Ulubieńcy i inspiracje kwietnia + małe zmiany

Kochani, z dumą ogłaszam, że od dziś Facehairbodycare działa na własnej domenie! Od teraz adresem bloga jest www.facehairbodycare.pl i, co więcej, możecie trafić na niego także po skróconym adresie www.fhbc.pl.

Kolejne ogłoszenie - od dziś działam także na Twitterze jako @fhbcare (moja pełna nazwa okazała się być za długa, czym Twitter podpadł mi na samym początku ;)).

W ciągu następnych kilku dni pojawi się też nowy szablon :)

Ulubieńcy kosmetyczni

Szminka Golden Rose Velvet Matte nr 08
Dostałam ją od siostry, której ta szminka nie podpasowała. U mnie sprawdza się świetnie, kolor jest rewelacyjny, dobrze pasuje do mojej chłodnej, bladej karnacji. Nie mam do niej absolutnie żadnych zarzutów, jest bardzo dobrej jakości, nie ma problemu z aplikacją, utrzymuje się długo jest dobrze napigmentowana. Fantastyczna - dołączam do grona fanek :)


Antyalergiczna galaretka pod prysznic Organique
Bardzo fajny, delikatny produkt pod prysznic o subtelnym zapachu, który absolutnie nie wysusza (a mam skórę bardzo na to podatną!). Używam go z wielką przyjemnością.



Regernerujący krem pod oczy Rival de Loop
Jednym zdaniem - cudo z drogerii za śmieszne pieniądze. Pięknie nawilża, dobrze się wchłania, nie podrażnia, nie jest perfumowany, ma ładny skład. Polecam!



Ulubieńcy niekosmetyczni

Lily Koppel, Żony astronautów
Naprawdę fascynująca książka przedstawiająca historię żon amerykańskich astronautów od końcówki lat 50. do początku lat 70. Opisuje historię ich przyjaźni, to, jak wspierały się nawzajem, jak musiały zmagać się z reporterami, przyjmować z kamienną twarzą wiadomość o śmierci męża, tworzyć perfekcyjną rodzinę z obrazka. Bardzo ciekawa, wciągająca lektura.


Helen Fielding, Bridget Jones. Szalejąc za facetem
Wspominałam Wam już o niej w jednym z Tygodni w zdjęciach. Książka jest naprawdę przeurocza, Bridget jest tak samo zabawna i kochana, jak dotychczas. Negatywnych recenzji nie rozumiem, ja bardzo polecam.


Inspiracje

Projekt #100happydays
Polega na codziennym robieniu zdjęć rzeczom czy sytuacjom, które uszczęśliwiły nas danego dnia, które następnie wrzucamy na Instagrama, Twittera czy na Facebooka i oznaczamy je hashtagiem #100happydays. Na stronie dopisujemy się do wyzwania i działamy. Ja zaczynam od jutra!

7 sposobów by zwiększyć ilość swojego czasu wolnego (ang)
Świetny artykuł Erica Barkera, który przekonuje o tym, że tak naprawdę często nie jesteśmy zajęci, tylko czujemy się zajęci i przedstawia sposoby na to, jak temu zaradzić.

Jak Wam minął kwiecień? Jacyś ulubieńcy, inspiracje?

Znajdziecie mnie też tutaj 



Jak optycznie wyszczuplić się ubraniami

Każda kobieta, niezależnie od wagi, chce wyglądać pięknie - to oczywiste. Żeby to zrobić, warto znać kilka trików ubraniowych, dzięki którym można odjąć sobie kilka ładnych kilogramów, wysmuklić optycznie sylwetkę, dodać sobie kilka centymetrów wzrostu. Jeżeli jesteście ciekawe, co to za triki - czytajcie dalej.

Zacznę może od tego, że trzeba zdać sobie sprawę, że nie ma takich trików, które osobę o rozmiarze 48 wyszczuplą do rozmiaru 36. Można jednak spokojnie wyszczuplić się o jeden-dwa rozmiary, co i tak jest czymś fantastycznym.

NAJWAŻNIEJSZA ZASADA - nosimy ubrania dopasowane do sylwetki! Jednym z głównych błędów popełnianych przez osoby przy kości i niestety często przez stylistki jest to, że noszą za duże, workowate ubrania. W ten sposób dodają sobie optycznie kilka kilogramów. Najlepszym wyborem będą ubrania, które są dopasowane do sylwetki, ale nie obcisłe, tylko takie, które swobodnie opływają kształty, bez zbytniego przylegania.


Która wygląda szczuplej? :)

Trik nr 1: jeden kolor od stóp do głów
Noszenie jednego koloru od stóp do głów optycznie wyciąga sylwetkę w górę, dodaje kilku centymetrów wzrostu i wysmukla. Nie musi być to oczywiście czarny i nie musi to być także jeden odcień, może to być równie dobrze każdy inny kolor.


Trik nr 2: szukaj linii pionowych, unikaj poziomych
Linie pionowe to Twoi najlepsi przyjaciele przy optycznym wyszczuplaniu sylwetki. Twoją naturalną linię pionową tworzy po prostu Twoje ciało, dlatego trzeba nosić ubrania dopasowane do sylwetki tak, aby tej linii nie zaburzyć.
Co będzie tworzyło pionową linię? Noszenie jednego koloru od stóp do głów, poły swetra, marynarki, różnego rodzaju lamówki, dłuższe naszyjniki, niektóre wzory na ubraniach, a nawet ozdobne guziki po obu stronach ubrania. Należy przecinać sylwetkę w jak najmniejszej liczbie miejsc.
Co tworzy linię poziomą? Każda odcinająca się w poziomie część garderoby, która tworzy pewnego rodzaju segment - na zdjęciu powyżej pani po prawej przecięła sylwetkę na jakieś 4-5 części, a u pani po lewej odcina się tylko dekolt i nagie stopy.


Tu, u obu pań, wzory na sukienkach tworzą linię pionową, zaś paski w kostce tworzą linię poziomą. Gdyby założyły inne buty, ich nogi wydawałyby się być dłuższe.

Trik nr 3: magiczny rękaw 3/4
Rękaw 3/4, czyli taki podwinięty mniej więcej do łokcia ładnie podkreśla, a nawet optycznie tworzy talię.

Trik nr 4: buty w kolorze rajstop, spodni
Jeżeli nie zakładamy jednego koloru od stóp do głów, warto zadbać o to, aby przynajmniej buty były w kolorze spodni czy rajstop. W ten sposób wydłużymy optycznie nogi, nawet mimo ewentualnej kontrastowej góry.


Trik nr 5: dodatki proporcjonalne do rozmiaru
Nie jest to może trik stricte wyszczuplający, jednak warto zwracać uwagę na rozmiar naszych dodatków, by uniknąć niepotrzebnej dysproporcji. Osoba o większym rozmiarze powinna mieć większą torebkę i masywniejszy obcas, tak samo, jak osoba niziutka nie powinna zakładać obcasów wyższych niż 10 cm. Dobierając dodatki proporcjonalnie do sylwetki, wszystko będzie ze sobą współgrać.

Trik nr 6: uważaj na długości
Długość midi, czyli za kolano i spodnie 7/8 to Twoi wrogowie. Dlaczego? Optycznie mocno skracają nogi, przez co sylwetka wygląda na o wiele cięższą. Podobnie jest ze zbyt długimi bluzkami czy tunikami. Z tego typu ubraniami trzeba uważać i najlepiej nosić je tylko do obcasów.


Zwróćcie uwagę jak o wiele lżej wygląda modelka po prawej - duży wpływ ma na to długość spódnicy. Modelka po lewej ma dodatkowo bardzo krzywdzące botki, które jeszcze dodatkowo skracają jej nogi.

Trik nr 7: obcasy
Dość oczywisty, dlatego wymieniam go na końcu. Warto jednak pamiętać, że niektórymi obcasami możemy sobie zrobić krzywdę. Jeśli założymy buty na cieniutkiej szpilce, a nasze nogi są dość masywne, różnica grubości pogrubi je jeszcze bardziej. Buty z zapięciem wokół kostki lub z takim w kształcie litery T tworzą linię poziomą, więc mogą optycznie skrócić sylwetkę.

Zdjęcia pochodzą ze sklepu Asos i prezentują ubrania linii Asos Curve. Wszystkie modelki noszą rozmiar 48.

Mam nadzieję, że ten post okaże się być pomocny :) Jeśli macie jakieś pytania dotyczące doboru ubrania do sylwetki, chętnie Wam na nie odpowiem.



Zobacz facehairbodycare na Facebooku i na Instagramie



Tydzień w zdjęciach (23)

Kolejny tydzień za nami - przepiękna pogoda spowodowała u mnie świetny nastrój. Szkoda, że musiała się popsuć akurat na weekend. Liczę jednak na to, że na majówkę znów będzie ładnie, bo strasznie chciałabym zainaugurować sezon grillowy!

We wtorek miał miejsce jeden z moich ulubionych eventów, mianowicie kolejny, dziewiąty już Toruń Blog Meeting. Tym razem spotkaliśmy się w Toruńskiej Piwnicy Artystycznej. Ogólnie miejsca nie polecam, przeraża brakiem stylu i charakteru, ale towarzystwo blogerów było bardzo miłe, więc niedostatki lokalu można wybaczyć.


Z Pauliną z bloga Moje Qulinaria.


Jedną z przyczyn, dla których tak bardzo lubię spotkania blogerów jest to, że nie jestem jedyna, która ciągle siedzi z telefonem w ręce! 
Zdjęcia pochodzą z fanpage'a Student w Toruniu .pl

W poniedziałek wybrałam się ze znajomymi na mecz żużlowy. Tego o mnie pewnie jeszcze nie wiecie - od dziecka jestem fanką żużla. Teraz chodzę o wiele rzadziej niż za czasów, gdy miałam na stadion żabi skok (w sumie to był dopiero mój drugi mecz na nowym stadionie...), ale nadal uwielbiam tę atmosferę i kibicowanie na żywo. Tym bardziej, że Toruń spuścił niezły łomot Wrocławiowi ;)


Moje sobotnie obiadowe dzieło, z którego jestem bardzo dumna - enchiladas, czyli od jakiegoś czasu moje ulubione danie. Pycha!


Coś dla ciała, coś dla ducha, czyli niedzielne śniadanie przed wyjściem na siłownię - owsianka z bananem i winogronami oraz najnowszy numer Harper's Bazaar. Jestem zachwycona tą okładką!


Dwa przepyszne napoje, które "odkryłam" w tym tygodniu :)


I na koniec małe nowości z Pepco - miętowa koszulka na siłownię, świetna koszula nocna i urocze japonki w grochy za - uwaga, uwaga - 5 zł! 



Zobacz facehairbodycare na Facebooku i na Instagramie



Jak poprawnie nakładać krem pod oczy?

Myślę, że spora część z Was słyszała już o nowym, zaskakującym sposobie nakładania kremu pod oczy, który rzekomo ma być tym poprawnym. Ogólnie rzecz ujmując, polega on na wklepywaniu kremu na linii naszego oczodołu, czyli w pewnej odległości od oka i w sumie niebezpośrednio na powiekę. Jako że jestem osobą, która dość sceptycznie podchodzi do teorii tego typu, postanowiłam przeprowadzić mały eksperyment.


Przez około miesiąc nakładałam używane przeze mnie kosmetyki pod oczy w "nowy" sposób, używając tych samych kosmetyków, co wcześniej. Nie zauważyłam żadnej różnicy w poziomie nawilżenia skóry.

Zwolennicy nowego sposobu nakładania kremu pod oczy wskazują kilka argumentów za:
- skóra sama "ściągnie" składniki odżywcze z kremu w miejsca, na które nie został nałożony,
- skóra nie będzie wchłaniała złych składników z kremu, a ta pod oczami jest przecież szczególnie cienka,
- nie ma szans na podrażnienie oczu przez kosmetyk.

Jeśli chodzi o pierwszy argument, rzeczywiście skóra "ściąga" nawilżenie w odpowiednie miejsca. Niestety autorzy tego sposobu zapomnieli o jednym, bardzo ważnym aspekcie - krem pod oczy ma także przygotować skórę na to, by nałożyć na nią makijaż, aby zapobiec wysuszeniu. Rano między nałożeniem kremu a makijażem nie mija wystarczająco dużo czasu, aby nawilżenie zdążyło "powędrować" w górę, więc w sumie nakładamy korektor na nagą, niczym niezabezpieczoną skórę. 

Argument ze złymi składnikami jest według mnie absurdalny - najlepiej stosować kosmetyki nieszkodliwe ogólnie, a pod oczami już w ogóle. Jako kosmetyk pod oczy przecież świetnie nadają się różnego rodzaju czyste oleje i masła.

Ostatni jest według mnie najważniejszy i rzeczywiście jest tu coś na rzeczy. Sporo z nas ma bardzo wrażliwe oczy, które niepotrzebnie podrażnia przez nakładanie kremu zbyt blisko, a czasem krem trafia bezpośrednio do oka. Skutek - podrażnione oczy i wystawianie złej opinii o kosmetyku, jako o tym, który uczula. 

Tak naprawdę, żeby mówić o wpływie sposobu nakładania kremu pod oczy powinny być przeprowadzone co najmniej 20-30 letnie badania. Kosmetyki na okolice oczu stosujemy przecież przede wszystkim po to, aby spowolnić proces starzenia się skóry w tych miejscach. 

Myślę więc, że nazywanie jakiegokolwiek ze sposobów tym poprawnym jest trochę daleko idące. Wklepywanie kremu na linii oczodołów uważam za fajną alternatywę dla osób z wrażliwymi oczami. Najważniejsze w pielęgnacji okolic oczu jest to, żeby niepotrzebnie nie naciągać i nie trzeć skóry, a więc lepiej wklepywać, niż wcierać. Reszta to kwestia wyboru. 

Uwaga: opinia przedstawiona w tym poście jest wnioskiem wyciągniętym na podstawie moich doświadczeń i przemyśleń. Nie jest to opinia dermatologa ani kosmetologa.



Zobacz facehairbodycare na Facebooku i na Instagramie



O kilku przydatnych aplikacjach na Androida

Jestem totalnie beznadziejnie uzależniona od mojego telefonu - gdziekolwiek byście mnie zobaczyli, istnieje bardzo wysokie prawdopodobieństwo, że w mojej ręce znajduje się właśnie smartfon i coś w nim przeglądam. Jest to ode mnie silniejsze i niestety nic na to nie poradzę. Choć jest to nałóg, wykorzystuję swój telefon także do bardziej praktycznych rzeczy, korzystając z kilku ciekawych aplikacji. 


SomTodo
Rewelacyjna aplikacja do porządkowania spraw do załatwienia i do tworzenia list to-do. Przetestowałam kilka aplikacji tego typu i ta jest najlepsza, gdyż pozwala na całkowite spersonalizowanie tworzonych przez siebie list i podgrup. Szczególnie podoba mi się opcja tworzenia własnych folderów, w których umieszczam swoje zadania - w ten sposób mam osobne foldery na to co mam zrobić dziś, jutro, w najbliższej przyszłości i typowe przypadkowe rzeczy, które muszę zrobić gdzieś niedługo, które potem przerzucam np. do folderu jutro. Bardzo fajna, przejrzysta. Zakładamy swoje konto, co pozwala na korzystanie z aplikacji na różnych urządzeniach z dostępem do aktualizowanej listy.

ListOn
Bardzo fajna aplikacja do tworzenia listy zakupów. Dodając przedmiot do listy możemy przypisać go do kilku gotowych kategorii, dzięki czemu łatwiej będzie nam odnaleźć co przykładowo kupić na stoisku mięsnym, a po co podejść do drogerii. W dodatku jest bardzo intuicyjna - klikając na dany produkt "ląduje" on w naszym koszyku, dzięki czemu nic nie przegapimy. Listę można też przesłać przez Messenger, sms czy przez maila. 

Evernote
Fantastyczna aplikacja (a w sumie aplikacja do programu) dla każdego, kto tworzy jakiekolwiek teksty. Sama korzystam z niej przede wszystkim, gdy piszę posty albo gdy robię jakieś szybkie notatki na wykładzie. Konto na smartfonie jest tym samym, które tworzymy na komputerze, dzięki czemu mamy bieżący dostęp do tworzonej treści na każdym urządzeniu. Możemy także wszystko bardzo ładnie uporządkować w folderach, dokonać edycji tekstu. 

moBILET
Oczywiście o moBILECIE słyszał już pewnie każdy i żadne to odkrycie, ale ta aplikacja w takim stopniu zrewolucjonizowała moje życie, że po prostu musiałam o niej napisać. Dzięki niej nie mam już problemu z zakupem biletu komunikacji miejskiej w kiosku, u kierowcy czy w automacie. Nie muszę się przejmować tym, że nie mam drobnych (a zazwyczaj ich nie mam). Podobnie z parkometrem - nie tylko skończył się mój odwieczny problem braku drobnych, ale jeszcze płacę dokładnie za czas, w którym samochód był zaparkowany. Rewelacja! Ktokolwiek to wymyślił - wielkie DZIĘKUJĘ!


Jestem bardzo ciekawa, jakie Wy znacie przydatne aplikacje - chętnie wypróbuję :)


Zobacz facehairbodycare na Facebooku i na Instagramie



Tydzień w zdjęciach (22)

Mam nadzieję, że właśnie leżycie do góry brzuchem i odpoczywacie po spożyciu całej góry przepysznego jedzenia - u mnie mniej więcej właśnie tak wyglądała większa część dzisiejszego dnia i całkiem mi to odpowiadało. Po kilkunastu godzinach spędzonych w kuchni, dobrych kilku spędzonych na zakupach i przerzuceniu tony jedzenia ze sklepu do domu, odpoczynek się należy!

 Wszystko gotowe na przybycie gości.


Świąteczne wypieki - mazurki są dziełem mojej siostry, babka moim. Kawałki mazurków są tak małe nie bez powodu - są to najsłodsze rzeczy, jakie kiedykolwiek jadłam i zjeść więcej się po prostu nie da.


A to jedna z bohaterek poprzedniego zdjęcia - babka piaskowa. Nieskromnie powiem, że wyszła rewelacyjna :)


Mój świąteczny strój, którego podstawą jest cytrynowa sukienka z H&M'u, którą pokazywałam Wam w marcowym haulu. Mimo że jest prosta formą, kolor robi całą robotę i według mnie nie potrzebuje żadnych dodatków. Dobrałam do niej proste beżowe loafersy z Zara Kids.


A tak już relaksowałam się cały dzisiejszy poranek, przedpołudnie i część popołudnia. Tym sposobem pochłonęłam prawie całą, 600-stronicową Bridget Jones. Zakończenia jeszcze nie znam, ale oceniając ponad 80%, które już przeczytałam, książka jest naprawdę bardzo fajna i dziwią mnie negatywne opinie na jej temat. Bridget jest tak samo fantastyczna jak w poprzednich książkach! 

Jak Wy spędziłyście święta? Co przepysznego znalazło się na Waszych stołach?



Zobacz facehairbodycare na Facebooku i na Instagramie



Wiosenna wishlista

Wiosna już w pełni, a razem z nią przyszła nowa lista chciejstw :)




1. 3-kilogramowe hantle, które nie są wykonane z winylu do ćwiczeń na ramiona w domu.

2. Perfumy Tommy Hilfiger Woman Peach Blossom - dostałam ich próbkę przy okazji zakupów w Douglasie i totalnie się zakochałam. Są rewelacyjne - słodkie, ale nie mdłe, trochę tu cytrusów, trochę innych owoców, trochę kwiatów. W dodatku są w przystępnej cenie.

3. Kolorowa, radosna torba treningowa - ta akurat jest firmy Rip Curl, której w ogóle nie znam, ale bardzo odpowiada mi pod względem wzoru i rozmiaru.

4. Bidon na fitness - chciałabym by był w jakimś fajnym kolorze i kształcie i wolałabym, żeby (w przeciwieństwie do tego na zdjęciu) był jednak półprzezroczysty tak, aby było widać, ile wody jeszcze zostało.

5. Rzecz, której jeszcze nie mam, a baaardzo by mi się przydała - zwykła, prosta, trochę większych rozmiarów czarna kopertówka. W przypadku rzeczy prostych i uniwersalnych jestem bardzo wybredna - to pewnie jedna z przyczyn, dlaczego czarnej kopertówki jeszcze nie mam. Ta jest z Mango - na zdjęciu wygląda w porządku, ale nie widziałam jej jeszcze na żywo.

6. Błyszczyko-lakiero-szminka Dior Addict Fluid Stick w kolorze 373. Cena dość wysoka, ale produkt zapowiada się fenomenalnie.

7. Jak widać moja faza na Furlę Candy jeszcze nie przeszła - mam nadzieję, że nadejdzie kiedyś dzień, w którym wpadnie w moje ręce :D Ten model jest bardzo ciekawy, gdyż mamy tradycyjną Furlę Candy wykonaną z gumy i do tego skórzaną nakładkę z kieszonką, którą można zdejmować - tak wygląda z nałożoną nakładką. W ten sposób można mieć tak naprawdę dwie torebki w jednym :)

8. Delikatne, subtelne sandałki z kwiatkiem od Mel by Melissa - są przeurocze!

Poza tym wszystkim mam oczywiście jeszcze całe mnóstwo innych chciejstw, których niestety nie ma za bardzo jak pokazać na zdjęciu. Przykładowo - od ponad pół roku szukam okrągłego pudełka o wysokości ok. 20 cm  i trochę większej średnicy w fajny, graficzny wzór. Jak już znajdę coś, co odpowiada mi rozmiarowo, to ma fatalny wzór albo jak ma fajny wzór to jest najczęściej za duże...

Co jest na Waszej wiosennej wishliście?


Zobacz facehairbodycare na Facebooku i na Instagramie



Dlaczego koniecznie musisz podkreślać brwi

Może i my, Słowianki, wiemy, jak użyć mowy ciała, ale sporo z nas nadal nie wie, jak dodać swojej twarzy wyrazistości, a jej brak to nasz główny urodowy problem. 

Niestety natura nie obdarzyła nas ciemnymi, grubymi rzęsami i brwiami, jak np. Hinduski - z tego też powodu często bez makijażu czujemy, że nasza twarz jest po prostu naga i kompletnie bez wyrazu. I o ile o pomalowaniu rzęs zazwyczaj pamiętamy i to robimy, to myślę, że 90% Polek nawet nie pomyślałoby o podkreśleniu brwi, a szkoda. 

Zacznijmy może od kształtu. Naszym celem jest to, żeby brwi wyglądały naturalnie. Kształtem mają przypominać dwa delikatnie wygięte łuki, z czego dwie trzecie powinny mieć podobną grubość, a ostatnia jedna trzecia delikatnie cieńszą, przy czym przejście powinno być łagodne. Ważne jest to gdzie się zaczynają i gdzie się kończą, jednak to można odpowiednio korygować makijażem.

Przy wyznaczaniu długości brwi przydatny nam będzie zwykły ołówek. Przystawiając go pionowo do skrzydełka nosa uzyskasz miejsce, gdzie brew powinna się zaczynać. Przedłużenie prostej skrzydełko nosa-zewnętrzny kącik nosa wyznacza miejsce, w którym brew powinna się kończyć. Jeżeli Wasza naturalna brew kończy się wcześniej, należy ją delikatnie dorysować - dzięki temu powiększycie optycznie oko. Uważajcie jednak, żeby nie przesadzić - zbyt długie brwi nadadzą twarzy wygląd smutnego basseta. 

Kolor produktu do brwi powinien być zbliżony do naturalnego koloru włosków. Problem zaczyna się, gdy nasze brwi są bardzo jasne - wtedy najlepiej byłoby sięgnąć po produkty profesjonalne przeznaczone dla blondynek.
Osobiście najbardziej polecam stosowanie zwykłych cieni do powiek z prostej przyczyny - jest największy wybór odcieni.

Malując brwi należy skupić się na miejscach, gdzie są największe prześwity. Uzupełniamy je, robiąc delikatne, króciutkie pociągnięcia. Według mnie nie ma sensu szczególne podkreślanie "konturu" brwi - efekt będzie nienaturalny. Po pomalowaniu brwi warto je przeczesać - dzięki temu rozprowadzimy kolor. 

Myślę, że nic nie jest tak sugestywne, jak zdjęcia, więc oto dla Was zdjęcie tego samego makijażu - bardzo podstawowego - z jedną różnicą, a mianowicie z podkreśleniem brwi. Według mnie różnica jest kolosalna i bardzo na plus. Twarz jest o wiele wyrazistsza, bardziej przyciąga uwagę, oczy są lepiej uwydatnione. 


Do makijażu brwi użyłam matowego cienia Inglot 363 i skośnie ściętego pędzelka Inglot 31T.


Zobacz facehairbodycare na Facebooku i na Instagramie



Tydzień w zdjęciach (21)

Kolejny tydzień za nami - czas na małe podsumowanie tygodnia.

Wtorkowy mecz Ligi Mistrzów ze znajomymi w pubie. Jak już wspominałam Wam wiele razy, jestem wielką fanką Chelsea, więc jak możecie się domyślić, tego wieczora byłam bardzo bardzo zadowolona :). Już niedługo półfinał z Atletico Madryt - jestem bardzo dobrej myśli!


Rewelacyjny serial, który naprawdę gorąco Wam polecam. Jest po prostu genialny, wszystko jest powiązane z dzisiejszej różnymi skandalami (jak sama nazwa wskazuje), często politycznymi, również powiązanymi z prezydentem USA. Główna bohaterka - Olivia Pope - jest prawniczką, która wraz ze swoimi współpracownikami pomaga swoim klientom w wyjściu z różnych problematycznych czy kompromitujących sytuacji. 

Domowe cannelloni z mięsem mielonym - rewelacyjna sprawa, naprawdę przepyszna potrawa. Wydaje się być bardzo czasochłonna, a jest ogólnie prosta do zrobienia. Jedyny problem to dość wkurzające napełnianie rurek, jednak już po kilku sztukach nabiera się wprawy i jest dużo łatwiej.


Jak zapewne wiecie, wczoraj był Światowy Dzień Czekolady - z tej okazji z przyjemnością delektowałam się czekoladą z orzechami Ritter Sport. Fenomenalna!


Przez cały tydzień towarzyszy mi najnowsza płyta Pharrella Williamsa G I R L. Pharrell odwalił kawał dobrej roboty - płyta jest rewelacyjna, bardzo klimatyczna, wszystkie piosenki zgrywają się w jedną świetną całość. Na paznokciach lakier Colour Alike w kolorze Szara Migotka :)
Tak przy okazji - wie ktoś co zrobić, jeśli ekran w iPodzie obrócił się do góry nogami? Oprócz przywrócenia ustawień fabrycznych?


Kocham białe tulipany!



I na koniec coś totalnie przeuroczego - gdyby nie to, że moja Biańczysława je przysmaki proporcjonalne do swoich rozmiarów (czyli takie, które na pewno nie mieszczą się w słoiku), to już by był mój. Przepiękny słoik na psie przysmaki z TkMaxx :)




Zobacz facehairbodycare na Facebooku i na Instagramie


Czy kosmetyki kolorowe powodują niszczenie skóry?

Zapewne każda z nas będąc nastolatką usłyszała od bliskich "nie maluj się, bo się szybko zestarzejesz/będziesz miała pryszcze" itp. Sądzę, że sporo osób rzeczywiście tak uważa, co według mnie nie jest do końca prawdą.



Rzeczywiście kosmetykami można sobie zrobić krzywdę, ale wszystko jest dla ludzi - trochę rozwagi i ogólne zagrożenie można zminimalizować do ewentualnego uczulenia, którego czasem nie da się przewidzieć i które zawsze może mieć miejsce.

Problemy ze skórą rzeczywiście są często spowodowane kosmetykami, ale nie samą kwestią ich używania, a złym doborem ich rodzaju do typu cery. Sama będąc nastolatką popełniałam ten błąd. Gdybym wówczas wiedziała o kosmetykach i o odpowiednim ich doborze tyle, co teraz, problem by nie wystąpił. Używanie kosmetyków zawierających składniki komodogenne powoduje zapychanie porów, stosowanie kosmetyków z alkoholem może wysuszyć skórę albo ją podrażnić. Największe ryzyko istnieje w przypadku podkładów, więc trzeba szczególnie uważać przy jego doborze.

Innym problemem jest brak odpowiedniego demakijażu, który przede wszystkim jest odpowiedzialny za znaczne pogorszenie się stanu cery i przyspieszenie jej starzenia.

Dobry demakijaż jest podstawą dobrej pielęgnacji cery, niezależnie, jakiego rodzaju kosmetyków używamy czy nie używamy ich wcale. Odpowiednie oczyszczenie skóry z brudu i resztek kosmetyków jest wstępem do tego, aby skóra mogła odpowiednio pracować, regenerować się. Dopiero wówczas może przyjąć składniki odżywcze z nakładanych potem kosmetyków pielęgnacyjnych.

Pozostawianie makijażu na skórze na noc, z efektów krótkofalowych, powoduje zapychanie porów, przesuszenie skóry, jej niedotlenienie, poszarzenie, szorstkość, podrażnienie. 

W przypadku skóry pod oczami mamy wówczas do czynienia ze skórą przesuszoną i zasinioną. Jest tutaj szczególnie cienka, dlatego w tych okolicach pojawiają się pierwsze zmarszczki - chyba nikt nie chce jeszcze bardziej przyspieszyć tego procesu.

Myślę, że to jest główne "ryzyko" stosowania kosmetyków kolorowych, które jednak można bardzo łatwo wyeliminować właśnie przez robienie demakijażu.

Inną sprawą jest używanie brudnych pędzli do makijażu, szczególnie tych do pudru. Dotykamy nim twarzy, a więc znajduje się na nim wybuchowa mieszanka kosmetyków, sebum, bakterii, łącznie z tymi z ewentualnych "niespodzianek". Potem codziennie nakładamy te bakterie dalej na swoją twarz i przenosimy je również do pudru. Odkąd codziennie myję mój pędzel do pudru, zauważyłam ogromną poprawę stanu mojej cery, a wszelkie niedoskonałości goją się dużo szybciej. 
Podobnie ma się sprawa z brudnymi rękoma. 

Kolejna rzecz - kosmetyki przeterminowane, źle przechowywane lub nieznanego pochodzenia. Stosowanie takich produktów to loteria, zawsze może pojawić się reakcja alergiczna lub wysyp pryszczy. Nigdy nie kupuj kosmetyków na bazarach - istnieje duże prawdopodobieństwo, że są zarówno przeterminowane, jak i były źle przechowywane, być może przed nami macało je już dużo osób, łącznie z panią, która oprócz nich sprzedaje też kartofle i worki na śmieci. Unikałabym również wymianek - wiem, że to fajny sposób by pozbyć się nieużywanych kosmetyków i zarazem by wypróbować coś nowego, jednak nigdy nie wiadomo, jak długo był otwarty kosmetyk u poprzedniej właścicielki i co z nim robiła. 
Nie kupujcie też nigdy kosmetyków w chińskich centrach - w Chinach są inne przepisy dotyczące składów kosmetyków, mogą więc zawierać niebezpieczne substancje.

Podsumowując - uważam, że jak ze wszystkim, do kosmetyków kolorowych trzeba podejść z głową. Kosmetyki jako takie rzeczywiście mogą zrobić nam krzywdę, jednak większą możemy zrobić sobie same poniekąd na własne życzenie. Same w sobie raczej nie powodują niszczenia skóry - pamiętajcie, że składy kosmetyków bardzo się zmieniły, jest też ich ogromny wybór, więc nie należy powielać myślenia na ich temat z poprzedniej epoki. 

Zobacz facehairbodycare na Facebooku i na Instagramie


Must haves na wiosnę i lato z sieciówek - trendy

O tegorocznych trendach na wiosnę i lato można mówić naprawdę dużo - jest ich po prostu mnóstwo. Być może z jednej strony trochę spóźniłam się z tym postem, ale z drugiej strony - w wielu sieciówkach mamy w tej chwili mid season sale i myślę, że sporo osób dopiero teraz zabrało się za odświeżenie swojej wiosenno-letniej garderoby.

Podstawowym trendem, chyba największym, jest sport - sportowe obuwie, a także ubrania typowo sportowe, często szyte z bardziej szlachetnych materiałów czy w kompletnie niesportowe wzory. Stąd bardzo popularne teraz crop topy (zarówno w wydaniu bardziej sportowym, jak i eleganckim), kurtki typu bomber - ta ze zdjęcia także idealnie wpisuje się w trend kwiatowy i luźne, jakby dresowe spodnie ze ściągaczami wykonane z delikatnych i cienkich tkanin jak jedwab.














Jednym z dominujących trendów są pastele, które często nosimy od stóp do głów. Mamy tu ogromny wybór, od cytryny przez baby pink do baby blue. Bardzo modne są także spódnice z falbaną na dole, jak i spódnice plisowane. Ta ze zdjęcia jest w dodatku w bardzo modnej obecnie długości midi.








Jeśli chodzi o wzory, mamy dwa podstawowe trendy - sztuka i (jak można się domyślić) kwiaty. Motyw sztuki przybiera różne formy - może to być to pop art, street art, mogą być to odwołania do impresjonizmu, kubizmu, wszystko. W przypadku kwiatów, motyw rozszerzył się także do liści, łodyg. Sukienka ze zdjęcia idealnie wpisuje się w oba te trendy, gdyż kwiaty przypominają te, które często widzimy na obrazach akwarelowych. 



Obuwie - trendów jest kilka. Po pierwsze - wielki powrót klapek na obcasach, które na dobrych kilka lat kompletnie zniknęły ze sklepów. Poza tym cały czas nosimy buty z czubem w szpic. Idąc za trendem sportu, bardzo popularne są buty sportowe typu New Balance. Ostatni trend - i chyba najbardziej szokujący - to ortopedyczne klapki typu Birkenstock. 



Torebki - najpopularniejsze modele to torba-worek i minitorebeczka (miniaturowa wersja modeli o standardowych wielkościach). Bardzo modne są także torby z frędzlami. 


Z ogólnych dużych tendencji w doborze stroju mamy eklektyzm, czyli łączenie ze sobą rzeczy na pozór do siebie niepasujących oraz zestawy monochromatyczne, czyli noszenie od stóp do głów jednego koloru lub wzoru. Poniższe zdjęcie wpisuje się w oba te trendy - mamy połączone klapki typu Birkenstock ze zwiewną delikatną tkaniną spodni i koszuli, które z kolei mają ten sam zwierzęcy motyw.



Wszystkie zdjęcia, a zatem i ubrania, pochodzą z Zary - tam najłatwiej odnaleźć większość trendów. Nie zmienia to faktu, że wszystkie można znaleźć w innych sieciówkach - tu były one wszystkie skumulowane i najłatwiej było mi przygotować post w ten sposób. 

Na co poza tym warto zwrócić uwagę? Między innymi na jeans - nie tylko w formie koszul, kurtek i spodni, ale także spódnic, sukienek i dodatków. Na materiały półprzezroczyste czy nawet przezroczyste. Na czerń, która jest bardzo modna tego lata. Na bardzo szerokie spodnie, które przypominają wręcz spódnice maxi. Na delikatne topy na cieniutkich ramiączkach. 

Mnie najbardziej podobają się pastele, motyw sztuki i monochromatyczne stroje. W dziwny sposób podobają mi się też klapki ortopedyczne połączone z delikatnymi tkaninami, choć raczej się nie zdecyduję - nie mam do tego odpowiedniej sylwetki. 

Który trend przypadł Wam najbardziej do gustu? 


Zobacz facehairbodycare na Facebooku i na Instagramie

Pozdrawiam wszystkich
Asia

Tydzień w zdjęciach (20)

Cześć kochani!

Przepyszne drinki i desery na spotkaniu z koleżanką, czyli wszystko, co uwielbiam. Wybrałyśmy się do Coctail Bar Lenkiewicz - polecam zajrzeć.

W poniedziałek wybrałam się do Bydgoszczy na spotkanie blogerów Bydgoszcz Bloguje - aż sama byłam w szoku, że to zrobiłam! Event odbył się w Cafe Kino - naprawdę bardzo fajne miejsce z klimatem. Niestety kompletnie nie pomyślałam o tym, żeby porobić jakieś zdjęcia... 22 kwietnia spotykamy się naszym toruńskim Toruń Blog Meeting :)



Wczesne sobotnie popołudnie z croissantem z czekoladą - mmm! Nie wiem, czy też tak macie, ale osobiście uwielbiam "towarzystwo" kwiatów. Od razu w całym pomieszczeniu jest o wiele milej. Te tulipany mają do tego najpiękniejszy kolor, który jest czymś pomiędzy żółtym i pomarańczowym - płatki też delikatnie różnią się od siebie odcieniem. Po prostu cudowne :)


Dwie nowości kosmetyczne - krem mocznikowy Pilarix i oliwkowy krem do rąk Palmer's. O Pilariksie przeczytałam pierwszy raz u Idalii - mam problem z rogowaceniem okołomieszkowym na ramionach i na części ud i łydek, więc mam nadzieję, że i mnie pomoże. Użyłam go już dwa razy i co mi się od razu spodobało, to jego zapach - przypomina mi trochę cytrynowe witaminy w tabletkach musujących, które wrzuca się do wody :)

Krem do rąk Palmer's miałam już w wersji z masłem Shea. Bardzo odpowiada mi formuła tego kremu, więc teraz postanowiłam wypróbować wersję oliwkową.

Najpyszniejszy czekoladowy muffin na świecie od Sowy. Jest po prostu bajeczny! Zmotywował mnie do upieczenia podobnych :)





















Na koniec moja biedna Biańczysława, która mocno skaleczyła się w łapkę i chodzi teraz z pięknym niebieskim bandażem w rybki :)

Zobacz facehairbodycare na Facebooku i na Instagramie

Pozdrawiam wszystkich
Asia

Jak walczyć z kompleksami?

Każdy ma kompleksy. Niekoniecznie na punkcie swojego wyglądu, mogą być to kompleksy dotyczące pochodzenia, wykształcenia, zarobków, inteligencji. Z tego właśnie powodu wydaje się być niemożliwe, żeby znaleźć kogoś kto kompleksów nie ma. Ja je mam i Ty, który właśnie czytasz ten post, też je masz. Takie życie. W ludzkiej naturze leży to, żeby być wobec siebie krytycznym i żeby porównywać się z innymi, więc nawet jeśli jesteś ogólnie rzecz biorąc szczęśliwym człowiekiem, zadowolonym z siebie i ze swojego życia, to jest coś, co Cię boli. Dziś chciałabym powiedzieć Wam kilka słów o tym, jak walczyć z kompleksami. Te sposoby przy własnej pracy nad sobą mogą Wam naprawdę pomóc.

Zacznę od tego, że osobą, która jest odpowiedzialna za walkę z Twoimi kompleksami, jesteś Ty i tylko Ty. Wiele razy czytałam w internecie fragmenty typu "mam mały biust, ale mój misio powiedział, że małe biusty są fajne i pomógł mi uwierzyć w siebie". Nie powinno tak być. A co jak misio odejdzie? Albo zacznie się oglądać za dziewczynami z biustem jak Pamela Anderson? Nie sądzę, że nadal będzie wierzyć w to, że małe biusty są fajne, a w takiej sytuacji jej kompleks może się jeszcze zwiększyć. Tak więc - misio nie pomoże. Pomożesz Ty i Twoja głowa. Bez odpowiedniego nastawienia i odpowiedniego myślenia o sobie nie ma szans na jakąkolwiek walkę z kompleksami. 

Wygospodaruj dla siebie chwilę czasu, w którym będziesz sama, nikt nie będzie Ci przeszkadzał i będziesz mogła spokojnie skupić się na zadaniu. Weź dwie kartki - na jednej wypisz wszystkie rzeczy, które w sobie lubisz, z których jesteś zadowolona. Na drugiej wpisz wszystkie rzeczy, których w sobie nie lubisz, każdą najmniejszą rzecz, nawet takie, których nie możesz zmienić. Nazwanie swoich wad, spisanie ich na papierze spowoduje, że nie będziesz mogła udawać, że tego nie ma. Zobaczysz również, jak dużo z tych wad wynika tylko i wyłącznie z Twojej złej woli. Często znamy rozwiązanie swojego problemu, jednak często albo nam się nie chce go rozwiązać albo wolimy zgrywać ofiary. 

Spójrz na swoją listę - na pewno są na niej rzeczy dotyczące Twojego wyglądu, a także kilka z tych, których nie możesz zmienić. 

Przykładowo - masz krzywe zęby. Co możesz z tym zrobić? Możesz albo założyć aparat ortodontyczny, albo je zaakceptować. Zapytaj sama siebie - "czy chcę nosić aparat ortodontyczny?". W tym momencie musisz podjąć decyzję. Jeśli chcesz go nosić - zrób to. Jeśli nie chcesz - będziesz musiała zaakceptować swoje krzywe zęby. Decyzja "nie chcę aparatu" jest równoznaczna z decyzją "chcę mieć krzywe zęby". To jest Twoja decyzja i po prostu oznacza to, że musisz dać sobie spokój i przestać narzekać. Innej opcji nie ma.

Podobnie ma się sprawa w przypadku innych rzeczy, których nie możesz zmienić, np. w przypadku pochodzenia. Są ludzie, którzy wstydzą się, że np. pochodzą z małej miejscowości albo ze wsi albo w ogóle z innego kraju. Jest to rzecz, na którą nie masz żadnego wpływu i nie możesz z tym zrobić absolutnie niczego, oprócz zaakceptowania tej sytuacji. Musisz się z tym pogodzić. Innego wyjścia nie ma.

W ten sposób będziesz powoli wykreślać niektóre pozycje ze swojej listy. Potem skup się na rzeczach, które możesz i chcesz zmienić. Te sprawy musisz po prostu wziąć w swoje ręce i zacząć nad sobą pracować. Co to będą za wady? "Jestem gruba, jestem za mało umięśniony, mam brzydkie włosy, jestem leniwy, nie znam języków obcych" itp. Wybierz teraz ze swojej listy to, co najbardziej chcesz zmienić i skup się tylko na tym, o reszcie rzeczy zapomnij. Teraz zastanów się, w jaki sposób możesz to zmienić na lepsze. Wybierz najlepszy sposób i zacznij działać!

Przykładowo - "nie znam języków obcych". Co można z tym zrobić? Można uczyć się samemu w domu, można iść na filologię, można zapisać się do szkoły językowej, zatrudnić korepetytora, korzystać ze stron internetowych do nauki języków obcych. Sposobów jest dużo. Wybierz jeden - na przykład zatrudnienie korepetytora. A teraz po prostu zrób to. Znajdź korepetytora i zacznij się od niego uczyć. Jeśli już poczujesz, że jesteś zadowolona, z tego, co osiągnęłaś, wybierz kolejną rzecz z listy, którą teraz najbardziej chcesz zmienić i skup się na niej.

Pracuj nad sobą, szanuj sama siebie i prowadź sama ze sobą dialog, a możesz naprawdę dużo osiągnąć.

Do wprowadzenia zmian w moim życiu i do takiego podejścia do kompleksów zainspirowała mnie w dużej mierze książka W dżungli życia Beaty Pawlikowskiej, o której pisałam Wam już kilka razy. Ten sposób naprawdę działa i naprawdę bardzo pomaga - wiem to po sobie, dlatego postanowiłam się tym z Wami podzielić.

Jak Wy radzicie sobie z kompleksami? Próbowałyście tego sposobu?


Zobacz facehairbodycare na Facebooku i na Instagramie

Pozdrawiam wszystkich
Asia