to usprawiedliwienie dla bezkarnego noszenia ubrań, których przy naszej figurze absolutnie powinnyśmy się wystrzegać.

7. Niechlujny wygląd
Tu już nawet nie chodzi o modę, ale o elegancję - po prostu nawet nie wypada nosić totalnie pogniecionych, poplamionych albo przepoconych ubrań. Możemy nawet nie być ubrane modnie, ale jeśli będziemy wyglądać schludnie to już połowa sukcesu. Ponadto nie należy pokazywać bielizny, szczególnie majtek, nawet jeśli wydaje się nam, że wystające stringi są sexy - otóż nie są. Tym bardziej wystający rowek. Jeśli mamy z tym problem, to polecam zrezygnować z biodrówek lub zainwestować w pasek.

8. Przekonanie, że jeśli coś jest drogie, to na pewno wygląda rewelacyjnie
To jest błąd popełniany szczególnie przez niektóre kobiety w pewnym wieku, załóżmy, że 50+. Często wychodzą z założenia, że kupując ciuchy w drogich sklepach typu Hexeline czy Simple, na pewno będą wyglądać stylowo i po prostu dobrze. Niestety cena ubrania nie zapewni dobrego fasonu czy wzoru, a także dopasowania do naszej sylwetki. Poza tym, osobiście wychodzę z założenia, że kupić fajne ubranie, ale drogie, potrafi prawie każdy, a znalezienie czegoś świetnego za małe pieniądze to już pewnego rodzaju sztuka.

9. Podkreślanie mankamentów swojej figury
Wiadomo też bez przesady, nikt nie zejdzie na zawał, jeśli zobaczy trochę naszych boczków albo kościste ramiona, chodzi jednak o to, żeby nie robić sobie krzywdy ubraniem. Jeśli nasz mankament dodatkowo podkreślimy tak, że będzie to pierwsza rzecz, która rzuca się w oczy, to niestety nawet jeśli ubranie będzie piękne, nie będziemy w tym wyglądać dobrze. Poza tym chodzi też o komfort psychiczny - kojarzycie sytuację, gdy np. spuchnie Wam oko i gdy ktoś na Was patrzy, cały czas myślicie, że pewnie patrzy na to oko? Podobnie jest z tym, gdy wiemy, że nasze ubranie może podkreślać nasze mankamenty.

10. Brak zainteresowania swoim wyglądem
Przyznam szczerze, że znam dość sporo dziewczyn, które nieszczególnie dbają o to, co na siebie zakładają, a przynajmniej sprawiają takie wrażenie i bardzo mnie to dziwi. Wiem, że nie wszyscy muszą interesować się modą, jednak nie trzeba mieć takich zainteresowań, żeby ubrać się w ciekawszy sposób niż sportowa bluza, jeansy i adidasy, w dodatku codziennie tak samo! Jestem też świadoma, że niektórzy nie lubią wyróżniać się z tłumu, dlatego też np. wybierają bardzo stonowane kolory, ale nawet wtedy można pokombinować z fasonami. Nie byłoby fajniej, gdyby zamiast bluzy, jeansów i adidasów założyć fajny kardigan, prostą bluzkę, nawet te jeansy, ale na nogi jakieś fajne botki albo baleriny? Do tego ładna chusta i mamy prosty, stonowany strój, ale jakże ładniejszy i bardziej kobiecy niż ten poprzedni.

Jakie punkty dopisałybyście do tej listy? 



Zapraszam na mój profil na Facebooku


Pozdrawiam wszystkich
Asia

11 komentarzy:

  1. Przesyt. Ja nie znoszę gdy ktoś ma na sobie za dużo. Powinna być jakaś granica. :D To, że ktoś się naobwiesza wszystkim co ma w szafie nei znaczy, że wygląda dobrze, tylko niechlujnie raczej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też o tym pomyślałam :)

      Usuń
    2. Racja! Chociaż muszę przyznać, że na ulicy nie widuję za dużo takich "obwieszonych" dziewczyn, raczej na blogach.

      Usuń
  2. Ja nie lubię być przesadnie wystrojona, bo czuje się nie ubrana, a przebrana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwię się - w ubraniu powinniśmy czuć się możliwie najbardziej komfortowo.

      Usuń
  3. zdecydowanie zgadzam się z 7, według mnie najważniejszy punkt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się :) Jak ktoś jest niechlujny to nawet najpiękniejsze ubrania nie pomogą.

      Usuń
  4. Jaką bieliznę byś poradziła dla nazwijmy to tak "dużej kobiety". Nie chcę mieć byle jakiej bielizny dlatego stawiam na ekskluzywność. Podoba mi się body Conturelle takie ciemno turkusowe z e felina. Czy to ma rację bytu dla puszystej? Jaki kolor najlepiej wybierać, klasyczny czarny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kalinko, super, że stawiasz na ekskluzywność! Body, o którym piszesz jest piękne! Jednak według mnie lepiej byłoby postawić na dwa komplety bielizny - w kolorze cielistym i czarnym, wtedy będziesz mogła włożyć je pod praktycznie każde ubranie. Podobnie zastanowiłabym się, czy zamiast body nie zakupić ładnego kompletu stanika i majtek z wysokim stanem - wydaje mi się, że będą wygodniejsze, a i biust na pewno będzie lepiej podtrzymany niż w body :)

      Usuń