Natura Siberica Ochrona i Odżywienie + porównanie z Objętość i Nawilżenie

Mam dziś dla Was recenzję jednego z kultowych już produktów na blogosferze, jednego z popularniejszych rosyjskich kosmetyków do włosów - balsamu do włosów suchych Natura Siberica Ochrona i Odżywienie. Jeśli jesteście ciekawe, co sądzę o tym produkcie, to zapraszam do czytania.
źródło: www.kalina-sklep.pl

Zacznę może od opisu produktu ze strony sklepu Kalina, gdzie go zakupiłam:
"Balsam ochronny dla włosów suchych na bazie Mleczka Cedrowego i Różeńca Górskiego chroni włosy przed szkodliwymi czynnikami. 
Mleczko Cedrowe tzw. Mleczko Młodości zawiera dużą ilość witaminy E, odżywia włosy od cebulek aż po same końce, stymuluje naturalne procesy odnowy komórek. 
Różaniec górski zawiera kompleks cennych antyoksydantów, które wzmacniają ochronę włosów, regenerują i odmładzają komórki, odbudowują zniszczone i łamliwe włosy."

Za 19,90 zł otrzymujemy 400 ml produktu.
Co mogę powiedzieć na wstępie to, że balsam jest niesamowicie wydajny. Kupiłam go w zeszłego roku i nadal mam jeszcze trochę produktu! Oczywiście gdybym używała tylko jego po każdym myciu włosów, to skończyłby się szybciej, jednak mogę śmiało stwierdzić, że na pewno wystarcza na długo, więc cena jest bardzo atrakcyjna.
Co sądzę o produkcie - z pewnością jest to dobry produkt do włosów. Nie jest jednak aż tak rewelacyjny, jak się spodziewałam. Dlaczego? Głównie dlatego, że używany zgodnie z zaleceniami producenta (nałożony na 1-2 minuty) działa tak sobie. Przy pozostawieniu maski na dłuższy czas 15-30 minut, efekt jest bardzo dobry - włosy są bardzo ładnie wygładzone, śliskie i błyszczące. Jednak gdy użyje jej tak, jak polecił producent, to efekt jest bardzo przeciętny. Włosy nadal są gładkie, ale już nie tak błyszczące, a takie wrażenie utrzymuje się w sumie tylko przez krótki czas po myciu. W takiej sytuacji nie rozumiem, dlaczego producent nie proponuje optymalnego sposobu stosowania, zwłaszcza, że tak jak mówię - różnica jest kolosalna. Dlatego właśnie mam mieszane uczucia co do tego produktu, bo bardzo lubię efekt po pozostawieniu balsamu na dłuższy czas na włosach.
Posiadam też balsam do włosów tej firmy z serii Objętość i Nawilżenie i gdybym miała porównać oba, to wybieram ten drugi z prostego powodu - obojętnie na jak długo go nałożymy, zawsze działa rewelacyjnie. Recenzję tego drugiego możecie przeczytać tutaj.

Podsumowując - myślę, że musiałybyście same wypróbować, żeby wyrobić sobie zdanie na jego temat. Drugiego opakowania raczej nie zakupię, wolę kosmetyk, który będzie bardziej niezawodny. Nie zawsze mam czas na długie trzymanie maski na włosach, więc w takiej sytuacji wolę jego brata.

Używałyście tego balsamu?

Pozdrawiam wszystkich
Asia

15 komentarzy:

  1. Nie używałam, ale dość sporo czytałam o tych produktach. Myślę jednak, że nie kupię go w najbliższym czasie. W dalszym ciągu mnie nie zachwycił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chcesz jakiś wypróbować to polecam ten balsam z serii Objętość i Nawilżenie :)

      Usuń
  2. Ja lubię takie seanse, gdy trzymam maskę na głowie pod ręcznikiem przez pół a czasem nawet godzinę...Jednak jeśli jest to balsam, a nie maska, to pewnie przeznaczony jest raczej do codziennego stosowania, a więc max 1-2 minuty...Szkoda, że wtedy słabo działa, może jednak traktuj go jako maseczkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma wyjścia, tak go traktuję, tylko szkoda że nie działa dobrze w jego pierwotnym zastosowaniu :<

      Usuń
  3. Przy następnym zamówieniu w Kalinie na pewno wrzucę do koszyka balsam objętość i nawilżenie! Kuszą mnie też kosmetyki z innej firmy, ale skoro ten balsam tak dużo osób chwali... :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałam szampon z tej serii 'Obj i nawilżenie' i strasznie go polubiłam :) z rosyjskich balsamów znam jedynie balsam na kwiatowym propolisie, ale nie widzę po nim żadnych efektów :(

    OdpowiedzUsuń
  5. ciekawe, bo w przypadku mojej maski drożdżowej z kaliny, producent także proponuje zmywanie kosmetyku po 1-2 minutach, a takie zastosowanie kojarzy mi się ze zwykłą odżywką. Na początku myślałam, że może etykietka jest błędnie przetłumaczona, ale okazało się, że wcale nie. Bardzo mnie to zaskoczyło, do tej pory widziałam zalecenia, że żeby maska zadziałała należy ją trzymać jakieś 15-30 minut. Na razie nie mam cierpliwości i używam maski drożdżowej własnie tak na 1-2 minuty, działa w ten sposób bardzo dobrze, ale kiedys się pokuszę na potrzymanie jej dłużej:) Objętość i nawilżenie na bank przetestuję również.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ostatnio bardzo rzadko mam czas na nałożenie maski na dłużej niż 10 minut :< Muszę się zastanowić nad tą drożdżową maską. :)

      Usuń
  6. Zostałaś oTAGowana!

    http://naturalne-kremisie.blogspot.com/2013/01/tag-versatile-blogger.html

    Zapraszam do zabawy. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zauważyłam, że niemal na każdej masce widnieje informacja, że można ją zmyć po kilku minutach. Gdy tak postępuję, nigdy nie uzyskuję pożądanego efektu. Nawilżenie i wygładzenie jest mizerne. Nie wiem, dlaczego producenci mijają się z prawdą. Może nie chcą zniechęcać klientów, podając optymalny czas?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko, że ma to marny skutek, bo rzeczywiście może i klienta skusi wizja pięknych włosów po minucie, jednak na co to, jeśli nie kupi tego produktu kolejny raz, a może i nawet zrazi się do całej marki... Wiadomo, nie wszystkie kobiety czytają blogi i niekoniecznie wpadną na to, żeby rzeczywiście potrzymać odżywkę/maskę dłużej, czyli ostatecznie uznają produkt za bubel.

      Usuń
  8. Myślę, że producenci zawsze piszą "Spłucz po 1-2 minutach" bo mało kto zakłada, że ludzie chodzą z czepkami i ręcznikami na głowach przez 15 i więcej minut :D Pewnie większość kupujących, gdyby zobaczyła "po 15 minutach spłucz" pomyślałaby "Nie ma mowy, mam na 7 do pracy czy na 8 do szkoły, nie będę dla włosów wstawać 15 minut wcześniej."
    I stąd się wzięło twierdzenie, że dłuższe trzymanie maski/odżywki nic nie daje, a argument brzmi "bo tak jest napisane." Ha. Nieprawda. Włosomaniaczki wiedzą swoje :)

    OdpowiedzUsuń