Dlaczego czasem warto dać skórze odpocząć?

Cześć dziewczyny!
Ostatni post dodałam ponad tydzień temu, co jest po prostu karygodne! Musicie mi wybaczyć - niestety cały czas walczę z sesją, przede mną jeszcze dwa egzaminy. Na szczęście jest już bliżej niż dalej i będę miała trochę wakacji. Już nie mogę się doczekać! Na razie mam dla Was garść moich rozważań i obserwacji na temat odpoczynku skóry od kosmetyków, zapraszam do czytania :)

Zacznę od tego, że odradzam stosowanie tego typu praktyk, jeśli przechodzicie przez jakąś kurację albo macie tragicznie suchą skórę. Moja stosunkowo normalna skóra bardzo docenia odpoczynek od kosmetyków i polecam Wam, żeby chociaż wypróbować, może waszej skórze też się spodoba.

Jak to działa?
Wieczorem zmywam makijaż przy użyciu olejku z Biochemii Urody i czasem dodatkowo przecieram ją wacikiem nasączonym hydrolatem, tak kładę się spać na co najmniej osiem godzin.

Efekt? Skóra jest po prostu przepiękna! Bardzo promienna, jeszcze jaśniejsza, nie ma mowy o żadnym ściągnięciu czy wysuszeniu. Przyznam szczerze, że żaden kosmetyk nie daje mi takiego efektu jak jedna noc bez żadnego. Oczywiście nie jest to sposób na pielęgnację na co dzień - sądzę, że kilka nocy z rzędu mogłoby zaszkodzić skórze, ja robię sobie taką noc bez kosmetyków raz w tygodniu i myślę, że jest to optymalna częstotliwość. Tyle się słyszy o maseczkach, które dają super efekt promienności, a w moim przypadku wystarczy po prostu dać skórze porządnie pooddychać i się wyspać.

Pomijając oczywisty efekt naoczny myślę, że warto czasem zrobić sobie taki odpoczynek, aby skóra miała możliwości własnego zmobilizowania się. Pamiętajcie, że problemy skórne biorą się nie tylko z zaburzeń działania gruczołów łojowych czy nieprawidłowego rogowacenia naskórka, ale także z czynników zewnętrznych, takich jak używanie nieodpowiednich czy zbyt drażniących kosmetyków. Myślę, że po pewnym czasie prawidłowej pielęgnacji taki minidetoks będzie w stanie oddać realny stan naszej cery.

Poza tym - kiedyś ta skóra powinna odpocząć. Rano nakładamy kremy, chodzimy w makijażu cały dzień, zmywamy makijaż i nakładamy kolejny kosmetyk. Noc to najlepsza pora do regeneracji całego organizmu, a więc także skóry. Warto jest raz na jakiś czas pozwolić jej swobodnie popracować i pooddychać.

Pamiętajcie jednak, że podstawą wszystkiego jest dobry demakijaż! Idąc spać z pozostałościami kosmetyków kolorowych, same prosimy się o małą tragedię rano przed lustrem.

Robicie tak czasem? Doceniacie?

Pozdrawiam wszystkich
Asia

Maseczka Natura Siberica Night Detox - sprzymierzeniec w walce z zaskórnikami!

Korzystając z chwili wolnego czasu postanowiłam coś dla Was naskrobać. Myślę, że ten temat zainteresuje wiele z Was. Myślę, że większość z nas zmaga się przynajmniej od czasu do czasu z tym problemem. Ten produkt pozwolił mi znacznie ograniczyć występowanie zaskórników na co dzień - oprócz sytuacji, gdy standardowo pojawia mi się ich więcej (np. gdy mam katar). 


Kilka słów o produkcie jako takim:
"Nocna maseczka dla wszystkich typów skóry stworzona specjalnie dla nocnej detoksykacji skóry, regeneracji i przywróceniu bilansu skóry.Ekstrakt z syberyjskiego Żeń-szenia i Uczepu Trójlistnego poprawiają krwiobieg, stymulują procesy odnowy skóry, podnoszą jej funkcje ochronne, poprawiają przemianę materii w komórkach skóry. 
Ekstrakt z Zielonej Herbaty likwiduje podrażnienia i stany zapalne skóry. 
Roślinna elastyna działa liftingująco, tonizuje skórę, nadaje jej sprężystość. 
Witamina P wzmacnia skórę, sprzyja jej regeneracji."

Maseczka kosztuje 18,50 zł za 75 ml. Wydaje się to być dużo, jednak maseczkę stosuję tylko dwa razy w tygodniu i nakłada się ją cienką warstwą.

Skład: Aqua with infusions of extracts: Rhodiola Rosea, Organic Spiraea Ulmaria, Organic Chamomilla Recutitia, Organic Calendula Officinalis, Acanthopanax Senticosus Root, Organic Camellia Sinensis, Bidens Tripartita, Glycerin, Tocopherol, Hydrolized Wheat Protein, Disodium Rutinyl Disulfate, Caramel, Panthenol, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Parfum.

Jak same widzicie skład jest fenomenalny! Ekstrakt z różeńca górskiego, z wiązówki błotnej, z rumianka pospolitego, z nagietka lekarskiego, z żeń-szenia syberyjskiego, z chińskiej herbaty, z uczepa trójlistnego, do tego witamina E, hydrolizat protein pszenicy, panthenol. Ciekawym składnikiem jest karmel, wydaje mi się, że to on jest odpowiedzialny za brązowawe zabarwienie maseczki, która jest w formie żelu (co tym bardziej mi się podoba :))

Moja opinia:
Ciężko uznać, jak dokładnie może objawiać się detoksykacja skóry, to proces, którego raczej nie widać. Jednak, jeśli jednym z jej skutków ubocznych jest przeciwdziałanie zaskórnikom, to w takim razie jest bardzo skuteczna. Odkąd stosuję ją regularnie, stan obszarów najczęściej atakowanych przez zaskórniki znacznie się poprawił. Wcześniej też nie było tragicznie, jednak widzę jeszcze większą poprawę. Poza tym maska bardzo ładnie nawilża skórę, rano jest bardzo miła w dotyku, gładka :)
Nie zauważyłam, żeby wpływała negatywnie na stan moich naczynek i na ewentualne zwiększenie ich widoczności, co jest naprawdę wielką zaletą. 
Jedyny minus jaki widzę to to, że trzeba odczekać chwilę zanim położymy się do łóżka. Przez pewien czas od nałożenia maski twarz jest dość lepka i istnieje ryzyko, że będziemy się kleić do poduszki :D

Plusy:
- wydajność
- działanie przeciwzaskórnikowe
- działanie nawilżające 
- piękny skład
- nie powoduje zwiększenia widoczności naczynek 

Minusy:
- początkowa lepkość 

+/-
- cena jak na maseczkę jest dość wysoka, jednak jest to wynagradzane przez wysoką wydajność 

Znacie ten produkt? Lubicie?

Pozdrawiam wszystkich
Asia

TOP 5 ulubionych kosmetyków rosyjskich

Musicie wybaczyć mi mały zastój na blogu - jak zapewne wiele z Was, zmagam się obecnie z sesją :< Od poniedziałku do środy mam egzamin i dwa kolokwia zaliczeniowe pod rząd, nie ukrywam, że jest hardkorowo, więc następny post pojawi się dopiero gdzieś w przyszły czwartek.

Dziś mam dla Was post o moich ulubionych rosyjskich kosmetykach. Przetestowałam ich już kilka, ale nadal mi mało! W sumie musiałam się dobrze zastanowić nad tym, co umieścić w tym zestawieniu - trzy produkty wskazałam od razu, nad pozostałymi dwoma musiałam się zastanowić.

Kolejność nie jest losowa, ustawiłam je w kolejności od najulubieńszego do tego najmniej, chociaż ostatnie dwa lubię mniej więcej tak samo.

Miejsce 1: balsam do włosów Natura Siberica Objętość i Pielęgnacja
Wspominałam o tym produkcie na blogu już wiele razy - jest to mój absolutny faworyt ze wszystkich masek i odżywek do włosów, jakich miałam okazję używać (nie tylko tych rosyjskich!). Włosy po nim są naprawdę piękne! Obszerna recenzja (kilk)


Miejsce 2: żel pod prysznic Natura Siberica Witaminy dla skóry
Jest to świetny żel pod prysznic, który absolutnie nie wysusza mojej wymagającej skóry. W końcu taki udało mi się znaleźć i myślę, że już się nie rozstaniemy :) Może wypróbuję jego braci z tej samej serii, ale na pewno to nie było ostatnie opakowanie. Żel ten także nadaje się do mycia włosów, zwłaszcza na długości, dzięki temu są ładnie błyszczące i lepiej się zachowują. Recenzja (klik)


Miejsce 3: maseczka Natura Siberica Night Detox
O tej masce jeszcze nic nie pisałam na blogu, gdy minie najtrudniejszy czas w mojej sesji (która niestety trwa do lipca...) zabiorę się za porządną recenzję. Mogę jednak powiedzieć, że jest to naprawdę fajna maseczka, którą nakłada się na całą noc, więc jest idealna dla takich osób jak ja, które nie przepadają za chodzeniem z maseczkami, zwłaszcza tymi brudzącymi :D Dla osób, które zmagają się z zaskórnikami - czekajcie na recenzję, to coś dla Was!

Miejsce 4: maseczka do twarzy Organic Shop, nawilżająca z madagaskarskim aloesem 
O tej maseczce też jeszcze Wam nic nie pisałam, ale naprawię to. Pokrótce napiszę, że jest to świetna, przepięknie nawilżająca, o świetnym składzie i odświeżającym zapachu, tania maseczka nawilżająca. Mnie osobiście bardzo odpowiada konsystencja żelu. Recenzja również pojawi się wkrótce :)


Miejsce 5: krem do ciała Organic Shop z liczi i olejkami
Jest to naprawdę świetny produkt, który wspaniale nawilża, przepięknie pachnie, ładnie wygląda - no cudo. Ma niestety jedną wadę - jest drogi. Sądziłam, że nie jest, ale gdy znalazłam masło, które jest o połowę tańsze i o połowę większe, a także bardzo wydajne, zmieniłam zdanie. Chętnie je jeszcze pewnie kiedyś zakupię, bo mam z nim świetne skojarzenia, ale zrobię to, gdy będę miała trochę nadprogramowych pieniędzy :) Polecam szczególnie na lato!



Znacie te produkty? Lubicie je? Jakie są Wasze ulubione rosyjskie kosmetyki? Pozdrawiam wszystkich Asia

Jaką wodę do picia wybrać + o nawadnianiu organizmu ogólnie

Wiele się słyszy o tym, że należy pić minimum dwa litry wody dziennie. Czy naprawdę tak jest? Jaką wodę należy pić? Chciałabym co nieco opowiedzieć Wam na ten temat, nie ukrywam, że jest to temat, który bardzo mnie interesuje.

O co chodzi z tą wodą?
Na każdym kroku słyszymy, że należy pić dużo wody. Czasem słyszymy, że dzięki temu schudniemy. To nieprawda. Pić wodę należy dlatego, aby nie doprowadzać do odwodnienia organizmu. A do czego może doprowadzić odwodnienie?
Początkowo (ubytek 2-4% masy ciała) po prostu chce nam się pić, mamy suchość w ustach, ból głowy, nudności, zawroty głowy, bóle mięśni, wycieńczenie, ciemniejszy mocz - klasyczny kac ;)
Przykładowo ubytek od 10-15% masy ciała może doprowadzić już do zaburzeń świadomości, delirium, utraty przytomności. Powyżej 15% można nawet umrzeć. Wiadomo, że to zdarza się w ekstremalnych przypadkach, ale sądzę, że wielu z nas miało do czynienia z odwodnieniem pierwszego typu.

A dlaczego warto dbać o odpowiednie nawodnienie? Dorosły człowiek jest przeciętnie w 60% złożony z wody, więc jest ona przez nasz organizm cały czas wykorzystywana. Musimy uzupełniać jej braki, aby dawać mu możliwość do dobrego funkcjonowania. Woda także oczyszcza organizm.

Jaką wodę pić?
W sklepach mamy mnóstwo rodzajów wód butelkowanych. Tak najogólniej możemy je podzielić na wody źródlane i mineralne. Od razu na wstępie zaznaczę, że należy pić wody mineralne. Wody źródlane mają bardzo niską zawartość minerałów, nie dostarczają ich odpowiedniej ilości - tak naprawdę lepiej jest pić zwykłą wodę z kranu niż płacić za taką samą w butelkach i jeszcze ją dźwigać. Duża ilość wypitej wody niskozmineralizowanej może doprowadzić do wypłukiwania minerałów z organizmu. Dlatego lepiej odpuścić sobie Żywca Zdrój, Polanicką, Primaverę, Saguaro (zauważyłam, że bardzo dużo osób ją pije).

Lepiej nie pić także wód mineralnych wysokozmineralizowanych - one są odpowiednie dla osób, które prowadzą bardzo aktywny tryb życia i tracą bardzo dużo wody wciągu dnia. Przykładowo: Muszynianka, Staropolanka, Kryniczanka

Dlatego najlepiej pić wody średniozmineralizowane - takie, które dostarczają minerałów między 500 a 1500 mg/l. Według mnie te widełki są trochę szerokie, ja piję wody, które mają 700-800 mg/l i wydaje mi się, że jest to optymalna ilość. Takie wody to np. Cisowianka czy Nałęczowianka.

Należy także odpuścić sobie wody smakowe, które są niepotrzebnym źródłem pustych kalorii - lepiej do wody dodać soku z cytryny przed wypiciem.

Gazowana czy niegazowana?
Dużo się słyszy o tym, że należy pić wodę niegazowaną. Opinie są podzielone, ja uważam, że nie ma nic złego w wodzie gazowanej. O ile nie mamy problemów ze wzdęciami czy innych dolegliwości gastrycznych, które woda gazowana mogłaby pogłębić, nie ma żadnych przeciwwskazań do jej picia. Dodatkowo taka woda jest bardziej odporna na mnożenie się bakterii ze względu na wyższą zawartość dwutlenku węgla. Ja osobiście piję wodę gazowaną, gdyż najzwyczajniej na świecie bardziej mi smakuje, a także lepiej gasi pragnienie.

Ile wody pić dziennie?
Mówi się o tych dwóch litrach, jednak nie do końca tak jest. Jest to rozsądna ilość, jednak dla niektórych może być to za mało, a dla innych za dużo, więc lepiej wziąć pod uwagę też swój tryb życia, aktywność fizyczną, wagę. Wydaje mi się, że żaden kalkulator nie jest w stanie podać nam odpowiedniej ilości. Ja jestem za tym, że trzeba wypić przynajmniej 30 ml wody na kilogram masy ciała. Do tego przy wysiłku fizycznym dodać jeszcze trochę, jeśli jest upał też trochę. Tak jak przy odżywianiu się - musimy wsłuchać się w swój organizm, obserwować go. Ja ważąc 60 kg wypijam te 1,8 l + dodatkowo, gdy ćwiczę jakieś 0,7 l. Chcę tutaj podkreślić, że nie ma to być ilość tylko i wyłącznie samej wody mineralnej, ale też innych płynów, które można wliczyć w bilans wodny.

Co można wliczyć w bilans wodny?
Wszystko to, co nie ma działania diuretycznego, a więc moczopędnego, a tym samym odwadniającego. Na pewno nie wliczamy kawy, alkoholu, czarnej herbaty, słodzonych napojów gazowanych (przykładowo coca-cola jest nie tylko słodzona ogromną ilością cukru - podobno 7 kostek cukru w puszce - ale także zawiera kofeinę).
Możemy spokojnie wliczyć w to herbatę białą, Rooibos, herbaty ziołowe (oprócz tych o działaniu moczopędnym). Problem jest z herbatą zieloną, która ma ogólnie świetne działanie na organizm, jednak zawiera trochę kofeiny.

Jak i kiedy należy pić wodę?
Najlepiej przez cały dzień po parę łyków. Nie o to chodzi żeby usiąść i na raz wypić przykładowo całą 1,5 litrową butelkę wody - wtedy wszystko przez nas po prostu "przeleci". Najlepszym sposobem jest po prostu posiadanie wody zawsze pod ręką - ja w pokoju mam zawsze dużą butelkę wody i piję sobie po parę łyczków od czasu do czasu, aż w końcu zazwyczaj butelka jest pusta (chyba że przebywam poza domem, to wtedy logiczne, że nie piję w pokoju :D)

Czy można wypić za dużo wody?
Tak. Zbyt duża ilość wody może prowadzić (już w ekstremalnej sytuacji) do przewodnienia mózgu, jego obrzęku i nawet do śmierci. Poza tym nie wierzę, że ktoś przez cały dzień wypił małymi łyczkami od czasu do czasu przykładowo 5 litrów wody. Musiał przykładowo przysiąść i na raz wypić z litr. A to wypłukuje wodę, więc lepiej nie przesadzać.

Dbacie o to, żeby pić tyle wody, ile powinnyście? Ile średnio wypijacie?

Pozdrawiam wszystkich
Asia

Aromaterapeutyczny masaż relaksacyjny - moje wrażenia + AKCJA TAKA, TONA KARMY DLA ZWIERZAKA

W ostatni wtorek wybrałam się na masaż, który był moim prezentem imieninowym. Masaż odbył się w Salonie Kosmetyki i Masażu Nowa TY. Salon mieści się blisko centrum przy ulicy Grudziądzkiej (na przeciwko hotelu Filmar). 

Był to godzinny masaż całego ciała z zastosowaniem różnych technik masażu, m.in. Lomi Lomi, klasycznego masażu relaksacyjnego, Shiatsu oraz masażu aromaterapeutycznego. Przyznam szczerze, że nie znam się na tych technikach, czułam różnicę w sposobie masowania, ale nie mam pojęcia który to który. 

Masaż obejmował nogi, plecy, ręce i brzuch, co było naprawdę super, wcześniej byłam tylko na masażu, który obejmował stopy i plecy, więc to było coś nowego. 

W pomieszczeniu do masażu wszystko jest fantastycznie dopracowane, aby możliwy był jak najlepszy relaks: subtelna muzyka, wszędzie rozstawione świeczki, piękny zapach i poza tym bardzo ładny, estetyczny, ale i przytulny wygląd. Wisiał tam nawet ten sam plakat, który wisi nad moim łóżkiem - Marylin Monroe (nad moim łóżkiem wisi jeszcze drugi plakat - Jacka Daniel'sa, ale on raczej nie wpasowałby się w ten klimat, więc wiadomo, że nie chodzi o ten ;)). 

Co mogę powiedzieć - było to naprawdę niesamowicie odprężające, nie mam pojęcia, kiedy minęła ta godzina. Taki masaż całkowicie wyłączył moje rozbiegane myśli. Pan masażysta był do tego przesympatyczny, co dodatkowo spotęgowało miłe wrażenia związane z tym masażem. W stu procentach polecam i myślę, że jeszcze tam wrócę! :)

Korzystając z tego, że dzisiejszy post jest raczej krótki, chciałam poprosić Was o przyłączenie się do akcji. Wystarczy, że będziecie oglądać ten filmik - podobno raz dziennie. Gdy uzbiera się 500 tysięcy wyświetleń, sponsorzy przekażą tonę karmy miejskiemu schronisku dla bezdomnych zwierząt w Katowicach. Zdaję sobie sprawę z tego, że jest to reklama sponsorów, jednak myślę, że warto pomóc zwierzakom, które dzięki temu będą miały zapas jedzonka. Dla nas to dwie minuty, dla nich to pełne brzuszki przez pewien okres czasu. Także oglądajcie, mówcie o akcji znajomym, udostępniajcie na Facebooku - niech zwierzaki jak najszybciej dostaną karmę! 


Liczę na Waszą pomoc!

Pozdrawiam wszystkich
Asia