Jak uporządkowałam i zorganizowałam swoją szafę

Jak zapewne część z Was już czytała, od pewnego czasu jestem minimalistką - na razie porządkuję różne miejsca i pozbywam się niepotrzebnych rzeczy. W zeszłym tygodniu zrobiłam porządek w jednej z moich szaf i chciałabym się podzielić z Wami kilkoma moimi przemyśleniami na ten temat, z których nie wszystkie w pełni są zgodne z pewnymi założeniami minimalizmu.
Szafa, którą uporządkowałam to szafa wnękowa, w której znajduje się przeważająca część moich rzeczy. Część jej zawartości wymienia się sezonowo, więc porządek dotyczył przede wszystkim letniej garderoby. 

Dlaczego chciałam zrobić w niej porządek? Ponieważ szafa nie domykała się i wiedziałam, że części z ubrań, które się w niej znajdują, w ogóle nie noszę. 

Zaczęłam od policzenia wszystkich rzeczy w mojej szafie oraz od poznania liczby ubrań należących do poszczególnych kategorii (spódnice, sukienki, bluzki, swetry, żakiety, spodnie). Szczerze, dostałam mikrozawału, gdy okazało się, że w szafie wiszą 104 ubrania, w tym 27 sukienek i 30 bluzek, przy czym, jak już pisałam wcześniej, to nie jedyna moja szafa. Wiedziałam, że mam dużo ubrań, ale nie sądziłam, że aż tyle. 

Jak dokonać przeglądu szafy?
Przy każdej rzeczy musisz odpowiedzieć sobie w głowie na kilka poniższych pytań:

1. Czy ta rzecz jest w dobrym stanie?
Jako rzecz w dobrym stanie kwalifikowałam taką, która nie jest sprana, znoszona, powyciągana, odbarwiona czy odkształcona. Jeśli rzecz okazała się być w złym stanie, szła do śmieci, jeśli w dobrym, przechodziła do dalszej weryfikacji.

2. Czy ta rzecz pasuje jeszcze na mnie? 
W ostatnim czasie sporo schudłam i część z moich ubrań okazała się być na mnie o wiele za duża. Jeżeli tak było, a rzecz nie nadawała się do przeróbki lub nie zależało mi na niej, szła do oddania.

3. Czy dobrze w tym wyglądam?
To, że coś pasuje na nas rozmiarem, nie oznacza, że jest odpowiednie dla naszej sylwetki i urody. Nie ma sensu trzymać rzeczy, które deformują naszą sylwetkę albo podkreślają to, co w niej najgorsze. Naszym celem jest to, by móc wyjąć jakąkolwiek rzecz z szafy i założyć ją bez zastanawiania się "czy nie wyglądam w tym grubo" albo "czy moja skóra naprawdę ma taki odcień".

4. Czy lubię tę rzecz? Czy ponownie kupiłabym tę rzecz w sklepie?
Pytanie klucz. Szkoda miejsca w szafie na rzeczy, których się nie lubi lub które nie sprawiają nam przyjemności. Nawet jeśli w czymś dobrze wyglądasz, to jeśli nie lubisz danej rzeczy, nie będziesz jej chętnie zakładać. Jeśli nie lubisz już danej rzeczy lub zastanawiasz się "gdzie miałam oczy, gdy kupowałam to paskudztwo", puść ją w świat.

5. Czy noszę jeszcze tę rzecz? 
Może się zdarzyć, że dana rzecz jest już niemodna, ale nadal ją lubisz i jest w dobrym stanie. Nie wyrzucaj jej, tylko przechowaj - moda wraca, więc za kilka lat będziesz mieć mega modny ciuch.
Może się też zdarzyć, że dana rzecz pasuje, podoba Ci się, ale masz z nią np. jakieś złe skojarzenia. W takiej sytuacji musisz podjąć męską decyzję i zdecydować, czy jesteś w stanie się przełamać, czy nie. Jeśli tak - rzecz zostaje, jeśli nie, pozbądź się jej. Poza tym - są pewne rzeczy, które nosi się raczej rzadko (u mnie są to np. bardzo eleganckie, formalne sukienki), a mimo to są potrzebne.

W ten sposób dokonałam podziału na rzeczy, które zostają, idą do oddania lub do wyrzucenia. Przy znacznej większości rzeczy nie musiałam się zastanawiać, ponieważ uwielbiam moje ubrania, a większość za dużych oddałam już jakiś czas temu. Ostatecznie ze 104 sztuk ubrań w mojej szafie pozostały 72, czyli zmniejszyłam liczbę moich ubrań o ponad 30%! 


Jak zorganizowałam swoją szafę?
Powiesiłam ubrania zgodnie z kategoriami: bluzki razem, żakiety razem, sukienki razem itd., przy czym sukienki podzieliłam dodatkowo na codzienne i wyjściowe. Następnie, w ramach danej kategorii, ułożyłam je kolorystycznie. W przypadku bluzek dokonałam jeszcze ułożenia pod kątem rękawów - przykładowo białe bluzki wiszą w porządku: białe bluzki bez rękawów, białe bluzki z krótkim rękawem, białe bluzki z rękawem 3/4 i białe bluzki z długim rękawem. W ten sposób mogę wszystko bez problemu znaleźć. 

Co dało mi zrobienie porządku w szafie?
1. Pewien spokój ducha. Otwieranie codziennie zawalonej szafy, z której ledwie da się cokolwiek wyjąć, nie jest niczym przyjemnym, a teraz wiem, że za tymi drzwiami nie czai się nic okropnego, tylko coś zorganizowanego, estetycznego i perfekcyjnego, z czego jestem zadowolona.
2. Więcej miejsca. Dzięki pozbyciu się części rzeczy z szafy mogłam powiesić w niej to, na co nie było wcześniej miejsca. I tak jest o wiele luźniej i ubrania nie wiszą już tak bardzo jedno na drugim.
3. Zrobiłam coś dobrego. Rzeczy, które mi nie były potrzebne, mogły wzbogacić szafę kogoś innego. 
4. Pełne zadowolenie i pełną świadomość. W tej chwili lubię każdą jedną rzecz w mojej szafie i każdą z nich bardzo chętnie zakładam. Ponadto jestem w 100% świadoma tego, co mam w szafie, a ubrania mogę dowolnie ze sobą łączyć.
5. Ułatwiło mi to życie. Otwieram szafę, wiem dokładnie gdzie czego szukać, znajduję to w trzy sekundy i mogę to bez problemu wyjąć. 
6. Czuję się lżejsza. W jakiś sposób czuję się mniej psychicznie obciążona posiadaniem zbędnych rzeczy, a mój zmysł estetyki i dusza perfekcjonistki tylko na tym skorzystały. 


Zdaję sobie sprawę z tego, że daleko mi do szafy minimalistki, jednak nie mam takich aspiracji, mimo że uważam się za minimalistkę. Mam dużo ubrań, ale wszystkie pasują, wszystkie lubię, wszystkie noszę i wszystkie są dobrej jakości, więc nie widzę potrzeby dalszej redukcji zawartości szafy. 


Podrzucam jeszcze moje dwa wpisy o organizacji szafy w zależności od jej rodzaju:
1. Jak zorganizować swoją szafę? - szuflady, małe szafki, buty


Jak zorganizowana jest Wasza szafa? Jakie kryteria przyjmujecie przy porządkowaniu ubrań?



Jak stać się posiadaczką pięknej cery, włosów i paznokci

Marzeniem każdej kobiety jest posiadanie zadbanych, zdrowych, lśniących włosów, silnych i niełamliwych paznokci oraz czystej i gładkiej cery. Niestety mało która z nas posiada to wszystko bez wysiłku, zazwyczaj, żeby osiągnąć taki stan trzeba włożyć w to trochę pracy. Mnie samej osiągnięcie pełnego zadowolenia ze stanu moich włosów, cery i paznokci zajęło kilka lat, podczas których przetestowałam wiele metod, wiele produktów, było także sporo wzlotów i upadków. Po upływie tego czasu myślę, że jestem w stanie określić, co konkretnie miało największy wpływ na stan moich włosów, cery i paznokci.


Tak naprawdę według mnie kluczem jest podejście holistyczne. Jeżeli chcemy posiadać piękne włosy, cerę i paznokcie, musimy wziąć pod uwagę nie tylko stosowaną pielęgnację, ale nasz styl życia. Zapewne w tej chwili od części z Was można by usłyszeć jęk zawodu i "nie czytam dalej", ale niestety prawda jest taka, że nie da się osiągnąć pewnej równowagi bez wzięcia pod uwagę wszystkich aspektów. Jeżeli ktoś myśli, że takie rzeczy, jak śmieciowe jedzenie, palenie papierosów, picie alkoholu, niedosypianie albo ciągły stres nie mają wpływu na stan skóry czy paznokci, to jest w dużym błędzie. Każda z tych rzeczy negatywnie oddziałuje na ich stan. Palenie papierosów i picie alkoholu powoduje wysuszoną, poszarzałą i szybciej starzejącą się skórę. Stres może powodować powstawanie wyprysków. Śmieciowe jedzenie podobnie. To wszystko łączy się ze sobą. Jeżeli stosujemy najlepsze kosmetyki, a nasza dieta jest beznadziejna, to efekty będą słabe, ponieważ będziemy tylko leczyć objawy, a nie przyczynę tych problemów.

Oto moich 8 porad na temat tego, jak uzyskać piękną cerę, włosy i paznokcie:

1. Primum non nocere, a więc po pierwsze nie szkodź 
Jeżeli odpuścisz papierosy, alkohol i śmieciowe jedzenie, to już połowa sukcesu. Poza tym, jeżeli zadbasz o takie rzeczy jak mycie naczyń w rękawiczkach, związywanie włosów do spania i bycie dla nich delikatnym, odpowiednie zabezpieczanie skóry przed słońcem czy umiar w stylizacji, ograniczysz większość zewnętrznych negatywnych czynników wpływających na stan włosów, skóry i paznokci.

2. Zadbaj o czynniki wewnętrzne
Nawet jeżeli nie palisz papierosów i nie pijesz alkoholu, to nie wystarczy. Ograniczasz rzeczy, które wpływają na organizm negatywnie, ale musisz dodać rzeczy, które wpływają na niego pozytywnie. Zadbaj więc o odpowiednią dietę i odpowiednie nawodnienie, zapewnij sobie odpowiednią codzienną dawkę snu, dotlenienie i wysiłek fizyczny. Dla przykładu - od kiedy zaczęłam naprawdę bardzo dobrze się odżywiać, moje paznokcie rosną jak na drożdżach, są silne, nie łamią się ani nie rozdwajają. Kiedy moja dieta była słaba, to żadne odżywki i olejki na dłuższą metę się nie sprawdzały.

3. Zidentyfikuj swoje problemy
Cera nie tylko może być tłusta, mieszana lub sucha, ale także wrażliwa, trądzikowa czy atopowa, przy czym może być np. tłusta i wrażliwa na raz. Podobnie z włosami - problemy z nimi nie ograniczają się tylko do tego, że są zniszczone czy przesuszone. Aby stworzyć odpowiedni plan pielęgnacji konieczne jest dokładne poznanie tego, z czym walczymy.

4. Zasięgnij specjalistycznej wiedzy
Nie oznacza to od razu wizyty u trychologa lub dermatologa, często wystarczy zgłębienie wiedzy z blogów, nauczenie się czytania składów kosmetyków. Tworząc plan pielęgnacji na oślep możemy zrobić sobie więcej krzywdy niż pożytku.

5. Pokochaj naturalną pielęgnację
Nie potrzebujesz kremów wykorzystujących ultranowoczesną technologię. Nie musisz wydawać setek złotych na kremy z Sephory. Naturalna pielęgnacja to tak naprawdę jedyna, jaką stosuję i to jej zawdzięczam to, jak prezentują się moje włosy i moja cera. Kosmetyki naturalne są o wiele delikatniejsze i bardziej przyjazne skórze i włosom i tak naprawdę składniki naturalne mają największą siłę i skuteczność. Przestawienie się na naturalną pielęgnację oraz zdrowy styl życia to dwie główne składowe mojego sukcesu w pielęgnacji skóry, włosów i paznokci.

6. Bądź systematyczna
Przy braku systematyczności ciężko liczyć na jakiekolwiek efekty. Systematyczność jest szczególnie istotna przez pierwsze kilka tygodni wprowadzania nowego planu pielęgnacji - potem większość czynności wchodzi w nawyk.

7. Obserwuj reakcje
Zawsze pamiętaj o tym, że dany kosmetyk nie musi zadziałać u ciebie dobrze, nawet jeśli u kogoś innego działa rewelacyjnie. Każda skóra jest inna, każde włosy są inne, mimo posiadania wielu cech wspólnych z innymi.

8. Daj sobie czas
Nie porzucaj danego kosmetyku, bo nie daje natychmiastowych efektów. Absolutne minimum to cztery tygodnie, a tak naprawdę, żeby w pełni poznać to, jak dany kosmetyk oddziałuje na skórę to należy go stosować przez około 3 miesiące. Zasada ta oczywiście nie dotyczy takich produktów jak maseczki do twarzy czy zwykłe odżywki do włosów.


Co dla Was jest najważniejsze w dążeniu do pięknej cery, włosów i paznokci?


Jak stałam się minimalistką?



Mówi się, że tylko krowa nie zmienia zdania i sądzę, że jest to najprawdziwsza prawda. Nie tak dawno, bo około 1,5 roku temu napisałam posta "Dlaczego moda na minimalizm kompletnie do mnie nie trafia" i jest to jeden z popularniejszych wpisów na moim blogu. Od tego czasu prawie wszystkie moje poglądy na ten temat zmieniły się o 180 stopni, a sam proces zmian zaczął się zupełnie niedawno. 



Na początku roku, w ramach noworocznych postanowień, jak większość z nas postanowiłam zmienić wiele rzeczy w swoim życiu. Znalazłam swoją filozofię dotyczącą zdrowia, odżywiania, ale także sposobu myślenia o niektórych rzeczach. Od początku roku trwale pracuję nad sobą, zmieniam swoje nawyki, a poziom mojej satysfakcji z siebie i z jakości swojego życia rósł z miesiąca na miesiąc tylko dzięki wprowadzonym zmianom. Gdzieś na początku roku przeczytałam kilka książek Dominique Loreau, autorki "Sztuki prostoty", "Sztuki minimalizmu", czy "Sztuki planowania". Autorka ta ma dość radykalne poglądy na sprawę, postuluje nawet ograniczanie ilości spożywanego jedzenia. Mimo to, książki podobały mi się i wyniosłam z nich naprawdę wiele ciekawej wiedzy dotyczącej japońskiej kultury i filozofii posiadania mniej. 

Zapewne gdzieś miałam z tyłu głowy ten minimalizm i zaczęłam stopniowo i nie do końca świadomie wprowadzać zmiany dotyczące zachowań jako konsumenta - przestałam co rusz kupować nowe rzeczy, nowe kosmetyki czy akcesoria i przestałam myśleć o tym, co "muszę mieć". 

Potem przypadkiem trafiłam na bloga Becoming Minimalist i przepadłam. Szczerze - dawno już nie czytałam bloga prowadzonego przez kogoś, kogo życiem jest tak naprawdę to, o czym pisze. Autor, Joshua Becker, gdzieś w pewnym momencie życia stwierdził, że ciąży mu to, co posiada, czuje się tym przytłoczony i po prostu w raz z całą rodziną stali się minimalistami - pozbyli się wszystkiego, co niepotrzebne, nie kupują niepotrzebnych rzeczy, "wypadli" z materialistycznego błędnego koła, w którym kręci się większość społeczeństwa, szczególnie w Stanach. I wiecie co? To do mnie przemówiło w stu procentach. Poza tym, z bardziej przyziemnych rzeczy, przemawia do mnie także fakt tego, że im mniej mamy, tym mniej czasu poświęcamy na sprzątanie i żyjemy w porządku, a nasze życie jest pozbawione chaosu powodowanego przez nadmiar. 

W tej chwili porządkuję po kolei różne swoje przynależności. Robię to systematycznie, bez pośpiechu. Rzeczy dzielę przy tym na kategorie: zostaje, do wyrzucenia, do oddania. Przeorganizowuję to, co zostaje, a zostaje tylko to, z czego naprawdę korzystam. 

Pomijając te aspekty, które wiążą się z minimalizmem (porządkowanie, odgruzowywanie, pozbywanie się rzeczy), jest to filozofia, która postuluje celowość naszego życia i skupienie się na tym, co naprawdę ważne, a więc przede wszystkim na naszych bliskich. Tej rzeczy nie wiedziałam pisząc post o minimalizmie półtora roku temu, a więc przeoczyłam tak naprawdę najważniejszą ideę. Było to trochę w stylu "nie znam się, więc się wypowiem" i biję się w pierś, bo takie podejście było wynikiem za mało wnikliwego poznania tematu.

Mimo, że w tej chwili uważam się za minimalistkę, raczej nie przekonam się do posiadania tylko kilku ubrań (obojętnie ile zestawów można by z nich stworzyć) albo do posiadania czterech talerzy i czterech misek. Uważam, że wszystko, co czytamy i poznajemy należy przepuścić przez pewne sito zdrowego rozsądku i krytycznie podchodzić do propozycji. Ja po prostu pozbywam się i nie tworzę nadmiaru, nie pozwalając przy tym, by rzeczy materialne kontrolowały to, jak żyję i jak myślę. Dzięki temu mogę skupić się na tym, co najważniejsze. 


Jakie jest Wasze podejście do minimalizmu?