Nowości w mojej szafie, czyli jak zrobiłam interes stulecia

Cześć wszystkim!

Jak większość kobiet kocham zakupy. To znaczy - nie przepadam za snuciem się po sklepach, któremu towarzyszy frustracja, gdy nie mogę znaleźć tego, czego szukam. Nie lubię zbytnio kupować butów, gdyż mam małą i wąską stopę, cierpię, gdy nie mogę znaleźć pasujących butów (ostatnio w Zarze przymierzałam piękne mokasyny, które niestety okazały się być za szerokie :<). Uwielbiam jednak wszelkiego rodzaju zniżki i okazje, tak jak trwająca do poniedziałku zniżka -30% na akcesoria w Mohito (to moja ulubiona sieciówka) dla fanów na Facebooku.

Bardzo lubię oglądać nowe kolekcje na stronach internetowych, wiem wtedy na co szczególnie zwrócić uwagę w sklepie.

Postanowiłam kupić sobie dwie torebki pod kątem jesieni i zimy. Ogólnie rzecz biorąc śledzę trendy na dany sezon w modzie (oczywiście nie kupię czegoś, co mi się nie podoba tylko dlatego, że jest modne). Jako że tej jesieni i zimy będą modne różne odcienie niebieskiego, chciałam torebkę w takim też kolorze. Pierwotnie miałam kupić torebkę nr 1 w kolorze morskim, jednak w "moim" Mohito jej nie mieli, więc zdecydowałam się na beżową, która jest na tyle neutralna kolorem, że będzie można ją dopasować do wielu stylizacji.


Niebieską, a właściwie kobaltową kupiłam torebkę numer 2, która jest połączona z czernią. Był jeszcze ten sam model w wersji z różową klapą, jednak stwierdziłam, że trzy torebki to już za dużo :D. Bardzo podoba mi się połączenie faktur - część torebki jest wykonana z zamszu, część ze skóry (oczywiście oba materiały w wersji ekologicznej).


Obie torebki są trochę ciemniejsze niż na zdjęciach.

Do tego przygarnęłam też bransoletkę wykonaną z wielu małych czarnozłotych łańcuszków. Nie jest aż tak masywna, ale na moim chudym nadgarstku wygląda porządnie.


Obie torebki kosztowały 69,99 (chociaż na jednej jest napisane 89,99, nie wiem jak to się stało, ale pasuje mi, bo od przecenionych towarów rabatu nie było), bransoletka 24,99, łącznie więc powinnam zapłacić 164,97, a zapłaciłam 115,47 zł, więc zaoszczędziłam 50 zł. Jestem naprawdę bardzo zadowolona z zakupów, spodziewałam się, że wyjdzie znacznie więcej.

Upolowałyście ostatnio coś ciekawego? Jakie są Wasze ulubione trendy na jesień i zimę?

Pozdrawiam wszystkich serdecznie
Asia

Sierpniowe włosy

Cześć wszystkim!

Czas na podsumowanie miesiąca w pielęgnacji włosów :) Sierpień był dla moich włosów bardzo fajnym miesiącem, ponieważ miałam sporo czasu na ich pielęgnację. Maski gościły na nich przez długie godziny (oczywiście łącznie!), oleje także kilka razy. Testowałam nowe kosmetyki, więc miałam także przy tym sporo radości :)

Ostatnio spotkała mnie niestety niemiła włosowa niespodzianka, a mianowicie suche końcówki kilku pasm włosów. Stało się to po umyciu włosów neutralnym szamponem Natura Siberica, potem trzymałam na włosach przez ponad godzinę maskę Alterry z granatem i aloesem (nie celowo, po prostu się zasiedziałam). I chyba ta Alterra spowodowała przesuszenie, a konkretne alkohol w niej zawarty. Przyznam szczerze, że zdarzyło mi się coś takiego z tą maską po raz pierwszy, nawet o tym nie pomyślałam do chwili, w której zobaczyłam suche końce.

Postanowiłam zadziałać, więc użyłam:
Wzmacniającego olejku do włosów Babuszki Agafii - nałożyłam go na włosy na długości na jakieś 5-6 godzin przed myciem.
Szamponu neutralnego Natura Siberica - jak to zazwyczaj bywa z szamponem - umyłam nim włosy, raz.
Tybetańskiej odżywki do włosów "objętość i siła" Planeta Organica - nałożyłam jej dość sporo na jakieś 40 minut.
Gdy wyschły użyłam serum Biovax z witaminą A+E - na końcówki i przeczesałam trochę nim włosy na długości.

Co ciekawe - włosy schły niesamowicie długo, co najmniej godzinę dłużej niż zawsze, bo jakieś 6 godzin! Ja tu chciałam iść spać, a włosy mi nie pozwalały :<

Efekt - taki jak widać na zdjęciu.
 Włosy są minimalnie odkształcone, zapewne gdy szłam spać były jeszcze trochę wilgotne w tym miejscu.

Postanowiłam pokazać Wam też drugie zdjęcie, robione wczoraj - włosy w "pełnej okazałości", czyli rozłożone :) Coś dziwnie padło światło i też wydają się powyginane, ale takie nie są.
Tego dnia także umyłam włosy neutralnym szamponem NS, a potem na pół godziny nałożyłam balsam Babuszki Agafii na kwiatowym propolisie. Końcówki również zabezpieczone serum Biovaxa - jego recenzja pojawiła się przedwczoraj :)


Co tam u Waszych włosów w sierpniu? "Grzeczne" czy nie? 

Pozdrawiam wszystkich
Asia

Serum wzmacniające Biovax z witaminami A+E

Cześć!

Od razu na wstępie pragnę wyjaśnić kilka rzeczy - większość włosomaniaczek doskonale zdaje sobie z tego sprawę, ale warto dokładnie zaznaczyć, bo czytając recenzje tego serum na wizażowym KWC aż mną momentami trzęsło.
A więc: ten produkt nie ma absolutnie jakiejkolwiek mocy sprawczej, żeby nawilżyć włosy, naprawić zniszczone końcówki, zlepić je, ani nic z tych rzeczy. Jeśli włosy są zniszczone, to silikonowe serum ich nie naprawi, jeśli są suche, to nie nawilży. Nie można oczekiwać od serum, którego głównym zadaniem jest zabezpieczanie naszych włosów tego, że zastąpi nam całą odpowiednią pielęgnację i nagle będą piękne. Nie można oczekiwać poprawienia stanu zniszczonych końcówek.


Opakowanie
Serum otrzymujemy zapakowane w ładny, estetyczny kartonik. Sam kosmetyk znajduje się w małej buteleczce z pompką, która zabezpieczona jest przezroczystą plastikową nakładką. Opakowanie jest estetyczne, wygodne. Niestety w obecnym egzemplarzu pompka dość ciężko chodzi, co sprawia, że dość często mam ubabrane opakowanie od serum. Myślę jednak, że to jednostkowa wada, poprzednio nie miałam takich problemów.

Skład
Jest to serum silikonowe z połączeniem dwóch naturalnych olejków: sojowego i z krokosza bawierskiego. Silikony nie są ciężkie, tak naprawdę żaden z zawartych w składzie nie wymaga użycia silnych detergentów do zmycia: cyclomethicone i cyclopentasiloxane odparowują z włosa, pozostałe trzy (dimethiconol, amodimethicone, phenyl trimethicone) usuniemy przy pomocy łagodnego szamponu.
Jeśli chodzi o obiecane witaminy mamy ich estrowe pochodne.

Skład: Cyclomethicone, Cyclopentasiloxane (and) Dimethiconol, Amodimethicone, Phenyl Trimethicone, Isopropyl Myristate, Glycine Soja (Soybean) Oil, Carthamus Tinctorius (Safflower) Seed Oil, Linoleic Acid, Tocopheryl Acetate, Retinyl Palmitate, Isohexadecane, Parfum, Alpha-Isomethyl Ionone, Benzyl Salicylate, Butylphenyl Methylpropional, Citronellol, Coumarin, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde, Linalool.

Cena, pojemność, dostępność, wydajność
Za 15 ml serum musimy zapłacić jakieś 13-14 zł, czasem da się upolować taniej. Uważam, że jest to dość sporo jak na taką pojemność, jednak nie zużywa się raczej tego produktu jakoś bardzo dużo.
Możemy je zakupić w drogeriach SuperPharm i nie wiem, gdzie jeszcze stacjonarnie można je znaleźć. Zdaję sobie sprawę, że te drogerie są tylko w większych miastach, dla mnie taka dostępność jest ok, dla osób, które nie mają SuperPharmu na miejscu może być słaba.
Ciężko mi ocenić wydajność, gdyż poprzednie opakowanie stosowałam niezbyt regularnie, a i nieprzezroczysta buteleczka nie ułatwia nam tego zadania.

Moja opinia
Serum bardzo dobrze spełnia swoje zadanie, którym jest zabezpieczanie końcówek przed mechanicznymi urazami. Przez lato moje włosy nie zniszczyły się widocznie. Dodatkowo stosowane na długości w postaci przeczesywania nim włosów zmniejsza ich plątanie. Delikatnie nabłyszcza włosy. Nie obciąża, nie kumuluje się w jednym miejscu. Bardzo ładnie pachnie. Nie zostawia plam na ubraniu. Jak dla mnie jest to naprawdę świetne serum, jestem z niego bardzo zadowolona i bardzo lubię go używać.

Plusy i minusy
+ świetnie sprawdza się w swojej roli jako serum zabezpieczające końcówki
+ nie powoduje obciążenia włosów ani pogorszenia ich wyglądu, wręcz polepsza dzięki nabłyszczaniu
+ zmniejsza plątanie się włosów
+ ładnie pachnie

- cena - mogłaby być trochę niższa

+/- ewentualny problem z dostępnością poza SuperPharmem

Podsumowanie
Jest to naprawdę świetne serum zabezpieczające, które bardzo polecam. Obecnie zużywam moje drugie opakowanie i myślę, że nie ostatnie.

Używałyście? Stosujecie zabezpieczające serum? Jakie?

Pozdrawiam wszystkich
Asia

Mały miks zdjęć

Cześć!

Dziś nieszczególnie kosmetycznie - trochę prywaty ;). Chciałam Wam pokazać kilka zdjęć, które ostatnio zrobiłam i trochę o nich poopowiadać. Zapraszam do czytania-oglądania :)





















1. Dziś wybraliśmy się z Ukochanym na obiad do centrum, po obiedzie zrobiliśmy sobie mały spacer z lodami po Starówce. Usiedliśmy na ławce obok fontanny na Placu Rapackiego (nie Cosmpopolis, tej drugiej), gdzie umilali nam czas chłopacy grający na kontrabasie i saksofonie. Dodatkowo pięknie świeciło słońce, dookoła mnóstwo kwiatów, po prostu cudownie :)
2. To z kolei zdjęcie z ogródka restauracji, w której jedliśmy przy ulicy Szczytnej. Chciałam pokazać Wam piękne kamienice z tymi cudownymi balkonami. Ta beżowa kamienica to browar Jan Olbracht - ulubione miejsce mojego taty, gdzie można się napić warzonych na miejscu piw i zjeść coś fajnego. Ja ze swojej strony polecam Śmietankę Toruńską - jak to przystało na fankę piwa pszenicznego. Jeśli kiedyś będziecie w Toruniu koniecznie tam zajrzyjcie.
Restauracja, w której byliśmy to Staromiejska - bardzo fajna, tania knajpka z najlepszą pizzą. Niestety z fatalną obsługą. Dziś zapomnieli o moim zamówieniu - chłopak zdążył już dawno zjeść, a ja jeszcze nie dostałam mojej pasty. No niestety.
3. Tutaj fantastyczny deser lodowy z kawiarni Central Coffee Perks. Lody czekoladowe i miętowe z bitą śmietaną i czekoladką After Eight. Był po prostu rewelacyjny! W tym samym miejscu odbyło się spotkanie toruńskich blogerek w grudniu. Naprawdę uwielbiam to miejsce :). Nie polecam jednak smoothie brzoskwiniowego z zieloną herbatą ;p
4. Mój piękny storczyk! Uwielbiam kwiaty, jednak jakoś nie umiem ich uprawiać. Miałam już kilka storczyków, jednak dwa przyszły do mnie chore, a jednego zjadł mi żółw, ten jest już u mnie od zimy i trzyma się naprawdę bardzo ładnie. Rośnie mu nowy pęd kwiatowy :)
5. Jedyne dwa magazyny jakie kupuje miesięcznie. InStyle bardzo lubię za to, że proponuje ubrania nie tylko z tej najwyższej półki i za wiele propozycji zestawów połączeń kolorystycznych, graficznych itp. Harper's Bazaar lubię za to, że dotyczy nie tylko mody, ale ogólnie pojętej kultury, bardzo lubię ich wywiady z ciekawymi ludźmi - tak jak w zeszłym numerze chociażby z Eduardo Mendozą.
6. Takie piękne ramki znalazłam w Pepco za jedyne 5,99 zł! Ostatnio wpadłam na pomysł, że muszę rozjaśnić swój pokój - zaczęłam od małych rzeczy :)

A co poza tym u mnie? Moja Bianelinda miała wczoraj zabieg - usuwano jej krwiaka z uszka i chodzi teraz bidula w strasznym opatrunku na głowie i ma jeszcze wenflon w łapce, ale jest dzielna i daje radę. Śmieję się, że wygląda trochę jak Van Gogh z autoportretu z zabandażowanym uchem :)

Pozdrawiam wszystkich
Asia

Sen - najlepszy kosmetyk

Cześć wszystkim!

Zapewne większość z Was wie, że odpowiednia ilość snu jest niezbędna dla utrzymania dobrego zdrowia i samopoczucia. Lecz nie tylko - jest ona bardzo ważna dla naszego wyglądu. 

Nie wiem czy znacie coś takiego jak Poczta Zdrowia. Jest to newsletter, który otrzymujemy na maila, w którym przychodzą do nas niesamowicie wartościowe i ciekawe artykuły na temat ogólnie pojętego zdrowia, medycyny niekonwencjonalnej, zdrowego odżywiania itp. W tym tygodniu otrzymałam artykuł, który zaciekawił mnie jeszcze bardziej, gdyż dotyczy on między innymi wpływu snu na urodę. Postanowiłam skopiować fragmenty tego artykułu i Wam je przekazać, bo sądzę, że jest to naprawdę ciekawe i myślę, że wiele z nas nie zdaje sobie sprawy z tego, jak ważny jest sen.

Ja osobiście obsesyjnie przestrzegam tego, żeby spać 8 godzin dziennie, a już absolutnie nie mniej niż 7. Staram się także nie spać więcej niż 8 godzin, chyba że jestem niesamowicie wykończona. Inaczej budzę się zmęczona, nie mówiąc już o tym, że czuję, jakbym traciła dzień. 


"Szwedzcy naukowcy potwierdzili, że istnieje związek pomiędzy jakością i długością snu a naszym wyglądem zewnętrznym.
Po zakończeniu badania, którego wyniki opublikowano 15 grudnia 2010 roku w czasopiśmie medycznym „British Medical Journal”, John Axelsson i jego współpracownicy z Instytutu Karolinska w Sztokholmie doszli do następujących wniosków: osoby, które się nie wysypiają, wydają się być w gorszym stanie fizycznym i wyglądają mniej atrakcyjnie niż osoby, które śpią wystarczająco długo. [...]
Badanie sztokholmskich naukowców polegało na pokazywaniu wybranym losowo uczestnikom zdjęć osób, które spały osiem godzin, oraz osób, które nie spały od 31 godzin, a następnie przyznawaniu osobom ze zdjęć punktów od 1 do 100 w następujących kategoriach: stan zdrowia, wygląd, a także stopień zmęczenia. [...]
W rzeczywistości należy jednak przyjąć, że brak snu może zwiększać ryzyko zachorowania na niemal wszystkie możliwe choroby, ponieważ prowadzi on do osłabienia naszego układu odpornościowego.

Brak snu ma taki sam wpływ na nasze ciało i mózg jak starzenie się. Jeśli nazajutrz po imprezie albo po nieprzespanej nocy spojrzysz w lustro, Twoja twarz będzie wyglądać tak, jak prawdopodobnie będzie wyglądała za dziesięć lat po nocy przespanej... [...]"

W artykule podano także 11 sposobów na lepszy sen, stosuję większość z nich i rzeczywiście poprawiają jakość snu. Punkt ostatni jest dość abstrakcyjny, więc go pominęłam:
"1. Kładź się spać w ciemnym pomieszczeniu. Obecność światła zaburza produkcję serotoniny i melatoniny (hormonu snu) oraz rytm okołodobowy szyszynki (która kieruje naszym zegarem biologicznym). Jeśli musisz wstać w nocy do toalety, staraj się nie zapalać światła. [...]
2. Przed pójściem spać nie oglądaj telewizji. Najlepiej w ogóle zrezygnuj ze stawiania telewizora w sypialni. A jeszcze lepiej zrezygnuj z oglądania telewizji! Obraz telewizyjny prowadzi do nadmiernego pobudzenia naszego mózgu. Wpływa on także na pracę szyszynki (w sposób, o którym już wspomniałem powyżej). Korzystanie z telewizji i Internetu sprawia, że chodzisz spać o godzinę czy dwie później niż zwykle.
3. W chłodne dni śpij w skarpetkach. Stopy to najmniej ukrwiona część naszego ciała, więc pierwsze się wychładzają. Kiedy jest Ci zimno, zaczynasz się ruszać, aby się choć trochę rozgrzać. Sprawia to, że możesz budzić się w nocy, pogarszając tym samym jakość snu. Podczas jednego z badań wykazano powiązanie pomiędzy ciepłymi stopami a jakością snu.
4. Nie przegrzewaj sypialni. Staraj się utrzymywać w niej temperaturę około 18°C. W wielu domach jest zbyt gorąco, szczególnie na piętrze, gdzie zazwyczaj znajdują się sypialnie. Jednakże w pokoju nie powinno też być zbyt zimno, ponieważ w temperaturze poniżej 15°C również śpi się źle.
5. Nie trzymaj przy łóżku budzika ani innych urządzeń elektronicznych. Dźwięki i migające diody mogą przeszkadzać w zaśnięciu. Unikaj też spoglądania na wyświetlacz budzika (2:00, 3:15, 4:00...), bo nie będziesz w stanie spokojnie zasnąć.
6. Pamiętaj, że łóżko ma służyć tylko do spania. Jeśli często pracujesz w łóżku lub oglądasz w nim telewizję, możesz mieć problemy ze zrelaksowaniem się i zaśnięciem. Unikaj więc wykonywania tych czynności w łóżku.
7. Pomyśl o oddzielnych sypialniach. Przeprowadzone niedawno badania (a także doświadczenie wielu pokoleń!) wykazały, że dzielenie łóżka z inną osobą może zaburzać sen, szczególnie wtedy, kiedy druga osoba wierci się, wstaje w nocy czy chrapie. [...]
8. Ćwicz regularnie. W ramach badania przeprowadzonego w Stanford Medical School (Kalifornia, USA) wykazano, że po sześciu tygodniach regularnych umiarkowanych ćwiczeń fizycznych uczestnicy badania zasypiali średnio o 15 minut wcześniej i spali 45 minut dłużej. Nie należy jednak ćwiczyć tuż przed snem, gdyż powoduje to nadmierne pobudzenie.
9. Nie jedz słodyczy przed spaniem. Słodycze powodują, że jesteśmy nerwowi, a ponadto po kilku godzinach wywołują hipoglikemię, która może przerwać sen. Zamiast słodyczy zjedz lepiej na kilka godzin przed zaśnięciem wysokobiałkowy posiłek. Dzięki temu organizm wytworzy więcej melatoniny (hormonu snu).
10. Kładź się spać zawsze o tej samej porze.
[...]"

W artykule jest też mowa o tym, że leki nasenne pogłębiają zaburzenia snu i usypiają, ale nie pozwalają wypocząć, dlatego nie wolno ich stosować. 

Ja jeszcze ze swojej strony mogę dodać, że warto dobrze przewietrzyć sypialnię przed pójściem spać - ja to robię nawet zimą - otwieram okno na 20 minut i wychodzę z pokoju. W lato w miarę możliwości śpię przy otwartym oknie. Świeże powietrze bardzo pomaga przy zasypianiu. To samo warto robić z pościelą - w temperaturze poniżej 25 stopni roztocze ginie całkowicie w ciągu 6 godzin. Zawsze lepiej śpi się w takiej świeżej pościeli, zwłaszcza czuć to zimą. 

Co sądzicie o artykule? Zwracacie uwagę na to jak i ile śpicie? Ile godzin na dobę poświęcacie na sen? 

Pozdrawiam wszystkich
Asia

Moje ulubione lakiery do paznokci - minirecenzje

Cześć wszystkim!
Uwielbiam lakiery do paznokci! Nie wyobrażam sobie ich nie używać, moje paznokcie są tak naprawdę zawsze pomalowane. Mam ich trochę w swojej kolekcji - nie jest ich niesamowicie dużo, ale jest w czym wybierać. Jakiś czas temu przedstawiałam Wam moją kolekcję lakierów, wiadomo od tego czasu trochę się zmieniło - trochę powyrzucałam, trochę kupiłam nowych. Dziś chciałam pokazać Wam moje ukochane, które niesamowicie mi się podobają i opisać je w kilku słowach. Czasem (a nawet często) moja miłość do koloru idzie w parze z tym, że jakość lakieru jest fatalna, więc równocześnie je kocham i ich nienawidzę :D


Kolejność lakierów jest przypadkowa, nie umiem ich uszeregować:
1. Maybelline Colorama 93 - śliczny odcień delikatnego, rozbielonego różu, nie jest o jednak absolutnie kolor nude. Wygląda bardzo kobieco na paznokciach. Trzeba położyć aż 4 warstwy, żeby uzyskać pełne krycie. Jakość lakieru jest bardzo dobra, utrzymuje się na paznokciach 4-5 dni.  Właśnie mam go na paznokciach.
2. Lovely Gloss Like Gel 133 - przepiękny błękit, dość pastelowy, naprawdę fantastyczny. Niestety co z tego, jak z jakością krucho :<. Gdy użyłam go pierwszy raz było nie najgorzej, jednak przy następnych razach było za każdym razem gorzej. Lakier zostawia pęcherzyki powietrza na paznokciach i odpryskuje nawet tego samego dnia...
3. Delia 169 - fantastyczny odcień limonki - ostatnio mam świra na punkcie tego koloru. Trzeba położyć go kilka warstw, żeby nie prześwitywały końcówki paznokci, jednak wtedy barwa jest jednolita. Trzeba uważać, żeby dokładnie pokryć płytkę, bo niedokładnie pomalowane fragmenty wyglądają na brzydko pożółkłe. Bardzo dobra jakość, trzyma się na paznokciach podobnie jak opisana powyżej Colorama.


4. Catrice LE Cucuba C02 Reggaeton - odcień jest fantastyczny, bardzo głęboki odcień ciepłego brązu, przypomina roztopioną czekoladę. Kryje ładnie już przy pierwszej warstwie, lecz bardzo szybko odpryskuje, tak naprawdę pozostaje w niezmienionym stanie przez kilkanaście godzin, maksymalnie dzień.
5. Catrice 420 Dirty Berry - mój najnowszy nabytek, kolor jest niesamowity! Przypomina mleczny koktajl jagodowy, dodatkowo znajdziemy w nim srebrny shimmer. Naprawdę rewelacyjnie wygląda na paznokciach. Kryje już przy jednej warstwie, ja jednak wolę nakładać dwie, wtedy fajniej widać kolor :). Jakość jest całkiem niezła, utrzymuje się na paznokciach przez kilka dni, ścierając się przy tym na końcówkach.
6. Golden Rose z proteinami 329 - to jest bardzo ciężki kolor do opisania, jest to jakiś dziwny odcień turkusa, chyba trochę ciemniejszy z większą domieszką niebieskiego. Do pełnego krycia potrzeba 3 warstwy. Jakość lakieru całkiem niezła, myślę, że utrzymuje się jakieś 3 dni.
7. Catrice 600 After Eight - nazwa jest bardzo trafna, rzeczywiście kojarzy się z czekoladkami After Eight. Jest to ciemnoszmaragdowy z takim też shimmerem. Kolor cudowny, jednak tylko w świetle dziennym, w innych sytuacjach wydaje się być czarny. Jakość raczej kiepska, tak jak w przypadku Reggaetonu. Dwie warstwy dają ładny, równy efekt.

To moje najulubieńsze ostatnio lakiery, co nie znaczy, że pozostałych z mojej kolekcji nie lubię :)

Jakie są Wasze ulubione lakiery? Macie któryś z tych?

Pozdrawiam wszystkich
Asia

Recenzja: nawilżająca maseczka żelowa Organic Shop

Cześć wszystkim!

Nie wiem jak Wy, ale ja uważam, że dobra nawilżająca maseczka to coś, co zawsze warto posiadać w swoich kosmetycznych zbiorach. Ja znalazłam taką maseczkę - żelową aloe&bambus firmy Organic Shop. Mimo że ogólnie nie mam problemów z suchą skórą, mniej więcej raz w tygodniu nakładam ją na twarz. 

Opakowanie
Moja maseczka zamknięta jest w miękkiej białej tubce z zamknięciem na klips. Jest to bardzo wygodne rozwiązanie, znacznie lepsze niż zwykła zakrętka. Z tego, co widziałam na stronach oferujących rosyjskie kosmetyki, szata graficzna opakowania została trochę zmieniona - grafika pozostała bez zmian, jednak tuba nie jest już biała, lecz czarna.

Skład
Bardzo ładny - na drugim miejscu w składzie znajduje się sok z liści aloesu, potem mamy puder z korzenia dziwidła, pantenol, ekstrakt z liści bambusa, alantoinę, olej ylang-ylang. Poza tym w składzie nie ma niczego szczególnie groźnego.

Skład: Aqua with infusion of organic Aloe Barbadensis Leaf Juice, Glycerin, Amorphophallus Konjac Root Powder, Panthenol, Xanthan Gum, Bambusa Arundinacea (Nigro Munro) Leaf Extract, Alantoin, Zinc PCA. Parfum, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Cananga Odorata Flower Oil.


Cena, pojemność, dostępność, wydajność
Za 75 ml produktu zapłaciłam 10 zł, chociaż widziałam sklep internetowy, który oferował ją za 16,90 zł. Sądzę, że powinna być dostępna w większości sklepów z rosyjskimi kosmetykami. Ciężko ocenić mi wydajność produktu, bo to zależy od częstotliwości używania. Jak na moje potrzeby jest bardzo wydajna.

Moja opinia
Maseczka daje naprawdę fajny efekt na skórze. Kilka lub kilkanaście minut na skórze zapewnia nawilżoną, promienną, wygładzoną cerę. Aloes zawarty w kosmetyku nie podrażnił mnie, ani nie spowodował zwiększenia widoczności naczynek na policzkach. Nie zauważyłam, żeby mnie zapchał. Nie jestem w stanie stwierdzić, czy jest to maseczka do zadań specjalnych i czy poradziłaby sobie z bardzo wysuszoną skórą. Sądzę, że mogłaby dać sobie radę, bo skład ma spory potencjał nawilżający, jednak nie dam sobie uciąć głowy. 
Bardzo podoba mi się żelowa konsystencja maseczki - możemy ją nakładać bez obawy, że któryś z domowników dostanie zawału na nasz widok ;). Poza tym nie pobrudzimy siebie, ani otoczenia przy jej zmywaniu (tak, jak np. przy spirulinie). 
Dodatkowo dużym plusem jest to, że maseczka ładnie, świeżo pachnie. 

Plusy i minusy:
+ super działanie - świetny efekt na skórze
+ piękny, naturalny skład
+ cena
+ ładny zapach
+ ciekawa i praktyczna konsytencja 

+/- nie wiem jak obecnie z dostępnością

Podsumowanie
Polecam wszystkim, którzy szukają skutecznej maseczki nawilżającej!

Znacie tę maseczkę? Jakie są Wasze ulubione?

Pozdrawiam
Asia

Niezbędnik w walce z naczynkami - macerat z kasztanów

Cześć wszystkim!


Jakiś czas temu zakupiłam w ZSK i w kolorówce.com kilka produktów, które miały mi pomóc w walce z moją płytko unaczynioną cerą na policzkach. Zaczęłam od testowania rafinowanego oleju z orzechów laskowych, który niestety w ogóle nie pomógł, a wręcz pogorszył widoczność moich naczynek (recenzja - klik), a teraz już od dłuższego czasu testuję macerat z kasztanów. Już na wstępie powiem, że rzeczywiście działa na naczynka, więc powinien zaciekawić wszystkich, którzy mają takie problemy jak ja.

Jak przed chwilą wspomniałam macerat zakupiłam z ZSK - za 15 ml produktu płacimy 4,80 zł. Ja kupiłam sobie 30 ml i wyszło taniej, bo 7,20 zł. Niestety w tej chwili taka pojemność jest chwilowo niedostępna na stronie sklepu. 

Opis ze strony ZSK:
"Substancje aktywne zawarte w ekstrakcie z nasion kasztanowca zmiejszają nadmierną przepuszczalność naczyń włosowatych i przywracają ich elastyczność. Przywracając właściwą elastyczność ścianom włośniczek poprawią tym samym krążenie. Ponad to ekstrakt działa przeciwświądowo, przeciwobrzękowo.
Olej z kasztanowca zaleca się szczególnie w formulacji kosmetyków o działaniu nawilżającym, przeciwzapalnym, kondycjonującym, wzmacniającym ścianki naczyń włosowatych.
 
Zastosowanie:
W kosmetykach do pielęgnacji cery naczynkowej, skłonnej do podrażnień, suchej, dojrzałej.
Zalecane zastosowanie - do 100% - można bezpośrednio stosować na skórę."

Ja stosowałam macerat bezpośrednio na skórę policzków i okolice oczu. 

Działanie w okolicach oczu:
Macerat stosowany regularnie niesamowicie rozjaśnia skórę wokół oczu. Moje cienie w okolicach oczu pojawiają się niezależnie od tego, czy się wyśpię, czy nie (gdy się nie wyśpię jest jeszcze gorzej). Przy stosowaniu tego maceratu zauważyłam naprawdę fantastyczną zmianę. Dodatkowo bardzo ładnie nawilża, nie ma mowy o suchej skórze powiek. 

Działanie na policzkach:
Podobnie jak w przypadku działania w okolicach oczu, gdy stosujemy go regularnie (1-2 razy dziennie), naczynka są znacznie mniej widoczne, część wydaje mi się, że przestała być widoczna ogólnie. Teraz moje policzki są tak samo blade jak reszta twarzy. Nie jest to jednak działanie trwałe - myślę, że gdybym odstawiła macerat to problemy prędzej czy później by wróciły. Nie widzę jednak w tym nic szokującego, myślę, że tak to już po prostu z tymi naczynkami jest. 

Jako że macerat jest zrobiony na oleju słonecznikowym, pozostawia on tłustą warstwę, której wchłonięcie zajmuje dłuższą chwilę. Mnie absolutnie nie zapchał. 

Podsumowując: polecam! Myślę, że na stałe zagości w mojej kosmetyczce, podobnie jak macerat z zielonej herbaty. W sumie nie wiem, który z nich jest skuteczniejszy, chyba nie ma między nimi wielkiej różnicy. 

Dziś zaczynam testy ostatniego produktu, jaki kupiłam na moje naczynka - kremu do cery naczynkowej z Kolorowka.com :)

Używałyście? Jak Wy sobie radzicie z naczynkami?

Pozdrawiam wszystkich
Asia

Moja kolekcja kolorówki + gdzie mieszkają moje kosmetyki

Cześć wszystkim!

Kilka dni temu postanowiłam zrobić porządek w moich zbiorach kolorówkowych, sporo kosmetyków powyrzucałam i postanowiłam opisać Wam pokrótce, bez recenzji itp., co znajduje się w moich zbiorach.


Kosmetyki trzymam w dwóch miejscach: te, których używam codziennie lub prawie codziennie razem z pędzlami trzymam w koszyczku, który z kolei trzymam w szafce, tak, aby niepotrzebnie się nie kurzyły. Te, których używam znacznie rzadziej mieszkają w dużym okrągłym pudle z Pepco. W kolorówkę w tej chwili nie wliczam lakierów do paznokci - one mieszkają w innym pudełku, ostatnio je przeprowadzałam.



Moje cienie trzymam w kasetce magnetycznej zakupionej na Allegro.
Moje produkty do ust trzymam w pudełku w kształcie walca, w którym wcześniej trzymałam część lakierów.

Większą część produktów do oczu przechowuję w puszce po perfumach Versace Red Jeans

Przyznam szczerze, że wyrzuciłam tyle rzeczy, że jestem zaskoczona, że mam tak mało kosmetyków :D

Cienie do powiek (31):
Inglot Freedom System: 120, 390, 110, 501, 462, 456, 460, 102, 399, 387, 375, 446, 414, 452, 423, 459, 434, 363, 147, 122, 65
Inglot Vertigo: 27
Kobo: India Rose
My Secret 501, 509
Esscence 58 Cappucino, please!
cień w kremie Essence LE A new league 03 Oh de prep
Sephora 53 Shimmering Sunset
Pierre Rene cień sypki 06
Pierre Rene 10, 17

Róże (4):
Inglot Freedom System 84
Essence Powder Blush 01 Almost Famous
Sephora Blush me! nr 6 Abricot plaisir
Bourjois nr 15 Rose Eclat

Bronzery (2):
Bourjois Delice de Poudre nr 52
Avon, Arabian Gold

Podkłady (3):
Bourjois Healthy Mix nr 53
Neutrogena Healthy Skin nr 30 Buff
BB Krem Garnier nr 02

Pudry (4):
Biochemia Urody, puder bambusowy
pudry rozświetlające Essence (niestety nazwa się starła), oba numery 01 Illuminate! i Prettylicious
Maybelline Affinitone nr 3 light sand beige

Kredki do oczu (10):
Avon SuperShock, black
Kobo, Long Lasting Eyeliner, numer niestety się starł, jest to jednak ciemny niebieski
Essence Longlasting Eye Pencil 02 Hot Chocolate
Manhattan Khol Kajal Eyeliner Purple Fiction 106N
Golden Rose Emily nr 120
Astor Colour Proof Automatic Eyeliner 004 Navy
Oriflame/Avon biało-czarna kredka do oczu, numer starty
Collection 2000, Kohl eyeliner 21 Teal
Oriflame, Kajal Eye Liner Carbon Black
Eveline Eye Max Precision kolor Plum
+ kredka do brwi Essence 02 brown

Eyelinery (3):
Wibo, brązowy i czarny eyeliner
Catrice, gel eyeliner LE Cruise Couture C01 Nautica

Tusze do rzęs (1):
Bell, Push Up Mascara nr 1 black

Korektory (1):
Bell, Multi mineral Anti-age nr 1

Kredki do ust (3):
Golden Rose Emily nr 202, 216
Maybelline, Colorsensational nr 132 Sweet Pink

Szminki (8):
Rimmel Lasting Finish nr 170 Alarm, nr 070 Airy Fairy i brak naklejki z numerkiem, brązowawa
Kobo Fashion Colour nr 111 Coral Chic
Manhattan Perfect Creamy & Care nr 59F
Wet n Wild, nie wiem jaka seria, kolor Wild Rose
nie wiem jaka firma, chyba stara seria Essence, kolory 03 Sparkling Angel, 33 Glam Girl

Tint (1):
Maybelline, SuperStay 10h Tint Gloss, nr 190 Forever Berry

Akcesoria:
3 pary sztucznych rzęs
1 opakowanie kępek
klej Duo
ostrzynka do kredek Essence

Przy okazji robienia porządków znalazłam chyba 10 małych słoiczków od próbek z Douglasa i Sephory. Wyczyszczę je, może kiedyś się przydadzą do czegoś.

Jak prezentują się Wasze kolekcje? Nie wiem, jak wypadam na tle innych, chętnie się dowiem :D 

Pozdrawiam wszystkich
Asia

Tag: 50 faktów o mnie - część druga

Dziś druga część pięćdziesięciu faktów o mnie:

26. Bardzo boję się horrorów, uważam obejrzenie The Ring za jeden z największych błędów życiowych.
27. Nie lubię "góry" od piżamy, więc gdy babcia kupuje mi nową na święta, to używam tylko "dołu" dobierając do niego zwykłą koszulkę.
28. Mam tresowanego żółwia, który potrafi otworzyć drzwi od łazienki, gdy nie ma swojego jedzenia próbuje zajrzeć do miski psa, lubi wchodzić na różne przedmioty na podłodze i śpi na zasilaczu od laptopa.
29. Z kolei mój pies każe sobie robić łóżko w okolicach 22, kocha jeździć samochodem, a gdy wracam do domu raczej nie schodzi z kanapy, tylko leży na niej, piszczy i merda ogonem dopóki się do niej nie przyjdzie, przestanie dopiero, gdy uzna, że została wystarczająco wygłaskana.
30. Nie piję kawy.
31. Mój ulubiony kolor to fioletowy.
32. Moim ulubionym przedmiotem na studiach jest matematyka.
33. Lubię filmy nakręcone na podstawie komiksów (X-Men, Thor, Kapitan Ameryka, Iron Man itp.)
34. Mam wadę wzroku -1.
35. Kocham kanapkę z Subway'a z grillowanym kurczakiem.
36. Nigdy nie wybaczę moim rodzicom dwóch rzeczy: że wypisali mnie z tańca towarzyskiego i że wyrzucili zrobiony przeze mnie w zerówce wazonik z butelki po Bobofrucie i masy solnej, w którym odciskałam mój pierścionek ze Smerfetką.
37. Bardzo lubię oglądać Polimaty na YouTube (klik), naprawdę można się dużo ciekawego dowiedzieć z tego kanału, zwłaszcza, że Radek porusza tematy, o których raczej nie mówi się w szkole czy na studiach.
38. Lubię jeździć nad morze, ale nie lubię się w nim kąpać. Nad polskie morze jeżdżę dla flądry :D
39. Uwielbiam kuchnię indyjską.
40. Nie znam się szczególnie na komputerach, ale nie jestem jedną z tych osób, które na pytanie "jaki masz komputer?" odpowiadają "biały".
41. Zawsze ze sobą w torebce mam: okulary przeciwsłoneczne, mini portfelik z kartami, klucze, iPoda, balsam do ust, telefon i gumy do żucia, które żuję rzadko.
42. Nie lubię poruszać się komunikacją miejską.
43. Chciałabym mieć ładniejszy nos.
44. Nie lubię śliwek i wiśni w jakiejkolwiek formie.
45. Lubię rozwiązywać krzyżówki, mam na telefonie aplikację z krzyżówkami i praktycznie codziennie przed snem rozwiązuję chociaż jedną.
46. Bardzo chciałabym mieć samochód terenowy, uważam, że kobieta wygląda niesamowicie uroczo w takim wielkim samochodzie.
47. Od wielu lat jestem wielką fanką Chelsea Londyn.
48. Gdy byłam mała uczyłam się grać na pianinie, ale nie porwało mnie to szczególnie.
49. Chciałabym skoczyć ze spadochronem lub na bungee.
50. Jestem straszną panikarą, gdy ktoś za mną idzie rozglądam się nerwowo, nie cierpię chodzić sama po zmroku.

Czy i tym razem macie ze mną jakieś "punkty" wspólne?

Pozdrawiam wszystkich
Asia

Recenzja: Bell Push Up Mascara

Cześć wszystkim!

Nie wiem jak Wy, ale ja uważam tusz do rzęs za podstawę mojego makijażu, dlatego uważam, że musi być świetny i niezawodny. Przez ostatnie kilka miesięcy testowałam tusz Push Up od Bell i jestem gotowa by co nieco Wam o nim opowiedzieć.


Opakowanie
Tusz kupujemy zapakowany w tekturowy kartonik, co jest dużym plusem. Być może zmniejszyło to prawdopodobieństwo, że ktoś macał mój tusz przede mną.
Samo opakowanie tuszu jest całkiem ładne, porządne, nie pęka. Jedynie wzory na uchwycie szczoteczki się starły od użytkowania.

Skład
Wielki plus dla producenta - podał skład kosmetyku na opakowaniu, co w przypadku kolorówki zdarza się rzadko. Skład nie jest cudowny - DMDM Hydantoin, parabeny, no cóź, jednak sądzę, że są kosmetyki kolorowe o gorszym składzie, a nawet nie jesteśmy tego świadomi.

Skład: Aqua, Acrylate Copolymer, CI 77499, Stearic Acid, Talc, Copernicia Cerifera (Carnauba) Wax, Glyceryl Stearate, Oryza Sativa (Rice) Bran Wax, Hydrogenated Olive Oil, Glycerin, PVP, Triethanolamine, Beeswax, Mineral Oil, Olea Europea (Olive) Fruit Oil, Glyceryl Dibehanate, Synthetic Beeswax, Cetearyl Octanoate, Propylene Glycol, Panthenol, PEG-100 Stearate, Cyclopentasiloxane, Cyclohexasiloxane, Tribehenin, Olea Europea (Olive) Oil Unsaponifables, Glyceryl Behanate, Synthetic Wax, Paraffin, Polyquaternium-10, DMDM Hydantoin, Methylparaben, Propylparaben, Phenoxyethanol, Hydroxyethylcellulose, PEG-8, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Ascorbic Acid, Citric Acid, Dimethicone.

Cena, pojemność, dostępność, wydajność
Tusz kosztuje bardzo mało - nie pamiętam, ile dokładnie, ale strzelam, że coś między 10 a 15 zł. Za tę cenę otrzymujemy 10 g produktu. Kupiłam go w drogerii Hebe, powinien być też dostępny w Naturze. Używam go od jakiś 4-5 miesięcy i chyba jest go jeszcze dość sporo. Niedługo będziemy musieli się pożegnać, bo minie 6 miesięcy od otwarcia.

Moja opinia
Producent obiecuje maksymalne zwiększenie objętości rzęs. Ja nie widzę tego maksymalnego zwiększenia, co nie zmienia faktu, że tusz nie jest beznadziejny. Jest dobry, po prostu producent zapędził się z tym maksymalnym zwiększeniem objętości ;). Efekt, który uzyskujemy jest bardzo ładny, naturalny, a przy tym widoczny. Rzęsy są wydłużone i pogrubione, jednak dość subtelnie. Kolejne warstwy tuszu nieszczególnie zmieniają wygląd rzęs. Trzeba uważać przy malowaniu, bo można sobie posklejać rzęsy. Szczoteczka jest fajna, silikonowa, nabiera dobrą ilość tuszu, jest poręczna. Nie osypuje się, nie odbija się na powiekach, w ciągu dnia wygląd rzęs nie zmienia się jakoś szczególnie. Absolutnie nie cierpię przy używaniu go, uważam, że jest to dobry tusz, jednak wolałabym chyba mocniejszy efekt.


Zdjęcia
na prawym oku jedna warstwa, na lewym bez tuszu

na prawym oku dwie warstwy, na lewym bez tuszu

na obu dwie warstwy

Plusy i minusy
+ cena
+ bardzo fajna szczoteczka
+ rzeczywiście polepsza wygląd rzęs, wydłuża je i pogrubia
+ wydajność
+ dostępność
+ efekt utrzymuje się przez cały dzień

- efekt podkreślenia rzęs może być niewystarczający
- może sklejać rzęsy
- nieszczególny skład, myślę, że może podrażnić wrażliwe oczy

Podsumowanie
Polecam ten tusz wszystkim, którym zależy na naturalnym wyglądzie rzęs i nie oczekują efektu sztucznych rzęs. Ja myślę, że będę szukać dalej :)

Używałyście tego tuszu? Jaki jest Wasz ulubiony?

Pozdrawiam wszystkich
Asia

Tag: 50 faktów o mnie - część pierwsza

Nie wiem jak Wy, ale ja bardzo lubię czytać posty tego typu, więc sama postanowiłam odpowiedzieć na ten tag. Oto 50 faktów o mnie:


1. Moje imiona to Joanna Karolina.
2. Urodziłam się i wychowałam się w Toruniu, bardzo kocham moje miasto i raczej nie chcę go opuszczać.
3. Nigdy nie dotykam surowego mięsa...
4. ... chociaż ostatnio pierwszy raz obrobiłam pierś z kurczaka na obiad (oczywiście w rękawiczkach) i prawie przy tym umarłam.
5. Jak już jesteśmy przy mięsie - nie jem innego niż kurczak, indyk i ryby.
6. Obejrzałam 8 sezonów Doktora House'a, 9 sezonów Chirurgów i uważam, że jestem wystarczająco wykwalifikowana, by diagnozować choroby :D
7. W całym życiu jechałam pociągiem może z 10 razy, więc jestem bardzo podekscytowana za każdym razem, gdy mam okazję.
8. Uwielbiam rollercoastery.
9. Jestem alergikiem - jestem uczulona na trawy, brzozę, kurz, roztocza, pierze, żyto, sierść kota.
10. Jestem uzależniona od elektroniki - nie dałabym rady bez smartfona, komputera itp.
11. Uwielbiam porządek.
12. Kocham prowadzić samochód, ale raczej nie łamię przepisów (gdy jest ograniczenie do 90, a ja jadę 100 czuję się jak największy buntownik :D)
13. Mam wiele ukochanych smaków dzieciństwa - teraz naszło mnie na lody zrobione z Danonków.
14. Gdy byłam mała kochałam się w Aldenie z Aparatki, nie przeszkadzało mi nawet to, że miał pięciokątną głowę.
15. Uważam Scarlett Johansson za kwintesencję kobiecości.
16. Gdy miałam 8 lat złamałam rękę z przemieszczeniem w nadgarstku bawiąc się z kolegą w zapasy.
17. Jestem serialomaniaczką, oglądam: Dextera, Chirurgów, Suits, Castle, Awkward., 2 broke girls, Big Bang Theory, How I met your mother, Californication, The Walking Dead i pewnie i tak coś pominęłam :D
18. Jedną z moich ukochanych bajek był Świat według Ludwiczka, nawet teraz czasem włączam sobie jakiś odcinek.
19. Kocham zumbę!
20. Lubię jeść maliny, truskawki i jagody z kompotów.
21. Moim ulubionym drinkiem jest mojito.
22. Jem ciastka warstwami - Delicje, wafle, Hity.
23. Nie lubię chodzić w szpilkach i uważam je za wredny wynalazek mężczyzn :D
24. Mam chłopaka, który gotuje najpyszniejsze potrawy na świecie.
25. Nie lubię, gdy ktoś lub coś zmienia mi plan dnia.

Niedługo pojawi się część druga, pracuję nad nią :)

Macie może z niektórymi rzeczami tak samo jak ja? 
Pozdrawiam wszystkich
Asia

Zamówienie z Triny.pl!

Cześć wszystkim!

Dziś przywędrowała do mnie paczka z Triny.pl, co niesamowicie mnie ucieszyło - zamówienie złożyłam w niedzielę wieczorem, a paczka jest już u mnie! Sklep ogólnie niesamowicie mnie zachwycił o czym pisałam na moim fanpage'u - klik, więc nie będę powtarzać wszystkiego jeszcze raz. Pokrótce - naprawdę polecam ten sklep, jeszcze w żadnym innym internetowym sklepie nie spotkałam się z tak wspaniałą i profesjonalną obsługą klienta. Na pewno jeszcze nie raz zrobię tam zakupy :)


Przejdźmy do konkretów, a więc do zamówienia! Składałam je razem z mamą, siostrą i mamą mojego chłopaka, więc wyszło dość pokaźne. Jestem niesamowicie podekscytowana zamówionymi przeze mnie produktami, bo wszystkie są dla mnie nowością. Jak ja kocham to uczucie! :D

 Najpierw produkty włosowe:
- tybetańska odżywka do włosów objętość i siła firmy Planeta Organica - niesamowicie podoba mi się design opakowania, wygląda bardzo luksusowo :)


- tradycyjny syberyjski balsam - objętość i puszystość włosów na kwiatowym propolisie Babuszki Agafii. Butla jest ogromna - 600 ml :D

- szampon neutralny od Natura Siberica. Szukam czegoś, co jednak byłoby łagodniejsze w składzie od Alterry, jestem bardzo ciekawa, czy sprawdzi się w tej roli :)


Teraz kolej na produkty do pielęgnacji ciała:
- żel pod prysznic z organicznym masłem shea firmy Planeta Organica. To opakowanie podoba mi się chyba jeszcze bardziej niż opakowanie tybetańskiej odżywki. Uwielbiam taki prosty design.


- malinowy scrub do ciała Organic Shop. W końcu wykończyłam opakowanie nieudanego scrubu Babuszki Agafii (recenzja - klik), przez słabe działanie peelingujące musiałam mieszać go z nasionami truskawki z ZSK, co było dość uciążliwe. Liczę, że ten będzie porządnym zdzierakiem. Pachnie i wygląda niesamowicie, jak sorbet malinowy! Mój chłopak postanowił go nawet polizać, mówi, że smaczny :D


Do twarzy, a nawet nie tyle co do twarzy, a do szyi zamówiłam aloesowy krem Bioluxe. Ponieważ w pielęgnacji twarzy nie używam standardowych kremów, nie mam co nakładać na szyję (jakoś mam opory przed nakładaniem oleju na nią). Dlatego do koszyka powędrował ten produkt. 

I teraz coś, co mnie niesamowicie zaskoczyło, jeszcze bardziej - dwa pełnowymiarowe gratisy, kompletnie się ich nie spodziewałam :) Pierwszym jest awokadowy krem na noc Bioluxe, a drugim wzmacniający olejek do włosów Babuszki Agafii. Gratisy bardzo trafione - pierwszego będę używać, jak skończę aloesowy i będę miała porównanie, który jest lepszy, zaś olejku będę po prostu używać na włosy, jestem go bardzo ciekawa, zwłaszcza, że ma przepiękny skład! Może odważę się nałożyć go na skórę głowy?


Zakupy uważam za niesamowicie udane, a sklep bardzo przypadł mi do gustu. Z pewnością jeszcze nie raz zrobię tam zakupy!

Używałyście któregoś z tych produktów? Co o nich myślicie? Co sądzicie o sklepie Triny?

Pozdrawiam wszystkich serdecznie
Asia

Śmieszne wyszukiwania z Google #3

Zawsze czekam na dodanie posta z tej serii, bo zawsze mam przy tym mnóstwo śmiechu! Tym razem uzbierałam trochę więcej pozycji :)



Standardowo - pisownia oryginalna. 


1. kredka do włosów
Kojarzy mi się z tym tylko ten kawał:
"W szkole pani kazała narysować dzieciom swoich rodziców. Po chwili podchodzi do małego Jasia i pyta:
- Dlaczego twój tata ma niebieskie włosy?
- Bo nie było łysej kredki."
Jakby ktoś jeszcze nie zauważył - kocham suchary :D

2. nie wiem czy ten kolor
Ja też :<

3. chce miec wlosy do pasa
Gratuluję - powodzenia!

4. przyprwy na twarz włosy
Oby nie pieprz cayenne :D

5. moje nagie ciało
Nie prościej spojrzeć w lustro, niż pytać wujka Google?

6. kiedy po raz pierwszy zrobilas
Szkoda, że nie wiem co, może bym odpowiedziała :)

7. obciela warkocz
A to odważna kobieta!

8. twarz pomalowanej o wygladzie tygrysa
Nie wiem, jak wygląda, ale bardzo bym chciała zobaczyć :D

9. idalia nago
No cóż, zapraszam na bloga Idalii - klik - w ubraniu, ale zawsze coś! 

10. krem na porost wlosow na twarzy
Nie znam takiego i nie chciałabym go użyć!

11. hydrolad szałwiowy
Hydrolad szałwiowy jezd moim ulubjonym hydroladem. 

Które podobało Wam się najbardziej? U mnie wygrywa hydrolad :D

Pozdrawiam wszystkich
Asia

Początek walki o zdrowe paznokcie i małe paznokciowe zakupy

Cześć wszystkim!

W końcu zabieram się za moje paznokcie i skórki. Od dawna na nie narzekam, a nie robię nic w tym kierunku. Ostatnio Idalia chwaliła się swoimi efektami olejowania paznokci (klik) i postanowiłam spróbować tego samego sposobu.


Na Allegro zamówiłam pustą buteleczkę i przy okazji kupiłam też separatory do pedikiuru i pilniki. Polecam Wam sprzedawcę IsabelleNails, naprawdę można w ten sposób zaoszczędzić parę złotych. Przykładowo - zwykły pilnik w Naturze kosztuje co najmniej 5 zł, a ja kupiłam dokładnie taki sam za złotówkę. Za parę separatorów zapłaciłam 1,50 zł.


W sklepie zielarskim kupiłam keratynowe kapsułki Gal i wycisnęłam kilka do buteleczki. Zaczęłam dwa razy dziennie nakładać olejek na skórki, a na całe paznokcie po zmyciu lakieru. Oby były rezultaty!


Wstawiam zdjęcia moich paznokci obecnie. Rozdwajają się, więc noszę je krótko opiłowane. Dla porównania - zdjęcie moich paznokci z czasów gimnazjum. Były mocne, twarde i w ogóle się nie rozdwajały ani nie łamały.


Wczoraj zaliczyłam mój pierwszy upadek na nowym rowerze, będę miała strupy jak sześciolatek :D i w ramach pocieszenia poszłam kupić sobie jakieś nowe lakiery do Natury. Na przecenie znalazłam przepiękny lakier Catrice Dirty Berry - kolor mlecznego koktajlu jagodowego ze srebrnym shimmerem, a po regularnej cenie kupiłam bardzo fajny odcień pomarańczu z Sensique nr 155. Zdjęcia niestety nie oddawały dobrze koloru więc sobie odpuściłam wstawianie, wygooglujcie sobie szczególnie ten pierwszy, bo jest naprawdę ciekawy :)

A jak jest u Was z paznokciami? Jak je pielęgnujecie?

Pozdrawiam wszystkich
Asia