5 urodowych grzechów, które popełniam, a nie powinnam

Cześć kochani!

Każdy z nas ma takie rzeczy, które wie, że mu szkodzą, a mimo to je robi - w codziennym życiu bywa tak na przykład z papierosami, z alkoholem, ze słodyczami. Wiemy, że grozi nam rak, kac i utycie, a mimo wszystko to robimy. O ile w tych przypadkach można to poniekąd wyjaśnić przyjemnością podczas palenia papierosa czy jedzenia ciastek, to wydaje mi się, że w przypadku grzechów urodowych nie ma to takiego podłoża. Stąd pytanie - dlaczego to robimy?


Jakiś czas temu na blogu pojawiła się seria postów 10 największych grzechów... w pielęgnacji twarzy, pielęgnacji włosów, w makijażu i w modzie. Mimo że sama te posty napisałam i wiem dokładnie, jaka jest szkodliwość tych grzechów, to nadal niektóre z nich popełniam! Niby staram się tego nie robić, a i tak wychodzi jak wychodzi. W tym poście pojawią się również takie grzechy, których w poprzednich zestawieniach nie było.

Często nie zabezpieczam końcówek włosów
Przez większą część zimy sumiennie po każdym myciu włosów nakładałam na nie serum ochronne - na końcówki i także trochę na długości - dzięki temu mniej się plączą. Niestety zdarzało się też dość często, że nie robiłam tego wcale. Przyczyna jest prosta - zazwyczaj o tym przypomina mi się zaraz przed snem, a co za tym idzie przed związaniem włosów w koczek. Jeśli nałożę serum na końcówki, a potem je zwiążę, to rano obudzę się z bardzo dziwnie powykręcanymi i pofalowanymi końcami. Stwierdziłam więc, że lepiej tego nie robić na noc i w rezultacie czasem nie robię tego w ogóle, a włosy na tym cierpią...

Zbyt krytycznie podchodzę do swojej cery
Już od dawna pracuję na obecny stan mojej cery i jestem z niej bardzo dumna - nie mam z nią żadnych większych problemów. Jednak niestety bardzo lubię oglądać ją w powiększającym lusterku i znajdować jakieś niedoskonałości, nawet te minimalne. Gdy coś mi wyskoczy, to oczywiście to rozdrapię, mimo że wiem, że potem będę miała przebarwienie. Gdzie tu logika? 

Zbyt często dotykam twarz rękami
Na dłoniach mamy naprawdę mnóstwo zarazków - co się dziwić, skoro dotykamy różnych rzeczy, których dotykały przed nami tysiące osób. Niestety zdarza mi się dotykać twarzy dłońmi, zupełnie nieświadomie, a wiadomo, że nie zawsze są dopiero co umyte. Nie robię tego już tak często, jak kiedyś, ale jednak nadal się to zdarza. Uwaga! Podpieranie się może także prowadzić do zmarszczek!

Zapominam o szczotkowaniu na sucho i nakładaniu balsamu
Odkąd odkryłam szczotkowanie na sucho i zaczęłam częściej używać balsamu do ciała, stan mojej skóry o wiele się poprawił! Ma lepszy koloryt, jest o wiele wiele gładsza i bardziej napięta. Niestety czasem brak mi systematyczności... Jednak teraz ponownie się do tego zabieram!

Pocieram oczy przy demakijażu
Na pewno znacie tę sytuację - robicie demakijaż oczu, przykładacie wacik nasączony płynem do demakijażu do oczu, czekacie trochę, makijaż schodzi, jednak zostaje np. eyeliner. Próbujecie dalej, a on nadal gdzieś jest między rzęsami. Nie wiem jak Wy, ale ja w tej sytuacji niestety zaczynam trzeć, a jak wiadomo nic dobrego z tego nie wyjdzie. Ucierpią rzęsy, skóra wokół oczu, można w ogóle je podrażnić... 

Jakby się zastanowić, to wszystkie te grzechy mają po części coś ze sobą wspólnego - biorą się albo z lenistwa albo z braku dyscypliny. Z tym chyba walczyć najciężej :<

Jakie "zakazane" rzeczy robicie? Z czym macie największy problem?

Zobacz facehairbodycare na Facebooku i na Instagramie

Pozdrawiam wszystkich
Asia

14 komentarzy:

  1. Ja robię wszystko z wymienionych przez Ciebie rzeczy :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedyś też miałam syndrom obmacywania swojej twarzy, szczególnie jak pojawiła się jakaś niespodzianka.. Zupełnie jakbym starała się sprawdzić co jakiś czas czy ciągle tam jest..
    Anomalia

    OdpowiedzUsuń
  3. Też pocieram oczy przy demakijażu, źle mi z tym ;<

    OdpowiedzUsuń
  4. Pocieram oczy przy demakijażu-mea culpa.

    OdpowiedzUsuń
  5. Chciała bym zbyt krytycznie do swojej cery podchodzić, niestety daleko mi do tego. Względem dotykania to tez mój grzech, za często opieram się na rękach.

    OdpowiedzUsuń
  6. Opieram się na rękach... bardzo bardzo bardzo często :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Z wymienionych przez Ciebie rzeczy nie zabezpieczam końcówek włosów. Moje włosy bywają dość przyklapnięte, jakoś mnie to nie nastraja do dokładania im, choć powinnam, choć trochę. No, i nie szczotkuję na sucho, ale włosów - a powinnam. Rzadko kiedy jednak zdarza mi się ich nie suszyć suszarką, więc siłą rzeczy rozczesuję je przed, żeby jakoś wyglądały.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja na szczęście nie dotykam twarzy rękami i nawet mój mąż dostaje po łapkach kiedy ma ochotę na głaskanie mnie po policzkach:-) po prostu mam fobie czystych rąk i jak wiem, że mam je nie umyte to aż mnie trzacha na myśl ile mam na nich zarazków fuj... natomiast oczywiscie trę oczy przy demakijażu i tuż po nim i tego oduczyć się nie umiem eh...:-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja często siedzę w makijażu dłużej niż powinnam. Wracam do domu popołudniu i zamiast od razu pozbyć się tapety, to siedzę jeszcze 3-4 godziny i dopiero się za to zabieram przy okazji wieczornej rutyny pielęgnacyjnej.

    OdpowiedzUsuń
  10. Pocierannie oczu przy demakijaży,zbyt częste dotykanie twarzy i niesystematyczność w masażu skóry na sucho to moje główne błedy :(

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja rowniez zbyt czesto dotykam twarzy ;) Poza tym, niepotrzebnie po myciu co chwile macam jeszcze mokre wlosy ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Czytając Twojego posta podpierałam się rękoma. Heh - wszystkie grzechy są i u mnie. Powód? Lenistwo.

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedy zobaczyłam tytuł Twojego posta od razu pomyślałam nad tym, co ja robię źle. Po przeczytaniu treści posta okazało się,że robimy takie same błędy ;D
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie,gdzie zapowiedziałam nowy projekt- http://larosier.blogspot.com/2014/03/modziez-xxiw-sposob-postrzegania.html :)

    OdpowiedzUsuń