Przypomnienie o konkursie - wygraj rosyjskie kosmetyki!

Cześć kochani!

Zostało tylko kilka godzin na zgłoszenia do mojego konkursu, w którym można wygrać balsam na kwiatowym propolisie od Babuszki Agafii, olejek wzmacniający Babuszki Agafii, awokadowy krem nawilżający na noc Bioluxe, glinkę anapską Fitokosmetik oraz piaskowy lakier Wibo. 

Wszystkie szczegóły konkursu znajdziecie w tym poście.


Pospieszcie się, bo można zgłaszać się tylko do 23:59!

Powodzenia!

Zimowy niezbędnik zmarzlucha

Cześć kochani!

Formalnie mamy jeszcze jesień, ale temperatury, wiatr i, jak słyszałam, w niektórych częściach kraju śnieg, wskazują już na zimę. Dla mnie powoli zaczyna robić się za chłodno, dla mnie zima idealna byłaby przy jakichś +7 stopniach. Zimno trzeba jednak jakoś przetrwać, dlatego przygotowałam dla Was zimowy niezbędnik zmarzlucha. Dzięki tym rzeczom będzie nam nie tylko cieplej, ale też o wiele milej, bo są przeurocze!

Zapewne wspominałam już na blogu, że nie cierpię suchego powietrza w pomieszczeniach w zimę, nie lubię "ciepłego smrodku" i prędzej będę siedziała w domu w płaszczu niż odkręcę kaloryfer. Dlatego też potrzebny jest mi cały ekwipunek ciepłych rzeczy.



Czekoladę Cadbury uważam za najlepszą na świecie, chociaż kakao robione z tego prawdziwego, ciemnego też jest rewelacyjne, no i zdrowsze, ale trochę przy tym zachodu. Jeśli macie dostęp do tej czekolady (wydaje mi się, że w Polsce jej nie ma), to koniecznie wypróbujcie.

Czekoladę najlepiej pije się z wielkiego kubka. Ja do wczoraj takiego nie posiadałam - kupiłam sobie przepiękny fioletowy, wielki kubas w Empiku, pokażę go Wam w kolejnym Tygodniu w zdjęciach :)

Do tego grube skarpety, ciepły kocyk (ten pokazany na zdjęciu jest horrendalnie drogi, bo kosztuje - uwaga, uwaga - 500 zł!; taki 10 razy tańszy sprawdzi się zapewne równie dobrze) i bamboszki na nogach :)

Gdy śpię musi mi być ciepło szczególnie w nogi i stopy, dlatego polarowe spodnie i grube skarpety będą jak znalazł. 

A co gdy wychodzimy na dwór? Gruby sweter pod płaszczem, do tego fajna czapka i rękawiczki do smartfona są wszystkim, czego potrzebuję. Szczególnie polecam to ostatnie - sama mam dokładnie te same rękawiczki, co pokazane na zdjęciu i muszę szczerze przyznać, że są wybawieniem. Rzeczywiście da się w nich korzystać z dotykowego ekranu, przetestowane zarówno na telefonie, jak i na iPodzie. Dla mnie to stuprocentowy zimowy must have.

Jak wygląda Wasz zimowy niezbędnik? Co Wam się najbardziej spodobało? Ja zakochałam się w polarowych spodniach!


Polub facehairbodycare na Facebooku


Pozdrawiam wszystkich
Asia

P.S. Kochani, tylko do soboty macie czas na zgłoszenia do konkursu!

Ulubieńcy listopada - kosmetyczni i niekosmetyczni

Cześć kochani!

Listopad już prawie za nami, a więc czas na ulubieńców miesiąca. W tym miesiącu działo się u mnie sporo, sporo rzeczy mnie zainspirowało, zmotywowało do działania.

Ulubiony kosmetyk do twarzy
Listopadowy ulubieniec do twarzy jest nowością w mojej kosmetyczce, którą zakupiłam w sklepie Triny.pl. Mowa o oczyszczającym żelu-musie do twarzy Planeta Organica. Uwielbiam go używać, bo ładnie myje twarz, nie wysusza, a przy tym fenomenalnie pachnie! Większa recenzja pojawi się niedługo :)


Ulubiony kosmetyk do włosów
Suchy szampon Batiste - pokochałam go! Naprawdę czasem może uratować życie, gdy nagle trzeba gdzieś wyjść, a włosy nie są już pierwszej świeżości. Nie mam problemu z wyczesaniem go z włosów, nie sprawia, że są jakieś szczególnie matowe. Więcej na jego temat będziecie mogli przeczytać już niedługo, bo powoli zbieram się do większej recenzji.


Ulubiony kosmetyk do ciała
Tak jak w poprzednim miesiącu będzie to żel pod prysznic z organicznym masłem Shea od Planeta Organica. Kupiłam kolejne opakowanie i mogę znowu delektować się tym pięknym zapachem <3


Ulubiony kosmetyk kolorowy 
W tym miesiącu będzie to o dziwo (jak na mnie) produkt do ust, a mianowicie Essence Stay with me longlasting lipgloss w odcieniu nr 12 - Material Girl. Bardzo podoba mi się, że kolor jest intensywny, długo utrzymuje się na ustach, nie ma drobinek i innych dziwadeł. W dodatku kolor jest prześliczny :)




Ulubiony lakier do paznokci
Przez kilka dni z dużą przyjemnością nosiłam na paznokciach czerwony lakier od MySecret nr 119. To też jest coś stosunkowo dziwnego, bo prawda jest taka, że czerwień na moich paznokciach gości wyjątkowo rzadko. Ten lakier jednak jest fajny, jest dobrej jakości. Jedyny minus noszenia czerwonych paznokci jest taki, że niesamowicie dużo kobiet lubi ten kolor! Ja jednak wolę, gdy moje kolory są trochę bardziej wyjątkowe :)


Ulubione wyjście
W listopadzie sporo wychodziłam i spotykałam się z ludźmi, jednak z punktu widzenia blogowego moim ulubionym wyjściem było Toruń Blog Meeting, o którym wspomniałam m.in. w ostatnim poście. Nie będę się rozpisywać, muszę jednak powiedzieć, że spotkanie było naprawdę świetne :)


Ulubiona książka
Książka, którą zaraz Wam polecę, jest naprawdę bardzo ciekawa i warta przeczytania. Mowa o książce "Skandalistki" Elizabeth Kerri Mahon. Znajdziemy w niej kilkanaście kilkustronicowych skróconych biografii kobiet zarówno starożytnych jak i bardziej współczesnych. To, co wszystkie mają ze sobą wspólnego to to, że szokowały współczesnych sobie, a niektóre szokują do dzisiaj. Wśród nich znajdziemy między innymi Kleopatrę, Annę Boleyn, Isadorę Duncan, Matę Hari, Fridę Khalo, a także kobiety, których nie znałam, np. Sarah Winnemucca, Anne Hutchinson. Polecam!


Ulubiony film
Raptem dwa dni temu wybraliśmy się z chłopakiem do kina na Igrzyska Śmierci: W pierścieniu ognia. Jako że jestem wielką fanką książek, a i bardzo podobała mi się pierwsza część, wiedziałam, że muszę zobaczyć i tę. Nie zawiodłam się - film jest rewelacyjny, wiernie odzwierciedla książkę, a Jennifer Lawrence jest boska jak zawsze. Wszystkim fanom polecam - nie powinniście być zawiedzeni.


A jak Wam minął listopad? Pracowicie, leniwie?

Polub facehairbodycare na Facebooku


Pozdrawiam wszystkich
Asia

P.S. Zostały już tylko 4 dni na zgłoszenia do mojego konkursu!

Tydzień w zdjęciach (1)

Cześć wszystkim!



1. Moje nowe ulubione piwo - Namysłów Białe pszeniczne. Nie jestem znawcą piwa, więc nie będę oceniać jakiś szczególnych walorów, ale fanom piw pszenicznych polecam :)

2. To zdjęcie pokazywałam Wam już na fanpage'u. Po prostu zakochałam się w zdjęciu Madonny z okładki najnowszego polskiego Harper's Bazaar. Jest po prostu fenomenalne - w stylizacji wyraźnie widać trend Bizancjum, dodatki są wręcz niesamowite. Autorem zdjęcia jest niesamowity Terry Richardson.

3. Przypinka z fantastycznego Toruń Blog Meeting, w którym miałam wczoraj przyjemność uczestniczyć. Poznałam naprawdę świetnych toruńskich blogerów, świetnie się bawiłam i już nie mogę doczekać się następnego spotkania! 


4. Moje nowe torebkowe dziecko <3 Zakupione w Parfois.


5. Moje wczorajsze danie z Royal India - Garlic Chili Murghi, czyli pikantna potrawa z kawałków kurczaka z pomidorami, dodatkiem świeżo posiekanego czosnku, papryki i zielonymi papryczkami chilli. Uwaga - nawet jeśli lubicie bardzo ostre rzeczy, to lepiej poproście o przygotowanie potrawy na średnio ostro ;)

A jak minął Wasz tydzień? Spokojnie czy raczej na odwrót?



Polub facehairbodycare na Facebooku

Pozdrawiam wszystkich
Asia

P.S. Przypominam o konkursie - zostało tylko 6 dni!

Jak zorganizować swoją torebkę - 8 kroków do okiełznania chaosu

Cześć kochani!

Dziś post na temat przedmiotu, który posiada każda z nas, o którym istnieje więcej żartów niż o Żydach i który dla niektórych mężczyzn jest większą enigmą niż zagadka Sfinksa. O czym mowa? Oczywiście o damskiej torebce.

Spójrzmy jednak prawdzie w oczy - niestety w torebkach większości z nas jest ogromny bałagan i same nieraz jesteśmy zaskoczone znaleziskami z torebki. Większości z nas też ten bałagan przeszkadza i panikujemy, gdy nie możemy znaleźć portfela, a znalezienie kluczy do domu trwa wieczność. Jeżeli chcesz zapanować nad swoją torebką, chcesz ją zorganizować i raz na zawsze uciąć żarty o Twojej torebce - zapraszam do czytania.

www.tumblr.com

Krok 1. Kup odpowiednią torebkę
Organizowanie torebki rozpoczyna się już przy jej zakupie. Większość kobiet wybiera bardzo duże torebki, niemalże walizy, w którym mogą zmieścić swój cały dorobek wraz z posagiem. Jest to największy błąd jaki można popełnić. Duża przestrzeń sprzyja chaosowi. Im jest większa, tym większe jest prawdopodobieństwo noszenia ze sobą od groma całkowicie niepotrzebnych rzeczy. No przecież głupio wygląda wielka torba w trzech czwartych pusta. Dlatego najlepiej kupować torebki w średnim rozmiarze - nie kopertówki, ale też nie wielkie shoppery.
Inna sprawa - torebka musi być funkcjonalna, a więc przed zakupem dokładnie obejrzyj wnętrze torebki, sprawdź, ile ma komór, małych kieszonek na zamek. Muszą być co najmniej trzy podstawowe kieszonki - na telefon, trochę większa otwarta obok niej oraz mała kieszonka na zamek. Warto, żeby miała też jakąś małą podręczną kieszonkę na zewnątrz.
Poza tym - torebka musi być ładna i musi się nam podobać. Zazwyczaj bardziej dbamy o przedmioty, które nam się podobają, no i w myśl otaczania się pięknem, warto, żeby nasza torebka była po prostu miła dla oka.

Krok 2. Wyjmij wszystko z dotychczasowej torebki
Jeśli nie dostałaś zawału przejdź do kroku trzeciego.

Krok 3. Dokonaj selekcji
Założę się, że w ciągu ostatniego miesiąca nie używałaś ponad połowy rzeczy z tych, które wyciągnęłaś przed chwilą z czeluści Twojej torebki. Czy naprawdę musisz targać ze sobą codziennie całą kosmetyczkę? Nie wystarczy puder i szminka, której danego dnia użyłaś? Czy naprawdę musisz nosić ze sobą dziesięć podpasek i 15 tamponów skoro używasz ich tylko przez kilka dni w miesiącu? Czy na co dzień potrzebujesz zestawu do szycia? Czy musisz nosić ze sobą zapasową parę rajstop, jeśli danego dnia masz na sobie spodnie? Biorąc do ręki każdą rzecz po kolei zastanów się czy rzeczywiście jej potrzebujesz? Jeśli nie - nie noś jej! Pomyśl o swoim kręgosłupie.

Krok 4. Przemyśl wielkość swojego portfela
Portfel wielu z nas przypomina wielkością małą torebeczkę, sporo waży i zajmuje dużo miejsca w torebce. Zastanów się, czy rzeczywiście potrzebujesz tak ogromnego portfela, czy korzystasz z jego funkcji. Też posiadam bardzo duży portfel, ale z niego nie korzystam. Ten, z którego korzystam ma wymiary dopasowane do rozmiaru kart bankomatowych. Mnie, osobie, która nie uznaje gotówki i posługuje się tylko kartami płatniczymi, taki rozmiar w zupełności odpowiada. Nie namawiam Cię, żebyś zrezygnowała z używania gotówki, jednak jeśli nie jest Ci potrzebny duży portfel, to wymień go na mniejszy.

Krok 5. Pogrupuj rzeczy
W tym momencie zaczyna się prawdziwa organizacja i tu musisz pokierować się instynktem. Ogólnie rzecz biorąc chodzi o to, aby zminimalizować ilość rzeczy "walających" się bez ładu i składu po dnie torebki. Do ładnej kosmetyczki włóż wszystkie mniej czy bardziej kosmetyczne czy higieniczne artykuły, staraj się jednak minimalizować ich ilość. Naprawdę nie potrzebujesz próbki żelu pod prysznic w pracy. Wykorzystaj wszystkie kieszonki torebki i przypisz do każdej z nich konkretne rzeczy, które będziesz tam zawsze odkładać. Najważniejsze, żeby swoje miejsce miały rzeczy cenne takie jak portfel, telefon, klucze do domu, kluczyki samochodowe, dokumenty, jakiś iPod. Wtedy nie będziesz panikować, że je zgubiłaś przetrząsając nerwowo torebkę, bo najzwyczajniej na świecie wiesz, gdzie ich szukać.

Krok 6. Włóż wszystko na miejsce i zobacz, czy wszystko Ci odpowiada
W torebce ma być przejrzyście, masz wiedzieć co gdzie się znajduje. Jeśli tak nie jest, będziesz musiała wrócić do poprzednich punktów i jeszcze raz wszystko przeanalizować i przeorganizować. Jeśli wszystko jest w porządku możesz przejść do następnego kroku.

Krok 7. Próba generalna
Wyjdź z tak zorganizowaną torebką z domu w zwykły, standardowy dla Ciebie dzień. Obserwuj, jak Ci się z niej korzysta w sklepie, w pracy czy na uczelni, przy wyciąganiu kluczy.

Krok 8. Mission accomplished 
Jeśli jesteś zadowolona, to gratulacje! Właśnie zorganizowałaś swoją torebkę!

Jak utrzymać zorganizowaną torebkę w porządku?
Sprawa jest bardzo prosta - po powrocie do domu siadasz i wyciągasz z niej wszystkie ulotki, rachunki, rzeczy, które musiałaś zabrać ze sobą konkretnie tego dnia. Ewentualnie poprawiasz ułożenie rzeczy i tyle.

Jak wygląda wnętrze Waszych torebek? Boicie się tam zajrzeć czy jest ona zorganizowana?



Zapraszam na mój profil na Facebooku


Pozdrawiam wszystkich
Asia

P.S. Przypominam o moim konkursie! Zostało już tylko 7 dni na zgłoszenia :)

Kilka słów o odżywkowaniu na sucho

Cześć wszystkim!

Gdy w październiku znowu rozpoczęły się zajęcia na uczelni stanęłam przed dość sporym włosowym problemem. Zaczęłam kurs językowy, chodzę na siłownię, do tego zajęcia i nagle okazało się, że w cztery z pięciu dni roboczych wracam do domu w okolicach 20-20:30. Jest to na tyle późna godzina, że nie mam czasu na to, żeby siedzieć z odżywką na włosach przez dłuższy czas, nie ma też mowy o tym, żeby wyschły naturalnie. Zaczęłam więc odżywkować je na sucho.

Jak to działa?
Przykładowo - przed wyjściem na siłownię, na suche włosy nakładam standardową porcję odżywki, następnie związuję włosy w warkocz. Z siłowni wracam po jakiś 2 godzinach i wtedy myję włosy szamponem. Po umyciu nie nakładam na nie nic. Nie trzymam raczej tej odżywki dłużej niż 3 godziny.

Co na nie nakładam?
Wszystkie odżywki, których używam normalnie, a więc balsam na kwiatowym propolisie Babuszki Agafii, odżywkę tybetańską Planeta Organica, maskę BingoSpa z masłem Shea i pięcioma algami... To co sprawdza się u mnie nakładane w tradycyjny sposób.

Efekt?
Fantastyczny! Ten sposób nakładania odżywki działa u mnie znacznie lepiej niż nałożenie jej na 2-3 minuty na mokre włosy. Nie jest tak dobry jak przy trzymaniu jej na mokrych włosach pod czepkiem przez dłuższy czas, ale na pewno w pełni zadowalający. Myślę, że nie jest to rozwiązanie do stosowania przy każdym myciu włosów, ale w sytuacji rzeczywistego braku czasu sprawdza się idealnie.

Tak więc polecam ten sposób używania odżywki wszystkim zabieganym w ciągu tygodnia osobom, gdyż tak jak już wspomniałam przed chwilą efekt jest lepszy niż przy krótkim trzymaniu odżywki na mokrych włosach (przynajmniej u mnie).

Stosujecie ten sposób? Lubicie?



Zapraszam na mój profil na Facebooku


Pozdrawiam wszystkich
Asia

P.S. Przypominam o moim konkursie :)

25 pomysłów jak przyjemnie wykorzystać długie jesienno-zimowe wieczory

Cześć kochani!

W myśl powiedzenia "koń jaki jest, każdy widzi", nie będę Wam pisać, że jest już zimno na dworze i szybko robi się ciemno, bo zakładam, że każdy z nas ma okno albo czasem wychodzi na dwór ;). Chciałam Wam jednak podać sporo pomysłów, dzięki którym tak fajnie wykorzystacie długie jesienno-zimowe wieczory, że nawet nie przyjdzie Wam do głowy, żeby narzekać na otaczającą nas aurę. Zapraszam do czytania.

1. Wypróbuj nowe wersje Twoich ulubionych ciepłych napojów. Jeśli lubisz kawę możesz wypróbować pumpkin spice latte, jeśli lubisz herbatę to chai latte, a jeżeli lubisz wino (kto nie lubi :D) to może jakiś fajny grzaniec?
2. Kup sobie piękne, urocze, ciepłe bambosze, dzięki którym już nigdy nie będzie Ci "zimno w stópki".
Oto moje :)

3. Zaopatrz się w wiele książek. Możesz skupić się na pewnych kategoriach, np. czytając wszystkie książki jakiegoś autora albo pozycje z listy BBC itp.
4. To samo możesz zrobić z filmami, np. obejrzeć wszystkie filmy danego reżysera lub aktora albo wszystkie zwycięskie oskarowe pozycje z ostatnich dziesięciu lat.
5. Zaproś na kawę koleżankę, z którą nie widziałaś się od dawna.
6. Albo wyjdź do kawiarni sama! Zabierz ze sobą fajną książkę, usiądź w wygodnym fotelu i delektuj się pysznym napojem i rewelacyjną lekturą. Wszystkim toruniankom polecam w tym celu Central Coffee Perks, sama tam zresztą często bywam :)

www.tumblr.com

7. Wybierz się na ślizgawkę (ja bym bardzo chciała, ale myśl o wybiciu sobie zębów skutecznie mnie od tego odstrasza).
8. Poświęć czas na naukę języka. Możesz doskonalić język, który już znasz albo zacząć naukę jakiegoś kompletnie nowego. Ciekawy post o 5 sposobach na przyjemną naukę języków obcych dodała ostatnio Happyholic.
9. Zrób sobie domowe SPA! Pedicure, manicure, maseczki na twarz i włosy, peeling ciała, długa kąpiel, a to wszystko w towarzystwie pięknych zapachów, świec i relaksującej muzyki.
10. Jeśli wolisz oddać się w ręce profesjonalisty wybierz się na relaksacyjny masaż, może być to na przykład masaż świecą albo gorącymi kamieniami. Moje wrażenia z masaży opisywałam tu i tu.
11. Ulepsz swoje zwykłe ubrania. Przy pomocy wstążek, sztucznych kamieni, nowych guzików i innych rzeczy, które można dostać za parę złotych w pasmanterii możesz dać swoim ubraniom drugie życie i wyczarować coś naprawdę niepowtarzalnego.
12. Przygotuj sama kartki świąteczne, które roześlesz rodzinie i znajomym.

www.tumblr.com

13. Zrób sama część dekoracji świątecznych.
14. Zorganizuj się. Możesz zrobić generalny porządek w swojej szafie, w swoich kosmetykach, w książkach. Na blogu jest już jeden post na temat organizacji czasu, w najbliższym czasie powstanie jeszcze kilka w tej serii.
15. Wybierz się na zakupy prezentowe wcześniej - ominie Cię szał zakupów, a chyba już wszystkie sklepy wprowadziły świąteczny asortyment.
16. Upiększ swoje otoczenie - więcej na ten temat pisałam tutaj. Może pomyśl nad jakimiś sezonowymi jesienno-zimowymi ozdobami albo kup fajny kubek, w którym będziesz testować napoje z punktu 1 :).
17. Upiecz coś przepysznego! Gwarantuję, że zapach pieczonego ciasta, a potem konsumpcja sprawią Ci wielką przyjemność i uzyskasz aprobatę domowników.

www.tumblr.com

18. Naucz się czegoś pożytecznego. Jesień to świetny moment na rozpoczęcie kursu językowego lub kursu prawa jazdy (to drugie polecam z autopsji - nauczysz się jeździć w trudniejszych warunkach drogowych).
19. Obejrzyj wszystkie sezony jakiegoś świetnego, śmiesznego serialu, np. Przyjaciół albo The Big Bang Theory.
20. Popracuj nad swoim ciałem. Jeśli zaczniesz już teraz, na pewno wyrobisz się do następnych wakacji :)
21. Wybierz się na jakąś ciekawą wystawę, wernisaż organizowany w Twoim mieście.
22. Znajdź jakieś fajne klimatyczne kino, gdzie często grają stare lub mniej znane filmy i wybierz się na seans.
23. Jeśli nie znajdziesz - zawsze możesz wybrać się na jakąś nowość do multipleksu...
24. albo do teatru! Jeśli robisz to rzadko, to będzie dla Ciebie coś bardzo odświętnego, jeśli często, to i tak sądzę, że znajdziesz coś, czego jeszcze nie widziałaś. Pamiętaj, że nie musisz od razu wybierać się na poważną i trudną sztukę, możesz zacząć od czegoś weselszego.
25. I na koniec oczywiście nieśmiertelny sposób, który kocha większość z nas, a więc: ciepłe skarpety, kocyk, herbata/kawa/kakao, książka/serial/blogi i my!


www.tumblr.com

Co dopisałybyście do tej listy? Planujecie wykorzystać któryś z pomysłów? A może któryś już wykorzystujecie?


Zapraszam Was na mój na Facebooku


Pozdrawiam wszystkich
Asia

P.S. Przypominam o moim konkursie :)

Recenzja: Eveline Big Volume Lash Professional Mascara

Cześć wszystkim!

Jakiś czas temu mojej kosmetyczce zagościł nowy tusz do rzęs, który trafił nawet do moich ulubieńców października. Mowa o produkcie Eveline Cosmetics - Big Volume Lash Professional Mascara. Nazwa długa, brzmi ciekawie, a co się pod nią kryje? 



Obietnice producenta
"Mascara intensyfikuje efekt makijażu wraz z każdym pociągnięciem szczoteczki BIGBRASH. Jednocześnie zapewnia idealne rozdzielenie rzęs i prawdziwie hipnotyzujące spojrzenie.
Kremowa konsystencja wzbogacona Proteiną B5, oraz naturalnymi woskami Carnauba pogrubia rzęsy od nasady aż po same końce, pozwalając na indywidualne kreowanie objętości.
Nie pozostawia grudek.
Efekty:
- Spektakularnie zwiększona objętość rzęs
- perfekcyjne rozdzielenie
- idealne podkręcenie
- długotrwały efekt sztucznych rzęs"

Opakowanie
Bardzo mi się podoba, jest dość grube, wykonane z czarnego, matowego tworzywa. Jest minimalistyczne, jedyny napis na opakowaniu to nazwa kosmetyku napisana złotymi drukowanymi literami. Bardzo mi się podoba, jest estetyczne, trwałe, nie jest też tandetne.
Szczoteczka jest wykonana z silikonu, jest duża, "włoski" są gęsto ułożone. Co ciekawe, szczoteczka jest w stanie bardzo mocno się wyginać, nawet do 90 stopni i więcej, dzięki elastycznemu łączeniu trzonu maskary ze szczoteczką. Rozwiązanie efektowne, lecz nie efektywne - jest w stanie zgiąć się jedynie pod dużym naciskiem przy porządnym podparciu, np. gdy oprzemy ją o "wlot" do tuszu. Nie można tego niestety wykorzystać na rzęsach, gdyż stawiają one za mały opór. Szczoteczką operuje się wygodnie, łapie też krótkie małe włoski przy wewnętrznym kąciku oka.

Skład
Jak zapewne sporo z Was zauważyło, Eveline zazwyczaj (o ile nie zawsze) podaje na opakowaniach kolorówki skład kosmetyku, za co ma ogromny plus. W tym przypadku skład nie jest najgorszy, mamy jednak parabeny, które mogą podrażnić wrażliwców.

Cena, pojemność, dostępność, wydajność
Za 9 ml tuszu przychodzi nam zapłacić kilkanaście złotych, wydaje mi się, że przedział cenowy to mniej więcej 12-16 zł. Ja swój egzemplarz zakupiłam w Hebe za 16 zł, zapewne w mniejszych drogeriach można dostać ją taniej. Można ją kupić na pewno w Hebe i w Drogeriach Jasmin. Wydajność zapewne standardowa dla produktów tego typu, nie jestem w stanie realnie jej ocenić.

Moja opinia
Pokochałam ten tusz już, gdy nałożyłam go po raz pierwszy. Nie mogłam uwierzyć w te wyraźnie podkreślone i widoczne z daleka rzęsy. Jeżeli dokładnie wytuszujemy rzęsy to już przy jednej warstwie efekt jest fajny, jednak nie tak mocny jak przy dwóch czy trzech. Maskara ta jest o tyle fajna, że można bez obaw nałożyć te dwie, trzy warstwy i nasze rzęsy nie zamienią się w owadzie nóżki ani się nie posklejają, myślę, że potrzeba jednak do tego trochę umiejętności. Przy trzeciej warstwie mogą pojawić się jakieś minimalne zgrubienia w niektórych miejscach, zależy jak się uda.
Tusz nie potrzebował czasu na zgęstnienie - od razu konsystencja była odpowiednia i od razu efekt bardzo mi się podobał. Kolor to porządna, głęboka czerń. Nie osypuje się, nie kseruje się na powiece. Bardzo fajnie podkreśla rzęsy, dodaje im objętości, wydłuża i pogrubia. Co także bardzo mi się podoba to to, że jeśli dotkniemy naszych rzęs, gdy są pomalowane i tusz wysechł, to absolutnie nie są sztywne ani oblepione, są miękkie i w dotyku jak naturalne. Efekt jest długotrwały, rzęsy prezentują się tak samo dobrze jak po pomalowaniu przez wiele godzin. Według mnie jednak ciężko mówić o efekcie sztucznych rzęs, bo absolutnie nie wyglądają one na sztuczne, co jest jednak zaletą!

lewe oko niepomalowane, prawe jedna warstwa; na obu jedna warstwa

dwie warstwy; trzy warstwy i kreska wzdłuż linii rzęs
(polecam powiększyć zdjęcia)
Plusy i minusy
+ wydłużenie
+ pogrubienie
+ dodanie objętości
+ możliwość stopniowania mocy podkreślenia rzęs
+ nie skleja, nie tworzy grudek
+ w miarę naturalny efekt
+ cena
+ dostępność

Minusów BRAK.

Podsumowując 
Za niewielkie pieniądze otrzymujemy naprawdę rewelacyjny tusz, który spełnia swoje zadania. Ja jestem z niego bardzo zadowolona i myślę, że następnym razem ponowię jego zakup. Polecam!

Znacie ten tusz? Lubicie? Jaki jest Wasz ulubiony?

Zapraszam na mój profil na Facebooku

Pozdrawiam
Asia

P.S. Przypominam o moim konkursie!

Otaczaj się pięknem, czyli koniec z zadowalaniem się byle czym

Cześć wszystkim!

Dziś kolejny wpis poświęcony pięknu, jednak tym razem nie będzie o ludziach, lecz o najzwyklejszych rzeczach wokół nas i o naszym podejściu do tych rzeczy.
W dzisiejszym poście chciałabym Was przekonać do zrezygnowania z zadowalania się półśrodkami i rzeczami na odwal, do zerwania z bylejakością w naszym życiu, tak, by uczynić je lepszym i szczęśliwszym.

www.tumblr.com

Nie wiem jak sytuacja wygląda u Was, ale ładne przedmioty mają duży wpływ na mój humor i na moje nastawienie do danej rzeczy. Dlatego uwielbiam ładne zeszyty, teczki i inne akcesoria związane z nauką, bo wiem, że umilą mi one nawet rachunkowość. Jeżeli w moich dokumentach i nie tylko panuje porządek i organizacja, to znacznie przyjemniej mi się w nich czegoś szuka.
Zastanówcie się: czy dobra herbata nie smakowałaby lepiej pita z uroczego kubka czy pięknej filiżanki niż ze starych, obtłuczonych kubków? Czy obiad nie smakowałby lepiej zjedzony przy ładnie nakrytym stole niż jedzony automatycznie przed telewizorem? Czy nie odpoczywa się lepiej w miejscu, w którym panuje porządek niż w takim pogrążonym w chaosie? Czy nie korzysta się przyjemniej z kosmetyków w ładnym i stylowym opakowaniu niż z tych w kompletnie nieestetycznym?

Mam nadzieję, że rozumiecie do czego dążę - jeśli nasze otoczenie będzie w pewnym ładzie i w harmonii, jeśli będziemy korzystać z miłych dla oka przedmiotów, to na pewno poczujemy się lepiej, zmieni się nasze nastawienie do tych aspektów, wzrośnie nasz subiektywnie odczuwany komfort życia, poczujemy się szczęśliwsi.

To samo dotyczy naszego wyglądu i ubioru. Bardzo wiele osób wychodzi z założenia, że jeśli jesteśmy sami w domu, mamy wolne, nikt nas nie widzi, to nic się nie stanie, jeśli nie umyjemy włosów, będziemy chodzić w starych dresach, w całkowicie odmiennej wersji tego, co prezentujemy na co dzień. Nie mówię, że to złe i żeby jakoś się tym stresować, bo to nasza sprawa, ale jeśli czujemy się z tym niedobrze, brzydko, to umyjmy te włosy, zróbmy makijaż i załóżmy ulubione ciuchy nawet, jeśli spędzimy dzień z książką pod kocem. Pamiętajcie, że nigdy nie jest tak, że nikt nas nie widzi - widzimy siebie sami, a to nasza opinia o nas samych jest, a przynajmniej powinna, być najważniejsza.

Wszystko to sprowadza się do tego samego - do przykładania uwagi do małych rzeczy, dzięki którym poczujemy się lepiej, do ich upiększania, do otaczania się pięknem na co dzień. W dzisiejszych czasach mamy tyle możliwości, jeśli nie możemy czegoś kupić, możemy to zrobić, naprawdę nie musimy zadowalać się byle czym.

Dlatego zachęcam Was wszystkich do zwracania uwagi na to wszystko, na porzucenie wszystkiego, co byle jakie. Odkąd ja staram się stosować tę zasadę, czuję się znacznie lepiej, więc polecam :)

A jak jest u Was? Zwracacie uwagę na detale? 


Zapraszam Was na mój profil na Facebooku


Pozdrawiam wszystkich
Asia

P.S. Przypominam o moim konkursie :)

Zamówienie z Triny.pl

Cześć wszystkim!

Ostatnio zauważyłam, że większe zakupy w sklepach typu Triny czy w Biochemii robię praktycznie dokładnie (prawie co do dnia!) co trzy miesiące i nie jest to działanie celowe! Przyznam szczerze, że jestem w takim szoku, że zaczynam zastanawiać się nad istnieniem jakiejś Matki Boskiej Kosmetycznej :D A tak serio - wychodzi na to, że po prostu jest to przeciętny okres zużywania przeze mnie podstawowych kosmetyków, przykładowo pudru bambusowego z BU (a to dokonałam odkrycia...).

W zeszłym tygodniu złożyłam dość spore zamówienie z Triny.pl. O tym, jak bardzo byłam zachwycona obsługą sklepu i realizacją zamówienia mogliście przeczytać przy okazji poprzednich zakupów. Mówiąc krótko - nie zmieniam bardzo pozytywnej opinii o tym sklepie i planuję dalej tam kupować :)

Tym razem nie kupiłam żadnej nowości do pielęgnacji włosów! Jedynym "włosowym" produktem, który zakupiłam jest drugie opakowanie szamponu neutralnego z Natury Siberiki, którego szczerze pokochałam! Tutaj znajdziecie jego recenzję.

Kolejnym produktem, który zakupiłam po raz kolejny jest żel pod prysznic z organicznym masłem Shea od Planety Organiki. Jest to naprawdę rewelacyjny żel pod prysznic, który (jak na typowy produkt do mycia) bardzo fajnie nawilża i w dodatku pachnie jak ciasteczka albo inne pyszności! recenzja


Następne produkty to już nowości w mojej kosmetyczce (swoją drogą śmieszne określenie, gdybym rzeczywiście miała wsadzić wszystkie kosmetyki do "kosmetyczki" to byłaby ona wielkości niezłej walizy), co ciekawe, wszystkie są z firmy Planeta Organica. Powodów jest kilka. Zauważyłam, że ta firma ma kosmetyki o fenomenalnych składach, to jeszcze po całkiem fajnych cenach, no i ma po prostu przecudowne opakowania. Wiem, że jeszcze niedawno stanowczo twierdziłam, że opakowania nie mają dla mnie tak dużego znaczenia. No cóż, w obliczu tego, że ostatnio moje wysokie poczucie estetyki rozszerzyło się z ubrań na każdy inny aspekt mojego życia, można śmiało powiedzieć, że już tak nie jest. Wracając jednak do kosmetyków...

Zakupiłam dwie maseczki do twarzyoczyszczającą z morską glinką i tybetańską zieloną herbatą oraz nawilżającą z morskimi algami i z amazońskim wodnym orzechem.


Kolejnym kupionym produktem do pielęgnacji twarzy jest żel-mus oczyszczający do wszystkich typów cery. Po jakiś dwóch latach stosowania cały czas olejku do demakijażu z Biochemii Urody postanowiłam przetestować coś nowego. Zobaczymy, jak się sprawdzi.

Ostatnim produktem, który zamówiłam jest krem do rąk z organicznym olejkiem kakaowym. Kupiłam go w sumie z tej samej przyczyny, dla której kupiłam oczyszczający mus - trochę znudziłam się moją Isaną z mocznikiem i chciałam spróbować czegoś nowego.

Zapraszam Was do wzięcia udziału w moim konkursie-rozdaniu - klik

Testowałyście któryś z tych kosmetyków? Co ostatnio ciekawego kupiłyście?



Zapraszam na mój profil na Facebooku


Pozdrawiam wszystkich
Asia

Konkurs-rozdanie! Wygraj rosyjskie kosmetyki!

Cześć wszystkim!

Dziś ogłaszam dla Was konkurs, który już od dłuższego czasu chodził mi po głowie. Fajnie się złożyło, bo kilka dni temu obchodziłam moje 20 urodziny, napisałam też już 200 post na blogu i z dnia na dzień jest Was ze mną coraz więcej i więcej, zarówno na Bloggerze, jak i na Facebooku i na Bloglovin, więc jest co świętować! 

Chciałam, żeby nagrodami były świetne kosmetyki, które wypróbowałam też na sobie i absolutnie się w nich zakochałam. 


Nagrody:
- balsam na kwiatowym propolisie nr 4 z Receptur Babuszki Agafii, 600 ml
- glinka anapska firmy Fitokosmetik, 200 g
- olejek wzmacniający z Receptur Babuszki Agafii, 200 ml
- awokadowy krem na noc Bioluxe
- piaskowy lakier do paznokci Wow Glamour Sand w odcieniu nr 1

Wszystkie kosmetyki są nowe, nigdy nie używane.

Regulamin konkursu:
1. Organizatorką konkursu jest właścicielka bloga: www.facehairbodycare.blogspot.com
2. Warunkiem koniecznym do wzięcia udziału jest publiczne obserwowanie bloga na Bloggerze oraz wypełnienie pełnego szablonu zgłoszenia  i pozostawienie go w komentarzu pod tym postem.
3.Wysyłka tylko na terenie Polski na koszt organizatorki.
4. Rozdanie trwa od 10 listopada 2013 roku do 30 listopada 2013 roku do godziny 23:59.
5. Wyniki zostaną opublikowane w ciągu trzech dni od zakończenia rozdania.
6. Po opublikowaniu wyników zwycięzca ma 3 dni (72 h) na przesłanie danych adresowych - w przeciwnym wypadku wylosowany będzie nowy zwycięzca.

Dodatkowe losy przyznawane są za:
- polubienie fanpage’a facehairbodycare.blogspot.com na Facebooku – 2 losy,
- publiczne udostępnienie posta z informacją o konkursie na swoim profilu – 1 los,
- śledzenie bloga na bloglovin’ – 1 los,
- dodanie bloga do blogrolla: 2 losy,
- notka na swoim blogu z informacją o rozdaniu i z linkiem: 2 losy,
- dodanie banera z linkiem do rozdania na głównej stronie bloga: 2 losy (powyższe zdjęcie jako banner).

Maksymalnie można zebrać 11 losów (1 podstawowy za obserwowanie na Bloggerze + 10 dodatkowych)

Szablon zgłoszenia:
Obserwuję jako:
e-mail:
Obserwuję na FB jako: imię i pierwsza litera nazwiska/nie
Link do posta na FB: tak/nie (link)
Śledzę na bloglovin’ jako:
Blogroll: tak/nie (link)
Notka: tak/nie (link)
Baner: tak/nie(link)

Zgłoszenie do konkursu oznacza akceptację regulaminu oraz zgodę przetwarzanie danych osobowych zgodnie z Ustawą o Ochronie Danych Osobowych (Dz.U.Nr 133 pozycja 883).
Rozdanie nie podlega Ustawie z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz.U. z 2004 roku Nr 4 poz. 27 z późniejszymi zmianami).


Zapraszam na mój profil na Facebooku
Follow on Bloglovin
Życzę Wam wszystkim powodzenia i pozdrawiam
Asia

Kilka refleksji o kobiecym pięknie

Cześć wszystkim!

Przez długi czas myślałam, że nie wszystkie kobiety są piękne. Ba, myślałam nawet, że tych pięknych nie ma prawie wcale. Od jakiegoś czasu zastanawiałam się nad tym i doszłam do kilku ciekawych wniosków.

www.tumblr.com

Widzicie, od jakiegoś czasu podczytuję bloga Krufki, która prowadzi serię postów pisanych gościnnie przez innych autorów pod tytułem Mój przepis na piękno  i przez długi czas podchodziłam do nich z dużym dystansem. Uważałam je za ładnie napisane opowieści, które jednak nie pokrywają się z rzeczywistością, bo ciężko było mi uwierzyć, że wszystkie te autorki rzeczywiście myślą o sobie, że są piękne, zwłaszcza, że większość kobiet ma tendencję do strasznego autokrytycyzmu.

Kilka dni temu mnie jednak olśniło i zrozumiałam mój błąd. Wydaje mi się, że do piękna jako takiego można podejść od dwóch stron, jednej dość powierzchownej, bardziej krytycznej i drugiej, która sięga głębiej.

Z tym pierwszym podejściem możemy spotkać się w mediach, w przemyśle kosmetycznym, a także do niedawna w mojej głowie. Zwróćcie uwagę na to, co sugerują nam producenci kosmetyków: "jeśli masz krótkie i proste rzęsy, użyj naszej maskary, a będą długie, podkręcone i piękne", "jeśli masz małe i wąskie usta, użyj naszego błyszczyka, który optycznie powiększy twoje usta". Czy nikt nie pomyślał, że krótkie rzęsy czy małe usta mogą być piękne takie, jakie są? Jestem świadoma tego, że rzeczywiście będziemy lepiej wyglądać z makijażem, chodzi mi jednak o przekaz tych wszystkich reklam i mediów, polecenie dążenia do jakiegoś wyimaginowanego ideału piękna. Prawda jest taka, że w tym świetle ciężko wskazać naprawdę piękną kobietę. Jesteśmy krytyczni i nawet w tych niesamowicie pięknych znajdziemy coś brzydkiego, ale czy o to chodzi? Że ktoś powie, że ta kobieta ma za małe oczy, ta za duży nos, a ta za mały biust? Czy to naprawdę tak bardzo rzutuje na to, czy ogólnie jest piękna czy nie?

I tu pojawia się podejście drugie, to bardziej subiektywne, które jak już pisałam wcześniej sięga głębiej, które mówi, że piękno to coś więcej niż symetryczna twarz i perfekcyjna figura. Chodzi o percepcję i o nastawienie. Nie trzeba być pięknym z jakiegoś powodu, można być przecież pięknym pomimo czegoś. Przykładowo ja uwielbiam u ludzi małe defekty, po prostu uważam, że krzywy ząb albo blizna potrafią dodać człowiekowi mnóstwo uroku, a to też może zawierać się w definicji piękna. To samo ze szczegółami takimi jak przepiękny uśmiech, dołeczki i inne detale, które dodają wyjątkowości. Nie ma jednej prawidłowej definicji piękna, kreujemy ją sami, w odniesieniu do samych siebie i do innych.

A czy wszystkie kobiety są piękne? Z pewnością nie - dla mnie. Jednak dla kogoś innego i dla samych siebie może być każda z nas. I to jest właśnie piękne w tym pięknie, że dla każdego może być czymś innym.

Myślę, że droga od autokrytycyzmu, przez samoakceptację aż do uznania samego siebie za pięknego jest niesamowicie długa i wymaga wiele pracy nad sobą i nad swoimi myślami, ale myślę, że jest warta.

Polecam Wam bloga Krufki, który może stać się prawdziwą inspiracją do pracy nad naszym podejściem do samych siebie, nad zaakceptowaniem swoich niedoskonałości i czuciem się pięknym pomimo.

Jaka jest Wasza definicja piękna? Jakie są Wasze refleksje w tym temacie?



Zapraszam na mój profil na Facebooku


Pozdrawiam wszystkich
Asia

Jak ćwiczyć, gdy jest się zabieganą?

Cześć wszystkim!

Brak czasu jest jedną z najczęstszych wymówek kobiet, które nie ćwiczą, a narzekają na swoje ciało. Potrafią tą swoją wymówką nawet nieźle człowiekowi dowalić, mówiąc rzeczy brzmiące mniej więcej tak: "chciałabym, ale nie mam czasu na takie pierdoły, bo studiuję medycynę i prawo, pracuję na pełen etat i jestem wolontariuszką w pobliskim przytułku, a w wolnym czasie ratuję świat".

Wiadomo, wiele osób rzeczywiście jest bardzo zajętych i nie mają wiele czasu wolnego tylko dla siebie, a jak już mają to wolą zalec na kanapie i oglądać film. Jesteśmy tylko ludźmi, nie robocopami. Jestem daleka od motywacji w rodzaju "krew, pot i łzy" albo "no pain, no gain". Jednak aby osiągnąć określony cel, trzeba przedsięwziąć pewne kroki, nie schudniemy ani nie wypracujemy sobie sylwetki klikając like'i na fanpage'ach z motywacjami.

www.tumblr.com

Kilka moich sposobów na ćwiczenia, gdy mam mało czasu:

1. Maksymalnie efektywnie wykorzystuj swój czas wolny
Masz ochotę obejrzeć serial lub film - super. Dołącz do tego ćwiczenia, a będzie rewelacyjnie! Można robić naprawdę mnóstwo ćwiczeń w czasie oglądania telewizji, od squatów przez brzuszki, ramiona, ćwiczenia na nogi, a nawet jakieś małe cardio. Super sprawa mieć też rower stacjonarny albo orbitrek, ale to wiadomo - trzeba mieć dużo miejsca i fundusze na sprzęt.
Sytuacja odwrotna - wiemy, że mamy ćwiczyć. Jeśli włączymy sobie coś fajnego - ulubiony serial, ciekawy filmik na YouTube, cokolwiek przyjemnego, to czas zleci nam znacznie szybciej. Połączymy przyjemne z pożytecznym. Możecie też włączyć jakąś fajną energetyczną muzykę. Ja zawsze coś oglądam podczas ćwiczeń i od razu ćwiczy się znacznie milej.

2. Wykorzystuj sytuacje, w których na coś czekasz
Musisz poczekać 5 minut aż pranie skończy się prać albo aż współlokator wyjdzie z łazienki? Zamiast bezsensownie snuć się przez ten czas po mieszkaniu albo sprawdzać który znajomy wbił setny level w Candy Crush Saga na Facebooku - zrób coś. Możesz się chwilę porozciągać, zrobić plank, trochę burpees czy squatów, cokolwiek.

3. Ćwicz rzeczy, których nie widać nawet w miejscach publicznych
Stoisz w kolejce na poczcie albo w mięsnym (lub jak kto woli - "czekasz za mięsem" - uwielbiam to określenie :D)? Napinaj na kilka sekund mięśnie brzucha i pośladków (to drugie tylko jak masz dłuższy płaszcz, bo inaczej widać!). Nie jest to dużo, ale zawsze coś.

4. Więcej ruchu w czynnościach codziennych
Ciężko potraktować to jako ćwiczenia, ale na pewno jako zwiększenie aktywności fizycznej. Zamień dojazd do pracy samochodem lub komunikacją miejską na rower lub na własne nogi. Jeśli nie możesz - wysiądź przystanek wcześniej niż powinnaś albo zaparkuj dalej niż zazwyczaj. Zamiast jechać windą, idź po schodach. To kilka prostych rzeczy, które wcale nie zajmą niesamowicie więcej czasu niż normalne (czasem jadąc rowerem można być na miejscu szybciej niż jadąc samochodem czy tramwajem), a przemycisz trochę ruchu do swojego planu dnia.

5. Zarządzaj swoim czasem
Gdy ma się mało wolnego czasu, trzeba zamienić się w logistyka tak, aby wykorzystywać go jak najbardziej efektywnie i dotyczy to każdej sfery życia. Pisałam nawet o tym osobny post do przeczytania tutaj. 
Stosując wskazówki z tego postu na pewno uda Wam się wygospodarować trochę czasu na ćwiczenia, wcale nie musi być to dużo czasu.

6. Wypróbuj krótkie, ale konkretne treningi
Pod tym względem internet jest genialny! Niesamowita mnogość propozycji różnych trenerów, zarówno krótkich i dłuższych. Naprawdę można znaleźć fajne treningi nawet, jeśli mamy tylko pół godziny na ćwiczenia. Nie próbowałam aż tylu trenerów, ale ze swojej strony mogę polecić Mel B i Tiffany Rothe, które nie tylko proponują krótkie, ale porządne treningi, ale są pełne energii, sympatyczne i mają piękne ciała.

Myślę, że można wygospodarować te pół godziny czy godzinę na ćwiczenia 3 razy w tygodniu, zwłaszcza, że w dobie internetu i dostępu do różnorodnych programów ćwiczeń nie trzeba koniecznie chodzić do klubu, do którego trzeba dojechać, wrócić, przez co robi się z tego prawdziwa wycieczka.

Ja wychodzę z założenia, że dla chcącego nic trudnego, trzeba jednak mieć ogromne pokłady motywacji i determinacji, a przy tym trzeba się popisać odrobiną zdolności planistycznych.

Jak Wam udaje się znaleźć czas na ćwiczenia?



Zapraszam na mój profil na Facebooku


Pozdrawiam wszystkich
Asia

Październikowe włosy + październikowa pielęgnacja włosów

Cześć wszystkim w ten deszczowy dzień,

już po grobbingu, czy jeszcze jesteście w trakcie? Ja na szczęście już po, cieszę się, że nie musiałam w taką pogodę jak dziś chodzić po cmentarzu. Dziś przybywam do Was z aktualizacją włosową i opisem mojej pielęgnacji w październiku. Zapraszam do czytania :)

W październiku z moją pielęgnacją było znacznie gorzej niż we wrześniu - nie mogłam poświęcać im tak dużo czasu, w tygodniu wracam do domu w okolicach 20, więc nie mam już czasu na to, żeby siedzieć z maską na włosach, ani na to, by schły naturalnie. Ani razu też nie nałożyłam na nie oleju :<. Zaczęłam jednak odżywkować je na sucho i jestem całkiem zadowolona z efektów, napiszę o tym więcej w najbliższym czasie.



Na zdjęciu widać, że włosom przyda się trochę dociążenia, za to bardzo podoba mi się, jak błyszczą. Trochę się odkształciły z boku od spania w koczku. Włosy na zdjęciu zostały umyte Alterrą z granatem i aloesem i nałożyłam na nie na około godzinę maskę Bingo Spa z masłem Shea i pięcioma algami. Końcówki zabezpieczyłam serum Green Pharmacy i nałożyłam go też trochę na włosy na długości - dzięki temu mniej się plączą.

Jakich kosmetyków używałam w październiku?

Szampony:
- neutralny Natura Siberica (recenzja)
- Alterra z granatem i aloesem 
- brzozowa Barwa do oczyszczania
- suchy Batiste Wild
Maski i odżywki:
- tybetańska Planeta Organica (recenzja)
- balsam na kwiatowym propolisie Babuszki Agafii (recenzja)
- balsam Natura Siberica Ochrona i Odżywienie (recenzja)
- maska Bingo Spa z masłem Shea i pięcioma algami (recenzja)

Zabezpieczanie:
- serum Green Pharmacy


Jak tam Wasze włosy sprawowały się w październiku? Testowałyście jakieś nowości?



Zapraszam na mój profil na Facebooku


Pozdrawiam wszystkich
Asia