Plan pielęgnacji jesienno-zimowej

Jestem jedną z osób, które w jakiś dziwny sposób lubią jesień i zimę. Ja nie mam nic przeciwko do momentu, w którym nie spadnie śnieg (no chyba że spadnie cienka warstewka). Jest coś uroczego w tym, gdy wszyscy chodzą opatuleni jak bałwany i szybko robi się ciemno, zwłaszcza, że w Toruniu starówka po zmroku w okolicach świąt wygląda baaardzo romantycznie. Kto nie widział - zapraszam, bo wiele traci! Ale miało być o pielęgnacji, więc przechodzę do sedna.


Jest to mój pierwszy plan pielęgnacyjny na ten okres - rok temu o tej porze nawet jeszcze nie raczkowałam w świecie włosomaniactwa i naturalnej pielęgnacji. Tak więc, jeśli macie jakieś rady dla mnie lub jeśli któryś pomysł nie jest zbyt udany, dajcie mi znać. A oto i on:

1. Wprowadzenie do pielęgnacji włosów 2 kosmetyki (maskę i odżywkę), które zawierają odrobinę silikonów i polyquaternium. O ile w lato stwierdziłam, że moje włosy obędą się bez dodatkowego zabezpieczenia, o tyle uważam, że przy starciu z płaszczem, szalem i mrozem, mogą polec. Nie zaplanowałam jeszcze, jakim szamponem mogłabym zmyć te składniki, więc jeśli macie jakieś sprawdzone szampony (w miarę delikatne) to dajcie znać. W sumie zastanawiam się, czy żeby zmyć te składniki muszę sięgać po silny detergent? Będę bardzo wdzięczna za każdą podpowiedź.

2. Częstsze związywanie włosów. Najczęściej chodzę w rozpuszczonych włosach. Myślę jednak, że jeśli będę związywać włosy (chociaż na czas przemieszczania się po dworze) np. w warkocz, to ulegną mniejszemu zniszczeniu niż gdyby nie były związane w ogóle. Planuję taki warkocz chować pod płaszcz, żeby uchronić go od zimna. Z drugiej strony nie jestem specjalnie uzdolniona w kwestii związywania włosów, więc myślę, że jak raz już zaplotę ten warkocz, to nie będę go niszczyć. :)

3. Nakładanie na włosy odrobiny olejku. Przy związanych w warkocz włosach nie widać, że mamy na nich olej, który tworzy ochronny film i zabezpiecza je przed urazami mechanicznymi oraz przed zmianami temperatur. U siebie w domu raczej nie używam kaloryfera, gdyż bardzo nie lubię suchego powietrza (wolę się cieplej ubrać), jednak większość miejsc użytku publicznego jest dość mocno ogrzewana. Włosy muszą być zabezpieczone zarówno przed zimnem na dworze, jak i przed ciepłem w pomieszczeniach.

4. Pomadka ochronna non-stop na ustach. Nie lubię mieć pomalowanych ust, jednak pomadkę ochronną traktuję jako trochę inną kategorię i dzielnie znoszę jej obecność na ustach. Chyba nie ma nic gorszego niż suche, popękane usta. Ważna jest także regeneracja ust nocą - ja lubię nakładać na nie masło Shea.

5. Czapka i rękawiczki. To podstawa, nawet gdy pominiemy korzyści zdrowotne. Czapka chroni cebulki włosów przed ich wyziębieniem. Uszkodzone przez zimno cebulki włosów mogą powodować ich wypadanie lub osłabienie. Jeśli chodzi o rękawiczki - uważam, że dłonie są naszą wizytówką, a poza tym to one zdradzają nasz wiek. Warto więc o nie dbać i nie narażać ich na odmrożenie. Komplet popękane usta i odmrożone dłonie to najgorszy koszmar zimy. O ile z popękanymi ustami da się coś zrobić, to z odmrożonymi dłońmi nie bardzo.

6. Coś treściwego na twarzy. Na mojej twarzy na co dzień gości filtr Ducray, muszę przetestować go w warunkach zimowych. Jednak myślę, że jest wystarczająco tłusty, by zabezpieczyć moją skórę przed zimnem. Muszę także rozważyć powrót do podkładu na silikonach na zimę - wiadomo, im więcej warstw, tym skóra lepiej zabezpieczona. Trzeba jednak pamiętać, żeby od razu po przyjściu do domu, coś takiego z twarzy zmyć. Poza tym, przestrzegam Was przed nakładaniem szalika wysoko na buzię - para wodna, która wydostaje się z naszych ust, osadza się na szaliku, zamarza i powoduje znacznie gorsze skutki niż gdybyśmy tego szalika na twarz nie zakładały.

7. Suplementacja od wewnątrz, czyli tran, kompleksy witaminowe, kwasy omega w kapsułkach, olej wiesiołkowy w kapsułkach. Zimą należy bardzo dużo pić, aby nawadniać skórę od środka. Jeśli chodzi o dietę, warto spożywać dużo orzechów, owsiankę, produkty pełnoziarniste, oleje roślinne, które zawierają sporo witaminy A, E oraz tych z grupy B.

A jak Wy przygotowujecie się do zimy? Macie jakieś swoje sprawdzone sposoby? 

Pozdrawiam
Asia

7 komentarzy:

  1. u mnie też o tej porze więcej silikonów na włosach ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja też zamierzam zacząć stosować silikony. widze, że bez nich moje włosy nie dadzą rady przy takiej wilgoci :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A czego planujecie używać do zmywania? Macie coś sprawdzonego?

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie zaciekawiła ta para wodna na szaliku. Do tej pory ciągle tak robiłam, bo sądziłam, że w ten sposób chronię buzię przed mrozem. Nie lubię zimy także dlatego, że te zmiany temperatur powodują u mnie ogromnego buraczka :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj to współczuję :< Ja przeczytałam o parze wodnej na szaliku jakiś czas temu w internecie i zauważyłam, że to rzeczywiście prawda :)

      Usuń