Tydzień w zdjęciach (16)

Cześć kochani!

Kolejny tydzień za nami, w dzisiejszym tygodniu w zdjęciach jak zwykle sporo dobrego jedzenia, a także trochę dobrego alkoholu ;) 

Lunch w Royal India - mój ulubiony Murghi Tikka Masala. Bardzo polecam ofertę lunchową w tej restauracji - ja najadam się nim w 100%, w sumie tak samo, jak daniem głównym, jedzenie jest przepyszne, a wszystko kosztuje 14 zł. Super sprawa :)



Przepyszny milkshake czekoladowo-miętowy w Kona Coast Cafe (uwielbiam połączenie mięty i czekolady!). Bardzo lubię chodzić do Kony, zazwyczaj trafiam tam, gdy mam przerwę między spotkaniami w centrum albo łapię coś na wynos. Polecam szczególnie latem, mają świetną lemoniadę :)


Po długiej przerwie zawitałam do Burger Mena, jak zwykle wyszłam z niego niesamowicie najedzona, a mój żołądek niesamowicie zadowolony :D Uwielbiam tam jeść, jednak nie robię tego zbyt często, bo jakkolwiek by nie patrzeć, wszystko jest smażone i dość tłuste. No ale przynajmniej jest to taki slow fastfood, wszystko jest świeże, robione od początku do końca na miejscu, mięso naprawdę jest mięsem, a ziemniaki ziemniakami. McDonald's może się schować ;)


Przy okazji wizyty w Burger Menie wpadłam do pobliskiego Piwexu, czyli sklepu z różnymi ciekawymi rodzajami piw i nie tylko, znajdziemy tam polskie piwa regionalne oraz te z lepszych i rzadszych zagranicznych. Kupiłam dwa cydry Sherwood (angielskie) - jabłkowy i gruszkowy oraz hiszpańskie białe piwo pszeniczne Weiss Damm. Jeśli chodzi o cydry, moim faworytem z tych dwóch jest gruszkowy, po prostu przepyszny, wyobrażam sobie jak wspaniale musi smakować w gorące letnie popołudnie ;) Jabłkowy mniej przypadł mi do gustu. Jeśli chodzi o Weiss Damm, to piwo niezłe, ale nie porwało mnie. Myślę jednak, że chociażby dlatego, że jest to piwo hiszpańskie, to warto przynajmniej spróbować :) 

Przepyszny krem z pomidorów w Manekinie, naprawdę rewelacyjny, trochę kwaśny, trochę pikantny - super :) Po nim zjadłam naleśnika, który już mnie tak nie urzekł, gdyż miał w sobie o wiele za dużo sera :< Trzeba było standardowo wziąć indyjskiego ;)




I na koniec małe uzupełnienie zapasów kolorówkowych. Nadszedł czas na nowy tusz do rzęs. Jak już Wam kilkukrotnie wspominałam, od dłuższego czasu testuję tusze z niskiej półki cenowej - takie do 15 zł. Muszę powiedzieć, że moje testy wypadają na razie super - nie trafiłam jeszcze na żadnego bubla, choć ciągle czekam też na jakąś perełkę :) Tym razem znów zdecydowałam się na coś od Eveline, padło na Extension Volume False Definition 4D Mascara, która ma wydłużać, podkręcać, rozdzielać i modelować, ma też intensywnie czarny kolor. Użyłam jej już kilka razy i na razie mi się podoba, zobaczymy, jak będzie dalej :)
Drugim kosmetykiem jest korektor Art Scenic, również od Eveline, który kupiłam już po raz drugi. Kosztuje 13 zł, a jest naprawdę całkiem niezły. Jeśli macie jakiegoś faworyta do naprawdę hardkorowych cieni pod oczami, to dajcie znać :)

Jak Wy spędziłyście swój tydzień?

Zobacz facehairbodycare na Facebooku i na Instagramie

Pozdrawiam wszystkich
Asia

16 komentarzy:

  1. takim burgerem nie pogardziłabym :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem po obiedzie, ale narobiłaś mi smaka tymi pysznościami ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, szczerze powiedziawszy, po obiedzie czy nie, zawsze bym zjadła te rzeczy :D

      Usuń
  3. Sama szukam korektora na cienie ekstremalne, Maybelline się średnio sprawdza, ale w kolejne czeka YR w sztyfcie, także dam znać. Widzę, że lubisz dobrze jeść, same pyszności. Muszę się kiedyś wybrać na takiego hamburgera z normalnej restauracji, nigdy nie jadłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie będę czekać na Twoją opinię :) Koniecznie wybierz się na takiego burgera, to zupełnie inna jakość :)

      Usuń
  4. Ojoj chyba czas na kolację :)
    Radi

    OdpowiedzUsuń
  5. Miałam kiedyś te kosmetyki Eveline :-) muszę koniecznie wrócić do korektora!

    OdpowiedzUsuń