Ulubieni tygodnia 28.09.

Podobnie jak sporo osób jestem w tej chwili odrobinę podziębiona - w czwartek ulewa przemoczyła mnie do suchej nitki, co odbiło się delikatnie na moim zdrowiu.


Wczoraj jednak pogoda w Toruniu była po prostu przepiękna i aż szkoda było siedzieć w domu! Wybraliśmy się więc z chłopakiem na obiad na starówkę :)
Kolejny raz odwiedziłam Kuranty Bistro i szczerze - mają tam najlepszego burgera z kurczakiem w mieście! Warto zajrzeć :)



Polecane linki

- Amerykanin opowiada o trzech rzeczach, których nauczyła go podróż autostopem po Polsce
- 10 niespodziewanych sposobów na szczęście
- W jakim kraju powinieneś mieszkać?
- jeśli podobnie jak ja jesteście słabymi ogrodnikami, a jednak lubicie rośliny, zobaczcie tę propozycję na kaktusowy miniogródek.


I piosenka, która chodzi za mną cały tydzień...



Jak mija Wasz tydzień?




Jak zarządzam swoim czasem?

Od razu na wstępie zaznaczę, że nie będzie to poradnik dla pracujących na dwa etaty mam z trójką dzieci, lecz raczej dla osób, które po prostu chcą znaleźć czas na wszystko przy 8-godzinnym dniu pracy lub studiach.


www.tumblr.com 

Przerobiłam już wiele sposobów - najbardziej zawiodły mnie listy rzeczy do zrobienia, ponieważ praktycznie każdego dnia coś zostawało niezrobione. Teraz korzystam z nich tylko jako przypomnień o pewnych czynnościach, a nie jako takiego planu zadań do wykonania oraz jako wstępu do rzeczywistego zarządzania czasem.

Listy rzeczy do zrobienia mają jedną podstawową wadę - nie uwzględniają horyzontu czasowego. Możemy tak naprawdę wypisać pierdyliard zadań do wykonania, jednak jeśli nie określimy czasu, który poszczególne czynności nam zajmą, nie ma realnej szansy na realizację wszystkich z nich.

Co sprawdziło się u mnie? To samo do czego byliśmy przyzwyczajeni przez kilkanaście lat nauki w szkole - plan. Zauważcie - gdyby w szkole nie było planu, część zajęć nie odbywałaby się lub zaczynała się z ogromnym opóźnieniem. Jednym słowem - chaos, który nie doprowadziłby do absolutnie niczego. Dlaczego więc by nie przenieść tego do naszego codziennego życia?

Co więc robię?
Zaczynam od stworzenia ramowego planu na cały najbliższy tydzień - zapisuję wtedy w kalendarzu wszystkie eventy, spotkania, treningi, posty. Plany na poszczególne dni tworzę z jednodniowym wyprzedzeniem.

Tworzenie dziennego planu zaczynam od umieszczenia w nim zajęć, które mają z góry przypisaną godzinę, tak jak wizyty u lekarza, zajęcia czy spotkania. Wokół tych ram mogę budować całą resztę planu.

Następnie zastanawiam się, jakie mam zadania do wykonania - tworzę to-do list, a potem przemyślam to, ile czasu muszę lub mogę przeznaczyć na każdą czynność. Wtedy, w oparciu o powstałe wcześniej ramy, przypisuję każdemu zadaniu godziny, w których będę się nimi zajmować.

W planie uwzględniam też czas na wypoczynek i na sen.

Planuję także weekendy - spójrzmy prawdzie w oczy - mało kto nie ma żadnych obowiązków w weekend i może poświęcić go w pełni na odpoczynek.

Taki system sprawdza się u mnie bardzo dobrze i choć często są obsuwy, to zazwyczaj udaje mi się zrealizować plan. Trzeba wziąć poprawkę na to, że nie jesteśmy w stanie przewidzieć pewnych rzeczy, które trzeba zrobić natychmiast albo tego, że pewne zadania zajmą nam więcej czasu niż planowaliśmy.

Przy czynnościach szybkich, które nie wymagają nakładu czasu przyjmuję zasadę, że robię je od razu - dzięki temu unikam nawarstwiania się rzeczy do zrobienia.

Do tego wszystkiego używam aplikacji Schedule Planner. Jest naprawdę fajna - pozwala np. na przypisanie kategorii zadaniom.


Jak Wy zarządzacie swoim czasem? Co sprawdza się u Was?


Ulubieni tygodnia 21.09.

Miniony tydzień zaliczam do udanych, choć bardzo ciężkich - w weekend też nie udało mi się za bardzo odpocząć, więc czarno widzę ten nadchodzący ;)

W sobotę brałam udział w #TRNon the party, czyli imprezie dla ludzi z Torunia tworzących różne treści w internecie. Event miał miejsce w jednym z moich ulubionych miejsc w mieście, czyli w Lofcie79 - kocham je za niesamowicie piękny wystrój i pyszne jedzenie :)

                                                                    fot. Jakub Jacek 


Wczoraj, jak zapewne większość Polaków, kibicowałam naszym chłopakom w finale Mistrzostw Świata. Mimo że ogólnie nie jestem jakąś ogromną fanką siatkówki, to mundial oglądałam, a wczorajsze zwycięstwo było z pewnością jednym z moich ulubionych momentów tygodnia - wyjątkowym i wzruszającym.

Małe cuda, które przywiozła mi koleżanka z Czech - w końcu mam możliwość przetestować kosmetyki Alverde i Balea. Nie mogę się doczekać!



Ulubione linki:
- co wspólnego mają ze sobą milionerzy?
- jeśli jesteście fanami sportu, to na pewno spodoba Wam się ta aplikacja do śledzenia wyników - LiveSports. Są w niej wyniki na żywo różnych sportów - piłki nożnej, koszykówki, siatkówki, tenisa z naprawdę wielu lig. Można dodać mecze do ulubionych - wtedy otrzymujemy powiadomienia, gdy nastąpi zmiana wyniku lub zakończy się mecz.
- bardzo ciekawy tekst Happyholic o językach miłości
- jak zrelaksować się w pięć minut? Oto czterdzieści sposobów, z których większość można wykonać także w pracy.
- trochę naukowego podejścia do miłości, czyli o "i żyli długo i szczęśliwie" na podstawie liczb i badań.


Piosenka:

Sia Eye of a needle
Pokochałam Się po Chandelier i Soon we'll be found - tą piosenką przeszła jednak samą siebie. To jedna z tych, które sprawiają, że przechodzą mnie ciarki!




Jak minął Wasz tydzień? Jacy są Wasi ulubieńcy?




Po co w ogóle dbać o siebie?

"Po co to robisz?" - pytanie często zadawane przez sceptyków zdrowego żywienia, aktywności fizycznej, medytacji, pielęgnacji ciała czy nawet wysypiania się. Zazwyczaj zadają je osoby, którym najzwyczajniej nie chce się ruszyć tyłka z kanapy albo zadbać o jakość tego, co jedzą albo z kolei - są zbyt poważne na zwracanie uwagi na takie rzeczy lub (co jest największym absurdem) nie chcą podążać za "modą".



Moja odpowiedź zawsze jest taka sama i bardzo prosta.

Dlaczego to robię? Bo kocham swoje ciało, dostałam je tylko jedno, więc traktuję je jak świątynię z wszelkim należnym mu namaszczeniem. To jest właśnie najlepszą motywacją do wprowadzenia zmian w swoim stylu życia i w diecie - nie to, że chcę wyglądać jak Adriana Lima, ale to że chcę dbać o moje ciało. Chcę być zdrowa, szczęśliwa, dumna z siebie, a to wszystko daje mi dbanie o ciało i także o mój umysł.

Często osoby, które bardzo dużo ćwiczą, w opinii innych są postrzegane jako te, które katują swoje ciało i na siłę starają się je zmienić, ponieważ mają z nim problem. Nie jest to prawda - te osoby po prostu wiedzą, że ich ciało potrafi o wiele więcej niż się wydaje, więc popychają je do tego, aby osiągało coraz więcej i więcej.
Z drugiej strony zbyt intensywne i częste treningi nakładają bardzo duży stres na organizm, co z kolei nie jest dobre dla naszego umysłu. Dlatego najlepsza dla naszego ciała będzie umiarkowana aktywność fizyczna, która sprawia nam rzeczywistą przyjemność.

Dieta także powinna być dla nas naturalna - jeżeli nie lubię papryki, to nie będę zmuszać się do jedzenia jej. Najważniejszym jest jednak by wyrzucić z diety wszystko to, co ewidentnie truje nasz organizm. Mówi się, że jesteśmy tym co jemy, dlatego zadbanie o jakość tego, co spożywamy powinno być dla nas priorytetem. Nigdy nie traktuj swojego żołądka jak śmietnik i nie zaspokajaj potrzeby, jaką jest głód, przy użyciu rzeczy wysoko przetworzonych i nasyconych chemią.

Sen, poza dietą, jest chyba najczęściej zaniedbywaną składową dbania o siebie. Rzeczywiście żyjemy w takich czasach, że ciężko znaleźć czas na wszystko, jednak to nie ze snu powinniśmy rezygnować. Znacznie lepiej poświęcić czas, który przeznaczamy na "relaks" przed komputerem czy telewizorem i iść po prostu spać.

Odkąd zaczęłam dbać o siebie w każdym wymiarze moje życie nabrało zupełnie nowej, wysokiej jakości. Była to jedna z najlepszych decyzji, jakie mogłam podjąć i był to dość długi proces, podczas którego zrozumiałam całą istotę rzeczy. Naprawdę polecam każdemu - nie rozczarujecie się.


Jakie są Wasze poglądy na ten temat? 

Ulubieni tygodnia 14.09.

Postanowiłam zmienić odrobinę formułę coniedzielnych postów - dotychczas co tydzień pojawiały się tygodnie w zdjęciach, a od dziś będzie pojawiać się zarówno kilka zdjęć z mojego tygodnia, jak i ciekawe linki, które mnie zainspirowały czy piosenki, które za mną chodzą. Dajcie znać, co o tym sądzicie :)


Korzystając z tego, że pogoda nas ostatnio znowu rozpieszcza, wybraliśmy się w sobotę z chłopakiem nad jezioro, tak żeby sobie poleżeć i poodpoczywać. Spodziewałam się, że jednak będzie trochę ludzi, a oprócz nas było może 5 ludzi! Odpoczynek w takiej ciszy na łonie natury, nad wodą, jest po prostu niesamowity i maksymalnie odprężający. Polecam :)

Ciekawe linki:

1. Bardzo ciekawy artykuł o tym, dlaczego warto medytować.
2. Gwarantuję Wam, że po przeczytaniu tego artykułu już nigdy nie zjecie tilapii.
3. Mega przydatny artykuł o zarządzaniu swoim czasem na podstawie tego, jak robią to ludzie sukcesu.
4. Fantastyczna inicjatywa - bieganie razem z psiakami ze schroniska. Fanpage Biegu na sześć łap

Obecnie non stop słucham dwóch piosenek:

- nowego singla Calvina Harrisa



- i nowej (przynajmniej dla mnie) piosenki Bastille - nie polecam oglądać teledysku, dla mnie jest przerażający :)



Co Was zainspirowało czy zaciekawiło w tym tygodniu?




Znajdziecie mnie też tutaj




20 powodów, dla których kocham jesień

Uwielbiam lato, ale nieszczególnie smucę się, że już za kilka dni rozpocznie się jesień. Jesień jest według mnie najbardziej klimatyczną porą roku, bardzo urokliwą i pełną kolorów i choć nie jest pozbawiona wad, to bardzo ją lubię.





Za co uwielbiam jesień?


1. Za przepiękne barwy, jakie przybierają drzewa, gdy liście zaczynają zmieniać kolor.
2. Za to jak liście szeleszczą pod stopami, gdy już spadną.
3. Za to, że można już nosić płaszcze i grube swetry. Uwielbiam to!
4. Za nowe trendy na jesień i zimę.
5. Za kasztany spadające niespodziewanie z drzew.
6. Za to, jaką radosć dają wszystkie słoneczne dni i jak próbuje się łapać wszystkie promienie słońca.


7. Za wieczory z kubkiem pysznej herbaty lub kakao i ze świetną książką.
8. Za maratony serialowe pod kocem.
9. Za to, że jeszcze nie trzeba skrobać szyb samochodu.
10. Za to, że w listopadzie są moje urodziny!
11. Za wenę i motywację do wszystkiego.
12. Za to, że jesień to ostatni dzwonek na zmobilizowanie się do realizacji noworocznych postanowień.
13. Za to, że mogę czasem ponosić kalosze.
14. Za deszcz stukający w parapet, gdy zasypiam.
15. Za Halloween!
16. Za klimat jaki dają zapalone świeczki w coraz dłuższe wieczory.
17. Za przytulanie by się rozgrzać.
18. Za noszenie ciepłych skarpetek po domu.
19. Za spacery po parku usłanym kolorowymi liśćmi.
20. Za nagrzany kubek rozgrzewający dłonie.


A Ty za co lubisz jesień?


Znajdziecie mnie też tutaj



źródła zdjęć: 1,2

Rzeczy, bez których nie umiem żyć

Myślę, że każdy z nas ma kilka rzeczy, które są mu niezbędne do życia niemal jak powietrze albo bez których czuje się źle i niekomfortowo albo które po prostu lubimy. Ze mną nie jest inaczej :)

Czego ja potrzebuję?

Ludzi! Moje związki z innymi ludźmi są dla mnie niesamowicie ważne, uwielbiam spędzać czas z bliskimi mi osobami i szczerze - nie wyobrażam sobie życia w samotności.


Czasu dla siebie - mimo że uwielbiam spędzanie czasu z ludźmi, każdego dnia muszę wygospodarować chociaż godzinkę czy dwie na to, żeby posiedzieć sama i móc, na przykład, w spokoju poczytać magazyn czy książkę albo posiedzieć z maseczką na twarzy.

Rzeczą, bez której absolutnie nie jestem w stanie normalnie żyć, jest mój telefon - śmieję się, że jest moją trzecią ręką. Jest to oczywiście już dość wysoki poziom uzależnienia, choć pracuję nad tym. Na telefonie, oprócz jego oczywistych funkcji, robię po prostu wszystko - jest moim biletem w autobusie, moją mapą, moim kalendarzem i plannerem i wieloma innymi. Jeśli kiedyś zobaczycie mnie gdzieś z boku, to o ile nie będzie mi nikt towarzyszył, to na 99% będę trzymać w ręce telefon.



Nie potrafię żyć bez moich ulubionych części garderoby, czyli spódnic i sukienek.  Dużo lepiej pasują do mojej figury niż spodnie, wyglądam i czuję się w nich dobrze i są po prostu piękne! Sukienki uwielbiam też za to, że poza dodatkami, tak naprawdę tworzą cały look i do tego efektowny.

Śniadania - najważniejszy posiłek dnia, który absolutnie uwielbiam i bez którego ciężko mi w ogóle myśleć. Zazwyczaj stawiam na śniadania na słodko, np. na owsiankę albo na jogurt grecki z owocami.



Prowadzenia samochodu - uwielbiam to robić, bardzo dobrze się czuję za kierownicą, no i nie ukrywajmy - znacznie ułatwia mi to przemieszczanie się po mieście.

Okulary przeciwsłoneczne są mi absolutnie niezbędne przez całe lato i we wszystkie inne słoneczne dni w roku. Jestem bardzo wrażliwa na światło słoneczne - bez okularów od razu łzawią mi oczy, więc mam je ze sobą w torebce.



Sportu - odkąd zaczęłam robić to regularnie i bardziej na poważnie, sprawia mi to ogromną przyjemność i nic nie daje mi takiej satysfakcji jak progres, np. w pokonanej odległości lub w zwiększaniu obciążenia.

Otaczania się pięknymi rzeczami - uwielbiam kwiaty, urocze zeszyty, akcesoria do domu, świeczki.



A czego Ty potrzebujesz? Jakie rzeczy uwielbiasz?




Znajdziecie mnie też tutaj



Ulubieńcy sierpnia

Pierwszy tydzień września za nami – ostatni dzwonek na ulubieńców sierpnia! Sierpień był dla mnie wspaniałym miesiącem z bardzo wielu przyczyn, a jedną z nich jest oczywiście mój tygodniowy wyjazd na Kretę, który był po prostu najlepszym tygodniem, jaki można sobie wymarzyć.


Ulubieńcy kosmetyczni

Woda termalna Avene
Wielokrotnie ratowała nam życie podczas potwornie upalnych dni na Krecie. Spryskanie sobie nią karku i twarzy było po prostu jak wybawienie. W domu stosuję ją do zwilżania maseczek ze spiruliny czy z glinki.


Maść z witaminą A Hasco-lek
Jakiś czas temu na jednej z górnych powiek pojawiło się pewnego rodzaju uczulenie – mały placek z suchą skórą, niestety nie wiem, co mnie uczuliło. Nic nie pomagało – masło Shea, kremy silnie nawilżające, mój zwykły krem pod oczy był bezradny. W końcu postanowiłam zastosować maść z witaminą A i to był strzał w dziesiątkę. Po 2 dniach suchej skóry prawie już nie było! Wybawiciel za 4 złote :)


Szminka Golden Rose Vision nr 104
Pisałam o niej już kilka razy - pokochałam ją miłością ogromną, podobnie jak jej siostrę nr 108. Uwielbiam ją za to, że jest mega trwała (co najmniej 5 godzin), schodzi równomiernie z ust i nie zostawia okropnych ramek dookoła. Nie jest w stanie przeżyć spotkania z jakimiś grubszymi posiłkami typu duża kanapka czy jabłko, jednak z jedzenia widelcem oraz picia wychodzi bez większego szwanku. Kolor jest boski - dodaje twarzy świeżości, sprawia, że wygląda na bardziej wypoczętą. W tym miesiącu to ją nosiłam na ustach najczęściej.




Ulubieńcy niekosmetyczni

Ed Sheeran "x"
Fantastyczna płyta Eda Sheerana, której słucham w kółko od jakiegoś czasu. Ed przeszedł samego siebie tą płytą, jest bardziej urozmaicona wokalnie niż "+". Szczerze - nikt nie potrafi tak pięknie śpiewać o miłości jak on i potrafi poruszyć nawet tak nieromantyczną duszę jak moja. Polecam do przesłuchania szczególnie "Tenerife Sea", "Afire Love" i "Thinking Out Loud".



Magia w blasku księżyca
Uwielbiam Woody'ego Allena - jego filmy mają niepowtarzalny klimat, zawsze są trochę z innej epoki i akcja dzieje się w najpiękniejszych miejscach świata. Z nowym filmem jest podobnie - akcja dzieje się na południu Francji w latach 20. XX wieku i sama fabuła jest totalnie odrealniona - gdy o nim myślę, to od razu uśmiecham się pod nosem. Colin Firth udający chińskiego magika po prostu nie może nie bawić! W parze z nim występuje Emma Stone, która podaje się za medium, a Colin, jako znawca, ma ją zdemaskować. Film jest przeuroczy, zabawny i po prostu bardzo ładny - polecam!

www.filmweb.pl


Kreta
Jak już wcześniej wspominałam, w sierpniu wyjechałam z chłopakiem na tygodniowy urlop na Kretę. Poświęciłam mu cały osobny post, więc nie będę się powtarzać, tylko odsyłam Was do niego. Jeśli miałabym jednak podsumować cały wyjazd dwoma słowami, to powiem tyle: było przebosko!



Jacy są Wasi ulubieńcy sierpnia?



Znajdziecie mnie też tutaj



Party like a Lord, czyli imprezuj w lordowskim stylu!

Kto z nas nie kocha imprez, które zapamiętujemy na bardzo bardzo długo? Mamy teraz okazję spotkać się na właśnie jednej z nich, w iście lordowskim stylu!


Impreza Party Like a Lord odbędzie się już niedługo, bo 27 września w Warszawie. Największą, przeogromną atrakcją eventu będzie występ gwiazdy - i to nie byle jakiej, bo światowego formatu. Na imprezie wystąpi - uwaga, uwaga - Ella Eyre! Myślę, że wszyscy już ją znacie - jeśli nie, posłuchajcie jej duetu z Rudimental w piosence "Waiting all night" lub z Bastille "No angels". To moje ulubione :)


W imprezie może wziąć udział każdy (oczywiście pełnoletni ;))! Wystarczy, że kupisz Somersby w butelce lub w puszce i na stronie www.somersby.pl podasz kod spod kapsla lub kluczyka, a następnie rozwiążesz zadanie konkursowe. Co tydzień wybierane są najlepsze rozwiązania, które nagradzane są podwójnymi zaproszeniami na event.




 Widzimy się 27 września!


Mój codzienny wieczorny rytuał pielęgnacyjny

Ogólnie rzecz biorąc jestem osobą, która nie lubi rutyny - lubię jednak bardzo wszelkiego rodzaju rytuały, gdyż to one nadają pewien porządek każdemu dniu. Jednym z nich jest moja wieczorna pielęgnacja, która od bardzo dawna praktycznie się nie zmienia.

Moją pielęgnację rozpoczynam od bardzo dokładnego demakijażu - najpierw zmywam makijaż oczu przy pomocy płynu micelarnego (w tej chwili używam Garniera i bardzo go sobie chwalę). Używam go też do wstępnego demakijażu twarzy. Następnie myję twarz albo żelem oczyszczającym z Planety Organiki albo mydłem Aleppo albo olejkiem z Biochemii Urody. To, którego kosmetyku używam zależy od tego, jak mocny miałam makijaż i jaki jest chwilowo stan mojej cery. Bardzo często myję ją np. żelem, a potem jeszcze mydłem.


Po dokładnym makijażu wskakuję pod prysznic - w tej chwili używam olejku pod prysznic z Isany. Bardzo go lubię i dla mnie wcale nie śmierdzi rybą, tak jak niektórym :)

Po prysznicu zaczynam od pielęgnacji ciała - szczotkuję je na sucho i nakładam balsam z mocznikiem z Isany.
W czasie, gdy balsam się wchłania, przechodzę do pielęgnacji twarzy. Przecieram skórę hydrolatem - od bardzo dawna to podstawa mojej pielęgnacji i nie wyobrażam sobie stosowania czegoś innego. Potem standardowo do nawilżenia twarzy i szyi używam kremu Bioluxe z aloesem lub oleju moringa.


Ostatnia część mojej wieczornej pielęgnacji ma miejsce już w łóżku, tuż przed pójściem spać. Wtedy też nakładam krem pod oczy (regenerujący Rival de Loop), mój ukochany Reve de miel z Nuxe na usta, krem do rąk (zazwyczaj Isana z mocznikiem lub Palmers z masłem Shea) i olejek na skórki ("rybki" z Gal). Jest to moja ulubiona część wieczornej pielęgnacji, która sprawia mi największą przyjemność.

Po tym wszystkim czas na chwilkę relaksu przed snem - książka, magazyn lub sudoku :).

Poza tym jakieś 2-3 razy w tygodniu nakładam też maseczki - spirulinę, glinkę anapską, peeling enzymatyczny.

Jak wygląda Wasza wieczorna pielęgnacja? Poświęcacie na zabiegi więcej czasu rano czy wieczorem?




Znajdziecie mnie też tutaj